Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Kanonierzy na kolanach!

» 16 lutego 2008, 20:15 - Autor: Bart - źródło: wlasne
Czerwone Diabły nie miały ostatnio lekkiego życia. Najpierw remis z Tottenhamem, następnie bolesna porażka z Manchesterem City podczas obchodów 50. rocznicy katastrofy w Monachium i w konsekwencji spadek z fotela lidera angielskiej Premiership. Dzisiaj jednak podopieczni sir Alexa Fergusona pokazali, że nie warto ich tak szybko skreślać. Bez większych problemów poradzili sobie bowiem z Arsenalem Londyn w V rundzie FA Cup.
Kanonierzy na kolanach!
» Czerwone Diabły rozgromiły 4:0 Arsenal Londyn i awansowały do VI rundy FA Cup! Dwa razy trafił Darren Fletcher. Swoje "trzy grosze" dołożyli również Wayne Rooney oraz Nani!
Pierwsza połowa rozpoczęła się nadzwyczaj dobrze, mimo iż Cristiano Ronaldo zajął miejsce na trybunie. Manchester United wyraźnie był nastawiony na grę ofensywną, co było widać po ilości ataków na bramkę Lehmana.

Po kilku minutach rozgrzania się i rozpoznania przeciwnika, Diabły wkroczyły do akcji. Już w 16. minucie na prowadzenie gospodarzy wysunął Wayne Rooney. Nani z narożnika boiska zagrał piłkę do Andersona, ten przedłużył na około 5 metr, a Wazza nieco poprawił strzał kolegi i na Old Trafford wybuchła euforia.

Podbudowani dobrą grą zawodnicy United nie kazali nam długo czekać na kolejną bramkę. W 19. minucie spotkania Nani znalazł się przy linii końcowej boiska, ładnym zwodem pozbył się obrońcy, który „siedział mu na plecach” i celnie dośrodkował w pole karne. Podanie wykorzystał Darren Fletcher, który podwyższył wynik na 2:0. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od głowy Gallasa, jednak to Szkotowi zostało zaliczone trafienie.


Parę minut potem, dobrą okazję mieliby gracze Fergusona gdyby… na murawie był Ronaldo. Niestety rzut wolny wykonywał Nani, i jego strzał okazał się zbyt słaby dla tak doświadczonego bramkarza jakim jest Lehman. Próba kontry Arsenalu i kolejna akcja United. Ładne, prostopadłe podanie otrzymał Rooney, lecz tym razem przegrał z goalkeeperem Kanonierów.

Arsenal oddał groźny strzał w 26. minucie. Z woleja z odległości 12 metrów uderzał Bendtner, lecz Patrice Evra wspaniale go zablokował. Niedługo potem kolejny popis swoich umiejętności dał dobrze grający tego wieczoru Darren Fletcher. Wspaniale dośrodkował w pole karne, tam Wayne przyjął piłkę na klatkę, jednocześnie myląc obrońcę Arsenalu i oddał mocny strzał na bramkę przeciwników. Niestety nie dość dokładny.

W 36. minucie gospodarze całkowicie przyćmili Arsenal. Podanie z głębi pola dostał Nani, ładnie przyjął piłkę i uderzył po ziemi! Tym samym Diabły prowadziły już trzema bramkami!

Chwilę później graczom z Londynu udało się nawet zdobyć kontaktową bramkę. Na ich nieszczęście – sędzia odgwizdał spalonego. Tuż przed końcem pierwszej części pojedynku, Fletcher próbował przelobować Lehmana z około 16 metrów. Jens jednak w porę się wycofał i zdołał złapać piłkę.

Do przerwy wynik nie uległ już zmianie. Pierwsze 45 minut zdecydowanie należało do Manchesteru United, który non stop atakował i łatwo wypracował sobie dużą przewagę. Arsenal ograniczył się do kilku ładnych kontr i wymian podań. Widać było, że dzisiaj nie są w najlepszej formie. Po przerwie żaden z managerów nie zdecydował się na zmiany w swoich zespołach.

Wraz z rozpoczęciem drugiej części meczu wznowiły się ataki Manchesteru United. Pierwszą dobra okazję miał Wayne Rooney, który mocno uderzył po błędzie Eboue. Lehman jednak zdołał sobie poradzić.

W 48. minucie Kanonierzy praktycznie pogrzebali swoje szanse na wygraną, a nawet remis. Eboue w pojedynku powietrznym uderzył butem Patrice’a Evrę w okolicę podbrzusza za co sędzia Wiley bezzwłocznie usnął go z płyty boiska.

Piłkarze United czuli się coraz pewniej co można było wywnioskować z bawienia się futbolówką przez Rooneya czy Naniego. Wayne w okolicach 62. minuty miał dwie wspaniałe okazje strzeleckie. Najpierw przedarł się lewą stroną i próbował uderzać z ostrego kąta. Za drugim razem, rozłożył Lehmana na łopatki i próbował dograć do Parka, lecz podanie przerwał Gallas.

Zawodnicy z Old Trafford nie zwalniali tempa gry. Przeciwnie, wyprowadzali coraz to nowe ataki. Anderson był wyraźnie spragniony gola, gdyż kilkakrotnie próbował samotnych rajdów i efektownych zwodów. Niezłą okazję Brazylijczyk wypracował sobie w 67. minucie, lecz jego strzał z 11. Metrów minął słupek Lehmana o kilkanaście centymetrów. Chwilę potem jeszcze raz Anderson – tym razem po podaniu Carricka. Lecz i tym razem, zbyt słabo by wpisać się na listę strzelców.

Na 20 minut przed końcem meczu Arsene Wenger postanowił wprowadzić kilka zmian w swoim składzie. Na murawę wbiegli: Flamini, Adebayor oraz Senderos odpowiednio za Fabregasa, Hleba i Eduardo. Ferguson również postanowił oszczędzać swoich zawodników. Saha zastąpił Rooneya, a Scholes zmienił Andersona.

Prędzej czy później kolejna bramka musiała paść. Szczęśliwcem okazał się Darren Fletcher, który trafił po raz drugi. Akcja bardzo podobna do tej z 1 połowy. Nani przy linii końcowej, dogranie i główka Szkota. Lehman wpada bezradnie do bramki z piłką.

Przy takim wyniku, graczom Arsenalu puszczały już nerwy, a Nani było jeszcze stać na ośmieszanie przeciwników przez żonglowanie piłka. Skończyło się to kartką dla Adebayora. W 80. minucie Fletcher miał okazję zdobyć hat-tricka. Znalazł się na czystej pozycji w okolicy 16. Metra, lecz nie zdołał czysto przyjąć podania od Naniego.

Nani pokazał dzisiaj klasę. Walczył do samego końca. Jeszcze w 87. minucie meczu do upadłego walczył o piłkę przy linii końcowej. Ostatecznie ją wywalczył i zdołał zagrać po ziemi do Louisa Sahy. Ten jednak został uprzedzony w ostatniej chwili przez Toure. Chwilę później Saha miał kolejną okazję na dobicie rywala. Znalazł się w sytuacji sam na sam z Lehmanem jednak uderzył prosto w niego.

W doliczonym czasie gry Diabły przycisnęły jeszcze graczy Wengera. Saha odegrał na skrzydło, Nani oddał po ziemi i Francuz uderzył mocno piłkę w kierunku okienka Lehmana. Zabrakło jednak trochę szczęścia. Wynik do końca spotkania nie uległ już zmianie i Czerwone Diabły w wspaniały sposób podnoszą się po ostatnich niepowodzeniach i awansują do VI rundy FA Cup!

Manchester United 4:0 (3:0) Arsenal Londyn


Bramki: Rooney 16’, Fletcher 19’ i 74’, Nani 38’.

Kartki: Ferdinand 51’, Rooney 60’, Fletcher 74’ – Eduardo 48’, Eboue 50’ (czerwona), Silva 61’, Adebayor 75’

Man Utd: Van der Sar - Brown, Ferdinand, Vidic, Evra - Fletcher, Carrick, Anderson (Scholes 72'), Park - Rooney (Saha 71'), Nani

Arsenal: Lehmann - Hoyte, Gallas, Toure, Traore - Eboue, Fabregas (Flamini 70'), Silva, Hleb (Adebayor 70') - Eduardo (Senderos 71'), Bendtner


TAGI


« Poprzedni news
FA Cup: United - Arsenal
Następny news »
Fletcher: Fantastyczna riposta

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (0)


Nikt jeszcze nie skomentował tego newsa.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.