Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Emirates Stadium wciąż niezdobyte

» 8 listopada 2008, 14:40 - Autor: matheo - źródło: własne
Arsenal Londyn pokonał 2:1 (1:0) Manchester United w szlagierze 12. kolejki angielskiej Premiership. W bramce "Kanonierów" zagrał Łukasz Fabiański, który zastąpił kontuzjowanego Manuela Almunię.
Emirates Stadium wciąż niezdobyte
» Rafael zdobył honorową bramkę dla United
Spotkanie mogło rozpocząć się fantastycznie dla drużyny "Czerwonych Diabłów". Mikael Silvestre podał piłkę do Manuela Almunii, a ten ratując się przed atakującym Rooneyem musiał złapać futbolówkę. Sędzia wskazał na rzut wolny pośredni. Hiszpański golkiper Arsenalu odetchnął z ulgą, bo najpierw strzał Andersona został zablokowany, a następnie Michael Carrick pomylił się o kilka centymetrów i nie trafił w bramkę.

W 8. minucie Manchesterowi United udało się wpakować piłkę do siatki. Z dystansu przymierzył Wayne Rooney, a ze skuteczną dobitką pospieszył Dymitar Berbatow. Radość mistrzów Anglii była jednak przedwczesna, bo Bułgar znajdował się na pozycji spalonej.

Na nieustające ataki United Arsenal odpowiedział dwie minut później. Z lewej strony boiska dokładne dośrodkowanie na szósty metr posłał Gael Clichy, tan najwyżej wyskoczył Nicklas Bendtner, ale uderzenie głową duńskiego napastnika powędrowało minimalnie nad bramką Van der Sara. Sytuacja ta wyraźnie rozochociła gospodarzy, którzy zaczęli atakować coraz odważniej.

Kiedy wydawało się, że to mistrzowie Anglii są bliżej objęcia prowadzenia do głosu odszedł Samir Nasri. 21-letni Francuz uderzył piłkę zza pola karnego po złym wybiciu jej przez Dymitara Berbatowa. Futbolówka po drodze otarła się o Gary'ego Neville'a i uniemożliwiła Van der Sarowi interwencję. Wcześniej doskonałą okazję po przeciwnej stronie boiska zmarnował Rooney.

Emocji na Emirates Stadium nie było końca. W 27. minucie po rzucie wolnym Cristiano Ronaldo bliski wpakowania piłki do własnej siatki był Clichy. Sześćdziesiąt sekund później nieznacznie pomylił się Cesc Fabregas.

W sobotę Manuel Almunia koniecznie chciał udowodnić, że niedawne słowa krytyki kierowane pod jego adresem były niesłuszne. Tak było, kiedy Hiszpan doskonale wybronił precyzyjne uderzenie Park Ji-sunga, a następnie nie dał się pokonać Cristiano Ronaldo. Zdecydowanie słabsze zawody rozgrywał natomiast Edwin van der Sar. Holender popełniał niemal szkolne błędy.

Niesamowite tempo, godne stumetrowców, utrzymało się do końca pierwszej połowy. Dogodną sytuację z kilku metrów zmarnował The Walcott, a po stronie "Czerwonych Diabłów" bliski zdobycia gola był Ronaldo i Anderson. Za każdym razem bez zarzutu spisywał się Almunia.

Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanych ataków Arsenalu, które już w 48 minucie przyniosły efekt. Samir Nasri na spółkę z Ceskiem Fabregasem rozmontował obronę "Czerwonych Diabłów" i z strzałem szesnastu metrów nie dał najmniejszych szans van der Sarowi.

Manchester United miał okazję do błyskawicznej odpowiedzi. Na dalszy słupek dośrodkowanie posłał Park, tam dobrze znalazł się Ronaldo, ale uderzając z pierwszej piłki posłał futbolówkę o kilka centymetrów obok dalszego słupka bramki Almunii.

Stracone bramki mocno podrażniły przyjezdnych, lecz w ofensywie prezentowali się równie kiepsko, co w spotkaniu z Celtikiem Glasgow. W 63. minucie Almunię ładną 'główką' popisał się Rooney, ale Hiszpan był na posterunku.

Występu w szlagierowym meczu doczekał się w sobotę Łukasz Fabiański. Reprezentant Polski zmienił Almunię w 78. minucie na skutek kontuzji, której Hiszpan doznał w starciu z Michaelem Carrickiem kilkanaście minut wcześniej.

"Czerwone Diabły" w końcu dopięły swego w 90. minucie. Zza pola karnego fantastycznym uderzeniem z woleja popisał się Rafael Da Silva i choć Łukasz Fabiański wyciągnął się jak długi, to piłki nie sięgnął. Emocji nie było końca, bo sędzia Howard Webb zdecydował się doliczyć aż sześć minut do regulaminowego czasu gry.

W samej końcówce dobrą interwencją popisał się Fabiański, który pewnie złapał dośrodkowanie Teveza. Szansę na podwyższenie rezultatu dla "Kanonierów" miał natomiast Nicklas Bendtner, lecz posłał piłkę nad poprzeczką bramki van der Sara.

Arsenal Londyn - Manchester United 2:1 (1:0) (Samir Nasri 22', 48' - Rafael Da Silva 90')


Arsenal: Almunia (Fabiański 78') - Sagna, Gallas, Silvestre, Clichy - Walcott (Song 78'), Fabregas, Denilson, Nasri, Diaby (Toure 86') - Bendtner

Man Utd: Van der Sar - Neville (Rafael Da Silva 64'), Ferdinand, Vidic, Evra - Ronaldo, Anderson (Giggs 72'), Carrick, Park - Rooney (Tevez 77'), Berbatow


TAGI


« Poprzedni news
Ferdinand: Sędziowie gwiżdżą zbyt często
Następny news »
Zachwycony Fabregas

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (23)


Kuba1988rok: Jak dla mnie skład powinie tak wygladac
Kuszczak
Brown Rio Vidic Evra
Ronaldo Carrick Anderson Nani
Tevez Rooney

Dlaczego kuszczak Bo pokazał pare razy jest dobrym bramkarzem a foster w meczu z celtikiem nic nie pokazał
I jak dla mnie tevez jest bardziej waleczny od berby
» 9 listopada 2008, 18:12 #9
mervel: przykro mi kolego. od dłuższego czasu są problemy ze stroną, ale dostałem sygnał że są prowadzone gruntowne prace i niedługo wszystko powinno być ok. pozdro
» 9 listopada 2008, 18:06 #8
mervel: zauważam plusy problemów z logowaniem...komentarze są rzadkie ale za to bardzo rzeczowe.
w miarę się zgadzamy i puenta jest taka że wciąż brak wykończenia... jeśli się to nie poprawi będzie ciężko nawet o pierwszą trójkę. już nie będę się powtarzał że mecz był niezły i fajnie się oglądało, ale jedno jest pewne i widzę że wielu to zauważyło: Gary nie nadaje się i to samo się tyczy Van der Sara. masaktycznie niepewny i refleks dziadka spod budki z piwem. od zeszłego sezonu wiele się zmieniło, wygląda jakby go gra już męczyła. przy golach powiedzmy że bez szans, ale poza tym miał 2 niegroźne wrzutki i je spieprzył.kuszczak+ brown/rafael i będzie lepiej w tyłach,a z przodu w końcu zacznie 'samo' wpadać
pozdro
» 9 listopada 2008, 09:36 #7
mervel: po pierwsze to naucz się czytać czyjś nick,po drugie nie klnij bo Ci wstawię warna
co do meczu to chyba rzeczywiscie oglądaliśmy inne mecze. a karny za zagranie ręką w 1pol ? a ronaldo nie miał setki zaraz po stracie drugiej bramki ? a jaka była przewaga w strzałach, w przewadze posiadania piłki i rożnych??
arsenal zrobił dziś 3 okazje z czego wpadły dwa gole i to oba po błędach nevilla.
bardzo dobry mecz i zabrakło szczęścia
» 8 listopada 2008, 18:19 #6
mervel: bzoh-- daruj sobie bo znawca piłki z Ciebie żaden. mecz był świetny, nam zabrakło więcej szczęścia, bo przeważaliśmy w KAŻDYM elemencie, zabrakło trochę skuteczności.
ronney z 6m ? ja tam widziałem min 12. na resztę bezsensownie najeżdżasz a nie wspominasz słowem o najsłabszych na boisku-neville i VdS.
to że przegraliśmy nie oznacza że zagraliśmy słabo, mecz był bardzo dobry i zasłużyliśmy na remis.
edit: rafael rzeczywiście świetne wejście, ale już widzę że sporo osób się podnieca że taki genialny ble ble ble. najpierw niech to pokaże w klilku, kilkunastu meczach.
'charakter na miarę Keano' - większej bzdury już dawno nie słyszałem
» 8 listopada 2008, 16:58 #5
mervel: mecz super widowisko, wg mnie remis byłby sprawiedliwy bo Man U miało sporo z gry i 2-3 setki (ehh roo i ronaldo). webb jak zawsze babole puścił, szkoda karnego którego nie gwizdnął przed końcem 1 poł.
co najważniejsze- VdS nie nadaje sie do 1 składu! w tym sezonie nie zagrał jeszcze dobrego meczu, jest maxymalnie niepewny; to samo się tyczy Garego. Ci dwaj panowi niestety muszą oddac pole w 1 jedenastce..
brawo za walka, ale niestety czołówka ucieka.
pocieszeniem jest trudny kalendarz, mieliśmy czołówkę na wyj ale czas grać skuteczniej. ten magiczny grudzień nadchodzi...
» 8 listopada 2008, 16:03 #4
ventura: dlaczego? no dlaczego? chyb aserce mi peklo. One life One Love
» 8 listopada 2008, 15:59 #3
trance: lipa? szkoda gadac w ogole o tym meczu, rowniez wierze, ale z tak chaotyczna gra to chyba honorowego gola bedzie ciezko strzelic. Trudno sie mowi, wyobrazlem sobie inaczej ten mecz...ale i tak trzymam kciuki do konca!
» 8 listopada 2008, 15:11 #2
Charon13: co za lipa...2-0 szkoda gadac ale wierze do konca
» 8 listopada 2008, 15:06 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.