FC Porto nie przestraszyło się Manchesteru United i w ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów zagrało bez kompleksów. Odważna gra Portugalczyków pozwoliła im wywieźć z Old Trafford remis 2:2, który stawia ich w korzystnej pozycji przed rewanżem.
» FC Porto nie przestraszyło się Manchesteru United i w ćwierćfinałowym meczu LM zagrało bez kompleksów. Odważna gra pozwoliła im wywieźć z Old Trafford remis 2:2, który stawia ich w korzystnej pozycji przed rewanżem.
Trener FC Porto nie zważając na klasę rywala zdecydował się na grę trzema napastnikami. Bardziej zachowawczą taktykę zastosował sir Alex Ferguson. Szkot wystawił tylko jednego nominalnego snajpera - Wayne'a Rooneya. Anglika wspierać miał Cristiano Ronaldo.
Na efekty ofensywnego ustawienia „Smoków" nie trzeba było długo czekać. Zaledwie po dwóch minutach gry sytuację strzelecką wypracował sobie Lisandro Lopez, którego piekielnie mocny strzał zdołał odbić Edwin van der Sar.
Strzał Urugwajczyka był tylko wstępem do tego, czego Old Trafford doświadczyło dwie minuty później. Źle piłkę spod własnego pola karnego wybijał Jonny Evans, do piłki dopadł Cristian Rodriguez i strzałem w długi róg nie dał szans holenderskiemu bramkarzowi.
Szybko zdobyta bramka wyraźnie zbiła z tropu gospodarzy. Po niespełna kwadransie gry Portugalczycy oddali cztery strzały na bramkę. Manchesterowi United tworzenie sytuacji strzeleckich przychodziło z trudem. W 13. minucie "Czerwone Diabły" po raz pierwszy zagroziły bramce Heltona. Z prawej strony w pole karne dośrodkował John O'Shea, na jedenastym metrze dobrze główkował Cristiano Ronaldo, lecz golkiper Porto popisał się skuteczną interwencją.
W 15. minucie szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy. Fatalny błąd popełnił Bruno Alves, który zdecydował się podać do bramkarza, zza jego pleców wyskoczył Wayne Rooney, przejął futbolówkę i ze stoickim spokojem pokonał Heltona.
"Smoki" na zaskakującą utratę prowadzenia zareagowały kolejnymi atakami suniętymi jeden za drugim pod bramkę mistrzów Anglii. W ciągu niespełna minuty van der Sar musiał dobrze się nagimnastykować, aby nie wyjmować piłki z siatki. Sporo problemów swoimi strzałami przysporzyli mu Rodriguez i Lisandro.
Piłkarze FC Porto wydawali się niestrudzeni w atakach na bramkę Manchesteru United. Stwarzanie zagrożenia pod bramką rywala przychodziło im łatwiej również za sprawą obrońców "Czerwonych Diabłów", którzy grali bardzo niepewnie. Po jednym z błędów Johna O'Shea bliski pokonania van der Sara był Hulk. Piłka po jego strzale nieznacznie minęła światło bramki.
Jeszcze przed przerwą sir Alex Ferguson dwukrotnie podrywał się z ławki rezerwowych. Najpierw po zablokowanym strzale Darrena Fletchera, a następnie po uderzeniu głową Paula Scholesa. Ani Szkot, ani Anglik nie zmusili jednak do poważnego wysiłku Heltona.
W szatni piłkarze "Czerwonych Diabłów" musieli wysłuchać ostrej reprymendy ze strony swojego menadżera. Od początku drugiej części prezentowali się bowiem znacznie lepiej. W 51. minucie ładnym strzałem zza pola karnego popisał się Ji-sung Park. Piłka wpadła prosto w ręce bramkarza Porto. Chwilę później mocnym zagraniem po ziemi do kapitulacji chciał zmusić go Ronaldo. Ale i tym razem Helton był górą.
W 58. w ekipie gospodarzy doszło do pierwszej zmiany. Parka zmienił Ryan Giggs. Tuż po wejściu Walijczyka natychmiastowo zagotowało się w polu karnym FC Porto. Najpierw bliski przelogowania Heltona był Wayne Rooney, a następnie dwukrotnie groźnymi uderzeniami głową popisywał się Nemanja Vidić.
Porto na swoją okazję czekało długo, bo aż do 68. minuty. Cierpliwość "Smoków" mogła przynieść pożądany efekt. Najpierw kąśliwe uderzenie po ziemi na bramkę van der Sara posłał Lisandro, ale piłka wyleciała tylko na róg. Po chwili potężnie strzelił Cissokho, a Holender z najwyższym trudem odbił futbolówkę.
W 72. minucie sir Alex Ferguson dokonał podwójnej zmiany. W miejsce Paula Scholesa pojawił się Carlos Tevez, a Jonny'ego Evansa zmienił Gary Neville. Anglik tuż po wejściu posłał długie dośrodkowanie na piąty metr, ale z piłką minął się Rooney.
Gospodarze dopięli swego w 85. minucie meczu. Piłkę z autu w pole karne wrzucał Neville, technicznym zagraniem przedłużył ją Rooney, a Carlos Tevez strzałem pod poprzeczkę dał "Czerwonym Diabłom" prowadzenie.
Anglicy jeszcze nie zdążyli ochłonąć po bramce "Apacza", a Edwin van der Sar musiał wyciągać piłkę z siatki. Z prawej strony w pole karne dośrodkował Lisandro, piłkę podbił O'Shea, ta niefortunnie spadła pod nogi Mariano, który bez większych problemów pokonał van der Sara.
Mistrzowie Anglii do końca starali się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Już w doliczonym czasie gry niecelnie z rzutu wolnego strzelał Ryan Giggs.
Rewanżowe spotkanie odbędzie się 15 kwietnia w Portugalii.
Manchester United - FC Porto 2:2 (1:1) (Wayne Rooney 15', Carlos Tevez 85' - Cristian Rodriguez 4', Mariano 88')
Man Utd: Van der Sar - Evra, Evans (Neville 72'), Vidić, O'Shea - Park (Giggs 58'), Scholes (Tevez 72'), Carrick, Fletcher, Ronaldo - Rooney
FC Porto: Helton - Cissokho, Bruno Alves, Rolando, Sapunaru - Raul Meireles (Costa 80' [Madrid 93']), Fernando, Lucho - Rodriguez (Mariano 80'), Hulk, Lisandro
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.