Tutaj nie trafiają przypadkowi ludzie

» 15 listopada 2006, 16:26 - Autor: gosc - źródło: wlasne
We wtorkowym Przeglądzie Sportowym ukazał się artykuł Izy Koprowiak opisujący pierwsze miesiące Tomasza Kuszczaka w Manchesterze. Możecie go odwiedzić w dziale „artykuły”, a także przeczytać poniżej.
Tutaj nie trafiają przypadkowi ludzie
» Manchester United
Wynurzam się z głębin – mówi Tomasz Kuszczak. Po przejściu do Manchesteru polski bramkarz zaczął unikać kontaktów z prasą, a w ostatnich tygodniach w ogóle nie odbierał telefonu. – Zmieniałem numer – tłumaczy i opowiada nam, co robił przez ostatnie trzy miesiące w „Teatrze Marzeń”.

Spełniło się moje wielkie sportowe marzenie – przyznaje szczęśliwy Kuszczak. I nie ma się co dziwić. Przed trzema miesiącami Polak został na rok wypożyczony z West Bromwich do Manchesteru United. Teraz za sąsiadów ma m.in. Wayne’a Rooneya i Aleksa Fergusona...

- Nie ukrywam, że przejście na Old Trafford było moim największym marzeniem. Ale od początku do sprawy transferu podchodziłem spokojnie, nie grzałem się. Przecież już niejeden piłkarz był w podobnej sytuacji, a potem nic z tego nie wychodziło – tłumaczy 24-letni golkiper.

Parada sezonu

Jak to się stało, że zawodnikiem, który rozegrał zaledwie 31 spotkań, wykazał zainteresowanie tak wielki klub? Może przekonał do siebie Aleksa Fergusona interwencją z 15 stycznia 2006 roku z meczu przeciwko Wigan, która przez widzów BBC uznana została paradą sezonu? – Nie wiem. Ale pierwsze sygnały o zainteresowaniu ze strony Manchesteru zaczęły do mnie docierać jeszcze pod koniec maja – wspomina. – Zresztą jako piłkarz West Bromwich zagrałem przeciwko Manchesterowi dwa dobre spotkania. Moja postawa w tych meczach zapewne miała spore znaczenie, ale wiem, że byłem obserwowany przez cały sezon. Nie wystarczy zagrać jeden dobry mecz, by znaleĽć się na Old Trafford. Tu nie ma przypadkowych ludzi – twierdzi.

Trochę jednak trwało, zanim doszło do transferu. Zresztą sam Kuszczak mógł tylko stać z boku i przyglądać się negocjacjom. – Nie miałem na nie żadnego wpływu – podkreśla. – Kontrakt z West Bromwich obowiązywał mnie jeszcze przez dwa lata i dlatego wszystko się tak wydłużało.

Wszyscy mnie znali

Testy medyczne przeszedł w środę 9 sierpnia, dzień póĽniej podpisał kontrakt.

- Najpierw pojechałem na Old Trafford, by osobiście porozmawiać z Fergusonem. Ponownie pojawiłem się tam dopiero na testach medycznych, po których podpisałem umowę – wspomina i dodaje, że z West Bromwich nic już go nie łączy. – Dziwny jest ten mój status, bo niby jestem wypożyczony z West Bromwich na rok, ale umowę z Manchesterem podpisałem na cztery lata – twierdzi bramkarz.

Potem wszystko już potoczyło się błyskawicznie. Najpierw spotkanie z 15 tysiącami fanów, przywitanie z zespołem, a już następnego dnia normalny trening. – To było naprawdę wyjątkowe uczucie ćwiczyć z tymi wszystkimi piłkarzami, których znałem z telewizji czy gazet. Nie czułem się jednak zestresowany, bo i z jakiego powodu? – pyta jak zawsze pewny siebie.

W nowym klubie nikt nie musiał go przedstawiać. Wszyscy piłkarze Fergusona doskonale wiedzieli, kim jest Tomasz Kuszczak. – ten transfer trwał na tyle długo, że wszyscy byli przygotowani na to, że wkrótce dołączę do drużyny. Piłkarze znali mnie zresztą z meczów ligowych, nikt nie musiał mnie przedstawiać. Po prostu przyszedłem, przywitałem się i zacząłem trenować – relacjonuje.

A co na to Edwin van der Sar? – Powiedziałem mu, że go podziwiam i chciałbym się od niego uczyć. Edwin zaśmiał się tylko, bo wiedział, że przede wszystkim jego jestem konkurentem – wspomina.

Kuszczak zapewnia, że nigdy na Old Trafford nie poczuł się wyobcowany.

- Od pierwszego dnia wszyscy dbali, bym ani przez minutę nie poczuł się Ľle. Od kierowcy samochodu, który wiózł mnie z lotniska, po kucharza. Opieka nad zawodnikami jest tu najlepsza na świecie.

Sąsiad Rooneya

Na początku Kuszczak zamieszkał wraz ze swoją dziewczyną Emilią w hotelu, ale za pomocą klubu szybko znalazł dom na przedmieściach Manchesteru. – W tej części miasta mieszka chyba z piętnastu piłkarzy. Niedaleko swoje domy mają Wayne Rooney, Wes Brown, Kieran Richardson. Ferguson też mieszka w pobliżu, bo to piłkarska część Manchesteru. Taka oaza spokoju za miastem – opowiada.

Największe gwiazdy Manchesteru United jak Rooney czy Ronaldo wolą mieszkać za miastem, by zachować odrobinę prywatności. Jednak zdarza się, że i tam, pod ich domami zbierają się fani. Czy z podobnymi problemami musi borykać się Kuszczak?

- Pod moim domem nikt nie czatuje, chyba że śmieciarka podjedzie – śmieje się bramkarz. Ale przyznaje, że nie odwiedził w domu jeszcze żadnego z klubowych kolegów. – Tutaj nie ma zwyczaju odwiedzania się po domach – zaznacza. – Ale są inne zwyczaje. Nauczyłem się już na przykład tego, że wychodząc z domu zawsze musze być ładnie ubrany i wyprostowany, bo w każdej chwili ktoś może przyjść zrobić mi zdjęcie, czy poprosić o autograf – opowiada.

- Treningi mamy całkowicie zamknięte, nikt nie ma na nie wstępu. Z fanami widzimy się tylko czasem przed meczem. Także z dziennikarzami mamy bardzo ograniczony kontakt. Nikt do nas nie dzwoni, wszelakie wywiady ustalane są przez managera, a rozmowy i nasze wypowiedzi kontrolowane – twierdzi.

Pośmiał się z Ronaldo

W Manchesterze Kuszczak natknął się na grupowych rywali Polaków w eliminacjach do Mistrzostw Europy. O meczu z Serbią, którego zresztą oglądał tylko skróty, mógł podyskutować z Nemanją Vidicem (nie grał z Polską z powodu kontuzji). Dłuższą pogawędkę uciął sobie z Cristiano Ronaldo po wygranym przez Polskę 2:1 meczu z Portugalią. - - Byłem dumny z tej wygranej, mogłem podejść do Cristiano i trochę z niego pożartować – wspomina.

Choć Kuszczak niechętnie wypowiada się o kolegach z drużyny, to zaprzecza, by kontrowersyjny napastnik „Czerwonych Diabłów” Wayne Rooney był na co dzień tak wybuchowy jak na boisku. - To może zabrzmi mało wiarygodnie, ale to naprawdę wyjątkowo spokojny człowiek - zapewnia. Przekonał też, że nie zauważył konfliktu między nim a Ronaldo, którym głośno było zaraz po mistrzostwach świata.

- Jak tylko spotkali się w klubie po mundialu, to wszystko wyjaśnili sobie po pięciu minutach i o całym incydencie zapomnieli. Tylko kibice i dziennikarze rozdmuchiwali wszystko przez następne trzy miesiące – twierdzi Kuszczak.

Najczęstszy kontakt Kuszczak ma ze swoim konkurentem, 36-letnim Edwinem van der Sarem. – Podpatruję go na każdym treningu, bo z racji jego doświadczenia i wieku wiem, jak wiele mogę się od niego nauczyć. Zawsze po meczach dyskutujemy o straconych golach. Proszę go o spostrzeżenia na mój temat, pytam, jak zachowałby się na moim miejscu. Edwin jest bardzo otwarty i zawsze chętnie udziela mi wskazówek – przyznaje reprezentant Polski.

Jedyną rzeczą, na którą polski bramkarz może narzekać w Manchesterze jest brak wolnego czasu. – Marzy mi się, by dzień miał kilka dodatkowych godzin – mówi i opowiada o swoim typowym dniu w „Teatrze Marzeń.” – Treningi zaczynamy o 10, ale wolę być w klubie wcześniej, by samemu popracować. Dlatego z domu wyjeżdżam zaraz po ósmej. Śniadanko, o ile w ogóle jem, to w klubie. Częściej przegryzę jednak jakiś owoc w domu, bo wiem, że śniadanie nie jest mi potrzebne do prawidłowego funkcjonowania. W zależności od długości treningu, jestem wolny między 13 a 14 – opowiada.

W domu Kuszczak jest jednak dopiero około 15, bo dojazd zabiera mu około 40 minut. – Po treningu często jestem zmęczony , więc najchętniej relaksuję się oglądając telewizję lub grając na play station. Gdy moja dziewczyna nie jest zajęta studiami, jeĽdzimy na jakieś zakupy, lub idziemy do kina – opowiada.

O Fergusonie ani słowa

Wizytówką Manchesteru United jest postać Sir Alexa Fergusona, który w klubie pracuje już 20 lat. Wszyscy zawodnicy „Czerwonych Diabłów” są zgodni, że szkocki szkoleniowiec jest żywą legendą i czują wobec niego ogromny respekt. O charakterze Fergusona przekonała się już nie jedna była gwiazda Manchesteru. David Beckham, Ruud van Nistelrooy, czy Roy Keane musieli odejść tylko dlatego, że ich publiczne wypowiedzi nie spodobały się Szkotowi. Nic więc dziwnego, że Kuszczak unika wypowiedzi na jego temat. – To prawdziwa przyjemność być w jego zespole – mówi dyplomatycznie o od razu zaznacza, że nie chce dodawać nic więcej na temat swojego nowego trenera.

- Nie chcę się wypowiadać na temat tego pana, bo moje słowa nie zostały kiedykolwiek Ľle odebrane – zaznacza. – To, jak Ferguson potrafi zmotywować drużynę, widać na boisku. Wszyscy walczą, nikt nie odpuszcza. To zdecydowanie najlepszy szkoleniowiec, z jakim przyszło mi pracować – twierdzi bramkarz. Na pytanie, czy zdarzyło się, by Ferguson rzucał w szatni butami odpowiada tylko: - Bez komentarza.

Ferguson przed tygodniem obchodził 20-lecie swojej pracy na Old Trafford.

- Z tej okazji zorganizowana została duża impreza, ale na nią zaproszono tylko trzech najstarszych piłkarzy w drużynie. Osobiście mu nie gratulowałem, bo nikt tego nie robił – opowiada golkiper.

Przechodząc na Old Trafford, Kuszczak zdawał sobie sprawę, że na razie ma być jedynie zmiennikiem van der Sara. – Byłem przygotowany na to, że cały ten sezon mogę spędzić na ławce – mówi. Ale do tej pory zagrał już w 4 meczach (w sparingu z Sewillą, dwóch meczach Pucharu Ligi i jednym w Premiership przeciwko Arsenalowi).

Nogi mi się nie trzęsą

Ligowy debiut między słupkami Manchesteru przypadł na wielki mecz. 17 września przy dopingu prawie 75,5 tysiąca widzów polski bramkarz wyszedł w pierwszym składzie na spotkanie przeciw Kanonierom. Co prawda „Diabły” przegrały 0-1, ale Polak popisał się obroną rzutu karnego (nie wykorzystał go Brazylijczyk Gilberto Silva).

- Edwin miał wtedy kłopoty żołądkowe i nie mógł trenować. Dzień przed meczem trener oznajmił mi, że to ja wybiegnę w podstawowym składzie – wspomina. – Wiedziałem, że to będzie dla mnie bardzo ważny mecz, bo debiut zawsze jest czymś wyjątkowym. Wychodząc na boisko nie czułem jednak stresu. Zresztą nigdy jeszcze nie trzęsły mi się nogi. Przecież gdybym tak reagował na meczowy stres, nie grałbym w takim klubie – tłumaczy.

Kolejnym celem w życiu Kuszczaka jest wywalczenie sobie pewnego miejsca w reprezentacji Polski. Od powrotu z mundialu nie dostawał powołań od nowego selekcjonera. Dopiero teraz, przed meczem z Belgią Leo Beenhakker zadzwonił po bramkarza Manchesteru United.

- Jeżeli będę w reprezentacji rezerwowym, to się z tym pogodzę. Znam swoją wartość i wiem, w jakim klubie i z jakimi zawodnikami trenuję – twierdzi Kuszczak. I dodaje, że jest już dużo lepszym bramkarzem, niż przed przyjściem na Old Trafford.

- Sam trening w takim towarzystwie uczy mnie bardzo wiele. Lepiej wprowadzam piłkę do gry, poprawiłem grę nogami – twierdzi i wyznaje jakie są jego kolejne cele do zrealizowania. – Chciałbym na koniec sezonu wznieść Puchar Mistrzów i oczywiście wygrać Premiership. Czy mam jeszcze większe marzenia? Tak, ale one są już pozasportowe. Bo w piłce spełniło się już to największe. Zostałem przecież zawodnikiem Manchesteru United.


TAGI


« Poprzedni news
Diabły w reprezentacjach
Następny news »
Ferguson chce utrzymać prowadzenie

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (0)


Nikt jeszcze nie skomentował tego newsa.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treść komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.