Sir Alex Ferguson przyznał, że obrona United zaczęła szwankować od momentu kiedy to Blackburn przerwało ich świetną serię spotkań bez straty gola. Ciężko jest zrozumieć jak zespół, który w czternastu kolejnych spotkaniach Premier League zachował czyste konto, nagle zaczyna tracić mnóstwo bramek.
» Sir Alex Ferguson przyznał, że obrona United zaczęła szwankować od momentu kiedy to Blackburn przerwało świetną serię spotkań "Czerwonych Diabłów" bez straty gola. - Jesteśmy bardzo zmęczeni – twierdzi szkocki menadżer.
W ostatnich czterech spotkaniach United straciło aż 10 bramek, czyli tyle samo ile w ciągu 22 spotkań poprzedzających felerne spotkanie z Liverpoolem na Old Trafford 14 marca.
Jednak Ferguson uważa, że fatalna passa jaką Czerwone Diabły podtrzymują od spotkania z Blackburn nie będzie utrzymywała się długo i klubowi mistrzowie świata wrócą na zwycięską ścieżkę.
Gol strzelony przez Roque Santa Cruza nie tylko zakończył wspaniały rekord United, ale także sprawił, że do drużyny Manchesteru wkradł się niepokój i brak koncentracji co potwierdza sam Ferguson.
- Poczynaliśmy sobie bardzo dobrze, zachowując czyste konto. To bardzo dobrze wpływało na naszą koncentrację, gdyż każdy chciał pobić rekord. Kiedy straciliśmy pierwszego gola od 14 spotkań w meczu z Blackburn, bitwa o zachowanie czystego konta się skończyła, a my straciliśmy od tamtego momentu wiele bramek.
Plaga kontuzji i spadek formy, który pojawił się w złym momencie, to bardzo złe połączenie, z którym United nie potrafi sobie poradzić.
Kiedy Rio Ferdinand wrócił z kontuzją z Klubowych Mistrzostw Świata, która wyeliminowała go z gry na pięć tygodni, na jego miejsce wskoczył Jonny Evans i wszystko było w jak najlepszym porządku. Teraz jednak, kiedy Ferdinand wciąż nie wraca, a organizm młodziutkiego przecież Jonnyego Evansa nie wytrzymuje obciążenia związanego z tak wieloma grami w tak krótkim czasie, sytuacja defensywy United nie wygląda ciekawie.
Jednocześnie jedynym zmienikiem w klubie, który z powodzeniem zastępował Patrice'a Evrę, gdy ten najpierw był zawieszony, a później także zmagał się z kontuzją jest John O’Shea. Irlandczyk jednak wciąż szuka formy co utrudnia mu fakt, że w każdym meczu gra na innej pozycji. Tak było też wczoraj kiedy nominalny prawy obrońca musiał zagrać na środku obrony w związku z kontuzją Evansa. Co do młodziutkiego Irlandczyka to jego występ w rewanżowym spotkaniu z Porto stoi pod znakiem zapytania z powodu kontuzji, o której była mowa wcześniej.
Nemanja Vidic, który przez zawieszenie nie występował w ostatnich spotkaniach United, także nie ma formy co było widać we wczorajszym meczu, kiedy nie nadążał za zawodnikami Porto.
Lista graczy, którzy wciąż szukają formy jest bardzo długa. Do Evry, o którym była mowa wcześniej należy także dołączyć Michaela Carricka i Paula Scholesa, którzy mimo regularnych występów grają poniżej oczekiwań i własnych możliwości.
Gary Neville dopiero co opuścił rozległa listę kontuzjowanych zawodników United, na której wciąż znajdują się Dimitar Berbatov, Andreson, Wes Brown, Rafael da Silva. Do listy tej należy także dołączyć Rio Ferdinanda, którego stan zdrowia wiele się nie poprawił.
Jedyną nadzieją dla United pozostaje Wayne Rooney, który prowadzi prawdziwą walkę o miejsce w składzie z przebłyskami geniuszu Cristiano Ronaldo, Carlosem Tevezem i Federico Machedą.
Biorąc pod uwagę ciężki mecz jaki czeka United w przyszłym tygodniu w Portugalii, nie zdziwi chyba nikogo jeśli Macheda rozpocznie sobotni mecz Premier League w wyjściowym składzie, aby dać swoim bardziej doświadczonym kolegom chwile wytchnienia.
O’Shea będzie prawdopodobnie partnerem Vidica na środku obrony i miejmy nadzieję, że poradzi sobie o niebo lepiej z wykonywaniem swoich zadań niż w meczu z Aston Villą.
Jednakże, problem zmęczenia sięga znacznie dalej.
- Jesteśmy bardzo zmęczeni – twierdzi Ferguson. – Park Ji-Sung, który zwykle jako jedyny ze względu na swą wielką wytrzymałość, nigdy nie jest zmęczony, po wczorajszym meczu po prostu słaniał się na nogach.
Park na niewiele się przydał reprezentacji Południowej Korei w eliminacjach do Mistrzostw Świata, a to przez niego oraz innych graczy, który mieli do odbycia daleką podróż po meczach reprezentacji Ferguson zdecydował się przełożyć na niedzielę spotkanie z Aston Villą, aby dać swoim podopiecznym dzień więcej odpoczynku.
Jak fatalna w skutkach była ta decyzja Fergiego, można było zobaczyć wczoraj, kiedy to piłkarze United wręcz słaniali się po boisku.
Te wszystkie czynniki sprawiają, że tylko szaleniec byłby w stanie obstawić zwycięstwo United w rewanżowym meczu z Porto. Jednak Ferguson wie, jak wiele zależy od niego i od tego jak zmotywuje swoich podopiecznych. A zmotywować musi porządnie, bo od 11 spotkań żadnemu angielskiemu klubowi nie udało się pokonać mistrzów Portugalii na ich własnym boisku.
Jest jeszcze jeden powód dla którego Fergie zrobi wszystko, aby sprostać postawionym przed nim zadaniom. Na potknięcie się swego rywala z niecierpliwością czekają bowiem - Rafael Benitez w Premier League i David Mores w Pucharze Anglii.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.