Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

"W Porto był Bóg. A po Bogu byłem ja."

» 11 lipca 2004, 14:01 - Autor: Spooky - źródło: wlasne
Pewność siebie byłego trenera FC Porto, Jose Mourinho, przerasta wszystkich. Niedawno portugalski trener The Blues rozpoczął psychologiczną grę mającą na celu wyprowadzenie z równowagi najpoważniejszych kandydatów do mistrzowskiej korony, czyli Arsenal Londyn i Manchester United.
» Manchester United
Mourinho jest pewny, że wygra nie tylko swój debiutancki mecz w Premiership przeciwko Czerwonym Diabłom, ale i całą ligę. I ma nadzieję, że przy tym nie poniesie żadnego uszczerbku na zdrowiu.

Praca trenera w Anglii bywa uciążliwa i niebezpieczna. Przekonał się o tym na własnej skórze sir Alex Ferguson i Gerrard Houllier, którzy przez ciągły stres mieli problemy z sercem. Ale Mourinho wierzy, że jest wystarczająco silny by sprostać wszelkim oczekiwaniom. Także tym największym - swoim.

"Jeżeli chciałbym cichej, spokojnej pracy i gier z dużą ostrożnością to bez wątpienia zostałbym w Porto. Jest tam piękne niebieskie krzesło dla trenera. Ale co to byłaby za praca? Osiągnąłem z Porto wszystko. Wygraliśmy ligę, Puchar UEFA, a także Ligę Mistrzów" - powiedział Mourinho.

"W Porto na pierwszym miejscu był Bóg. A tuż za Nim byłem ja."

"Ludzie w Portugalii wciąż mi ufają, wiedzą, że wszystko co robię jest słuszne. Oczywiście w Anglii jest całkiem inna presja niż w Porto, ale nie obawiam się jej. Chcę wypełnić swój czteroletni kontrakt i zobaczyć co będzie póĽniej. Jeżeli odniosę z The Blues sukcesy to na pewno zaoferują mi nową umowę. A ja pewnie im nie odmówię i zostanę na Stamford Bridge jeszcze dłużej" - mówił dalej Portugalczyk.

"Jeżeli nie uda mi się, gdy zawiodę wrócę do domu. To wszystko. Nie zamierzam robić zamieszania wokół własnej osoby w Anglii. Nie sądzę też bym przez pracę menadżera miał nabawić się jakichś poważnych chorób."

"Opuściłem Porto ponieważ miałem dostęp do największych drużyn w Europie. I taką wybrałem. Chcę zrobić teraz z Chelsea coś wielkiego. Muszę pracować póki jestem młody, silny i odpowiednio zmotywowany" - kontynuował.

"Mam 41 lat, a gdy osiągnę sześćdziesiątkę to wrócę do swojego domu w Algarve i 40-stopniowym upale będę cieszył się życiem wraz z moimi dziećmi" - ciągnął.

"Póki co chcę zdobyć mistrzostwo Premiership. Stać nas na to. I dlatego właśnie nam się uda" - skończył trener Chelsea.

Wygląda na to, że w Premiership pojawiła się bardziej arogancka osoba od Arsene Wengera. No cóż, wszelkie konflikty bez wątpienia rozwiąże boisko. Już 14 sierpnia.


TAGI


« Poprzedni news
Wątpliwości Fergusona...
Następny news »
Kleberson zagrał z Kostaryką

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (0)


Nikt jeszcze nie skomentował tego newsa.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.