Refleksje Sir Alex'a Ferguson'a...

Porażka United w paĽdzierniku 1996, ukróciła ich marzenia o pobiciu niesamowitego rekordu meczów bez porażki na swoim stadionie. „Ten rekord zawsze był ogromną presją dla mnie. To było jak czarny albatros, który powoli zaciskał swe więzy na mojej szyi, więc kiedy już przegraliśmy, pomyślałem sobie w duchu: „Dzięki Bogu, że to już koniec”, bo wiedziałem, że nie uda nam się pobić tego rekordu.” – mówi, śmiejąc się, Sir Alex.

Ferguson będzie miał okazję zobaczyć się z Fenerbahce jeszcze raz w zbliżający się wtorek, mając nadzieję na zdobycie pierwszych trzech punktów w Lidze Mistrzów. Szkot przypomina znowu dawne czasy: „Po prostu wiadomo było, że ten jeden mecz będzie przegrany. Może nikt nie przypuszczał, że akurat będzie to kwestia takiej bramki, i to w meczu z Fenerbahce. Cały czas doskonale to pamiętam. Wciąż mogę zobaczyć, jak oni ciągle podają piłki do lewego obrońcy, nie dając nam pograć. Strzał posłano w sam róg bramki. To było przytłaczające.”

Moment, o którym wspomina Sir Alex to 77 minuta tamtego spotkania, kiedy to Turecki pomocnik Elvir Bolic zapewnia sobie miejsce w historii Manchesteru United, ogrywając czterech graczy z bloku defensywnego i zdobywając jedynego gola w meczu.

United przegrało również swój następny domowy mecz z Juventusem, ale ostatecznie drużyna Sir Alex’a znalazła się w półfinale. „Pokonaliśmy Fenerbahce w Turcji, i zakwalifikowaliśmy się do następnej rundy, tak więc z takiego punktu widzenia, tamten mecz z Turkami na Old Trafford nie był dla nas specjalnie ważny.”

„Sądze, że Turecki futbol powinien byś respektowany. Galatasaray wygrał Puchar UEFA trzy lata temu, a reprezentacja Turcji świetnie radziła sobie z Brazylią na Mistrzostwach Świata, mogła z nimi nawet wygrać. Wydali na świat dużo doskonałych indywidualności, i nie lekceważymy ich!” – zakończył Ferguson.