jed: Nie, nie jestem upośledzony.
Co, wg ciebie, mam nazwać zadyszką? Przegrane mecze na początku sezonu? O ile się nie mylę zadyszka pojawia się właśnie w końcowej fazie sezonu, czyli wtedy kiedy wszystko się rozstrzyga i odbywają się najważniejsze mecze. Nawet Ferguson powiedział, że żałuje gry na KMŚ. Jak się gra o zwycięstwo we wszystkich możliwych rozgrywkach, to zazwyczaj wygrywa się mniej niż odpuszczając sobie niektóre z pomniejszych trofeów. Jeśli nie dostrzegałeś zmęczenia naszych zawodników w końcówce, to musiałeś oglądać mecze bardzo sporadycznie.
Półfinał FA Cup i finał CL to z pewnością wielki sukces, ale stać nas było na zwycięstwo w obu tych rozgrywkach. Wszyscy podniecali się możliwością zdobycia 7 pucharów, a my pozostaliśmy tylko z mistrzostwem i jakimiś pi**dołami typu Tarcza Wspólnoty i Carling Cup. Fakt, to wciąż był świetny sezon, choć słabszy od poprzedniego, ale mieliśmy taką pakę, że dało się wygrać potrójną koronę.
W Pucharze Anglii przesadziliśmy z młodzieżą, a w Lidze Mistrzów zagraliśmy systemem 4-3-3, którym również przegraliśmy z Chelsea w finale na Wembley dwa lata wcześniej. Od zawsze wiadomo, że nie radzimy sobie w takim ustawieniu i o wiele lepiej gramy 4-4-2. Tymczasem Fergie obiecał Parkowi finał i ustawił zespół tak jak gra Barcelona.
Co do Chelsea... Naprawdę chcesz liczyć na to, że the Blues stracą punkty z powodu jakiś braków kadrowych? Ja wolałbym, żeby to Manchester wszystko wygrywał i nie oglądał się na rywali.
Jeszcze jedno na koniec. Jak porażka z Chelsea może w jakiejkolwiek sytuacji cieszyć? Jaki to ma związek z tym, że zaczną gubić punkty podczas PNA? Jeśli byśmy wygrali tamten mecz, to wtedy oni nie zaczęliby gubić tych punktów? Nie bardzo pojmuję ten tok rozumowania. Chyba rzeczywiście jestem jakiś upośledzony... :(