Manchester United przegrał z Liverpoolem 0:2 (0:0) w hitowym starciu 10. kolejki Premiership. "Diabły" mecz kończyły w dziesiątkę, bo swoją trzecią czerwoną kartkę w historii spotkań z "The Reds" zobaczył Vidić.
» Manchester United przegrał z Liverpoolem 0:2 (0:0) w hitowym starciu 10. kolejki Premiership. "Diabły" mecz kończyły w dziesiątkę, bo swoją trzecią czerwoną kartkę w historii spotkań z "The Reds" zobaczył Vidić.
Sir Alex Ferguson do gry desygnował najsilniejszą jedenastkę z Wayne'em Rooneyem na czele. Większy kłopot kadrowy miał trener Liverpoolu Rafael Benitez. Przed meczem wydawało się, że Hiszpan nie będzie mógł skorzystać ze Stevena Gerrarda i Fernando Torresa. Ostatecznie "El Nino" doszedł do siebie i wyszedł na murawę od pierwszych minut.
Piłka w siatce na Anfield Road wylądowała już w drugiej minucie meczu. Radość piłkarzy Manchesteru United była jednak przedwczesna. Wayne Rooney znalazł się bowiem na pozycji spalonej, co arbiter liniowy dobrze wychwycił.
W pierwszych dziesięciu minutach żaden z zespołów nie stworzył sobie klarownej sytuacji. Gra toczyła się głównie w środku pola. Urozmaiceniem spotkania na pewno były plażowe piłki, które wylądowały na boisku przy okazji rzutu wolnego "The Reds".
W 15. minucie na Anfield zrobiło się w końcu ciekawie. Przed polem karnym faulowany był Fernando Torres. Do piłki ustawionej na 25 metrze podszedł Fabio Aurelio. Brazylijczyk precyzyjnie uderzył futbolówkę, ta niechybnie zmierzała do bramki Edwina van der Sara, ale Holender popisał się interwencją najwyższej klasy. Nic nie dała również dobitka Fernando Torresa.
Trzy minuty później "The Reds" znów zagrozili bramce Manchesteru United. W świetnej sytuacji znalazł się Dirk Kuyt. Holender, choć miał przed sobą tylko van der Sara, posłał piłkę obok dalszego słupka.
Gra z każdą minutą nabierała rumieńców. W 20. minucie w końcu zaatakowali mistrzowie Anglii. Po szybkiej kontrze i dośrodkowaniu Antonio Valencii celną główkę odnotował Wayne Rooney. Uderzenie angielskiego napastnika było jednak za słabe, aby zaskoczyć Jose Reinę.
Na kolejną ciekawą akcję przyszło nam czekać do 37. minuty. Znów zaatakował Liverpool i ponownie w roli głównej wystąpił Fabio Aurelio. Wbiegającego w pole karne Brazylijczyka dobrze wypatrzył Yossi Benayoun, Aurelio uderzył piłkę jak należy, ale dobrze ustawiony był Edwin van der Sar.
Do końca pierwszej połowy bramki nie padły. Były jednak kontrowersje. Gospodarze domagali się rzutu karnego po tym jak w szesnastce upadł Dirk Kuyt. Sędzia uznał jednak, że i Holender i Dymitar Berbatow mocno pracowali rękami.
W przerwie ani Rafael Benitez, ani sir Alex Ferguson nie zdecydowali się na zmiany. Po wznowieniu gry lepsze wrażenie sprawiał Liverpool. Manchester United nie potrafił znaleźć właściwego rytmu i nie stwarzał żadnego zagrożenia pod bramką "The Reds".
Bramka dla Liverpoolu wisiała w powietrzu od początku drugiej połowy. Gospodarzom obronę Manchesteru United udało się rozmontować w 65. minucie. Fernando Torresa idealnym podaniem obsłużył Yossi Benayoun, Hiszpan uciekł Rio Ferdinandowi i z zimną krwią pokonał Edwina van der Sara.
Sir Alex Ferguson widząc nieporadność swoich zawodników zdecydował się na pierwsze zmiany. W 74. minucie na placu gry pojawił się Michael Owen. Angielski napastnik wchodząc na boisko został przywitany buczeniem przez kibiców Liverpoolu. Miejsce Paula Scholesa zajął natomiast Nani.
W 84. minucie "Czerwone Diabły" miały najdogodniejszą sytuację do wyrównania. W polu karnym umiejętnie zastawił się Michael Owen, wycofał piłkę do Antonio Valencii, Ekwadorczyk uderzył ile miał tylko sił i... piłka tylko prześlizgnęła się po poprzeczce. Chwilę później lekko z rzutu wolnego uderzał Nani.
Na minutę przed końcem na boisku zawrzało. Drugą żółtą kartkę, za faul na Dirku Kuycie, obejrzał Nemanja Vidić. Serb w ostatnich dwóch meczach z Liverpoolem oglądał czerwoną kartkę i niedzielne spotkanie również zakończył przed ostatnim gwizdkiem.
Manchester United, mimo gry w osłabieniu, do ostatnich minut walczył o zmianę niekorzystnego rezultatu. "Czerwone Diabły" atakowały tak zaciekle, że zapomniały o obronie i zemściło się to w doliczonym czasie gry. Szybką kontrę Liverpoolu precyzyjnym strzałem wykończył David N'Gog.
Warto jeszcze dodać, że Liverpool również kończył mecz w dziesiątkę, bo czerwoną kartkę za faul na Van der Sarze obejrzał Javier Mascherano.
Liverpool 2:0 (0:0) Manchester United
Bramki: Fernando Torres 64', Ngog 90'
Liverpool: Reina - Johnson, Carragher, Agger, Insua - Lucas, Mascherano, Benayoun (Skrtel 90'), Kuyt, Aurelio - Torres (N'Gog 81').
Man Utd: Van der Sar - O'Shea, Ferdinand, Vidic, Evra - Valencia, Carrick, Scholes (Nani 74'), Giggs - Berbatow (Owen 74'), Rooney.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.