Rio Ferdinand postawił sobie za punkt honoru odpłacić się za zaufanie, jakim obdarza go manager Manchesteru United. Sir Alex Ferguson wierzył w piłkarza i stawał po jego stronie w najtrudniejszych dla niego momentach po nałożeniu na niego ośmiomiesięcznego zawieszenia, a teraz planuje oprzeć na im grę obrony w poniedziałkowym, arcyważnym meczu z Liverpoolem.
"To punkt honoru, odpłacić za zaufanie, jakim darzy mnie szef i postaram się dowieść, że nie popełnił błędu, grając na najwyższym światowym poziomie." - powiedział Rio reporterom Daily Express.
Wart 30 milionów funtów nie obawia się braku ogrania po powrocie na boiska Premiership.
"Wykonywałem dodatkowe ćwiczenia i trenoawłem chyba nawet ciężej niż wtedy, gdy byłem w cyklu meczowym." - powiedział.
"Trenowałem ciężej niż kiedykolwiek, więc jestem pewien, że gdy wrócę na boisko, nie zabraknie mi pary."
"Wziąłem się solidnie do roboty, gdy reszta zespołu przygotowywała się do sezonu."
"Od tego sezonu mamy nowego trenera odpowiadającego za przygotowanie kondycyjne, Valtera di Salvo. Ponieważ nie grałem, większość zajęć odbywałem właśnie z nim."
"Pracował wcześniej w takich klubach, jak Lazio czy Real Madryt, więc umie obcować z najlepszymi - i wszyscy jesteśmy pewni, że wie co robi."
"Mam nadzieję, że ten trening przyda mi się, gdy wrócę na boisko. Już nie mogę się tego doczekać!"
Obrona Czerwonych Diabłów dużo straciła na absencji 25-letniego internacjonała, ale sam Ferdinand nie uważa, że jego nieobecność jest głównym powodem tak kiepskiej dyspozycji defensywy i całej drużyny.
"Nie wydaje mi się, żeby to był jedyny powód naszej kiepskiej formy." - powiedział Rio.
"Popełniłem błąd, który kosztował mnie i klub bardzo dużo, ale taka drużyna jak United nie opiera swojej gry na pojedynczym zawodniku."
"W zespole mieliśmy teraz mały szpital, kilku graczy nie mogło występować, więc stwierdzenie, że przez moją nieobecność zespół gra słabo to ogromne uproszczenie."
W zeszłym sezonie Manchester United finiszował na trzecim miejscu za Arsenalem i Chelsea. Ponadto drużynie nie udało się odnieść sukcesu w Lidze Mistrzów po porażce z Porto w 1/4 finału. Obecnie drużyna zajmuje 11 miejsce w Premier, co jest rzecz jasna wynikiem o wiele poniżej oczekiwań.
W tej sytuacji odbywanie kary było dla Ferdinanda prawdziwą torturą.
"Gdy nie grasz przez tak długi okres czasu, ogarnia cię frustracja, bez względu na to, czy jestes zawieszony, czy kontuzjowany."
"Chciałem wyjść na boisko i pomóc chłopakom, ale wiedziałem, że to niemożliwe i wciąż powtarzałem sobie, że muszę być cierpliwy."
Ferdinand przyznaje także, że przerwa pomogła mu stać się lepszym piłkarzem.
"Miałem tyle wolnego czasu, że mogłem analizować najdrobniejsze niuanse mojej gry i dopracowywać pojedyncze jej elementy. Gdy wreszcie wrócę do drużyny, ludzie powinni zobaczyć o wiele lepszego piłkarza." - powiedział.
Mimo to Rio wciąż jest pełen żalu za nałożenie tak surowej kary za, jak sam określa, zapomnienie.
"Nie żądam od nikogo współczucia, mówię tylko, jak było. Cały czas czuję, że potraktowano mnie zbyt surowo, ale ile można?" - powiedział dla The Sun.
Piłkarz przyznał także, że nie jest pewien, czy wyjdzie w pierwszej jedenastce w meczu z Liverpoolem na Old Trafford, ale w jego sytuacji to bez znaczenia.
"Nieważne, czy zagram z Liverpoolem czy nie, to będzie wielki dzień."
"Nie mogę wprost opisać, jak długo na to czekałem." - zakończył Ferdinand.
Trener, koledzy z drużyny i kibice zapewne również. Wszyscy mamy ogromną nadzieję, że w poniedziałek zobaczymy wreszcie obronę United taką, jaka powinna być, a Rio znów stanie się jej centralnym punktem i opoką.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.