Fernandes od lat odgrywa pierwszoplanową rolę w Manchesterze United. Niewiele jednak brakowało, aby Bruno w ogóle nie zawitał na Old Trafford.
– Wszystko zaczęło się latem. Tottenham był mną bardzo zainteresowany, spotkałem się z nimi i wszystko było gotowe. Sporting zdecydował jednak, że mnie nie sprzeda – wspomina Fernandes w rozmowie z Amazon Prime.
– Prezes Frederico Varandas bardzo mnie zasmucił. Rozmawialiśmy później o tym, kiedy zamknęło się angielskie okienko transferowe. Sytuacja zmieniła się w styczniu. Po sprzedaży Raphinii i Bas Dosta okazało się, że Sporting nadal ma problemy. Musieli mnie sprzedać i nadeszła oferta United.
– Siedziałem w moim pokoju, przebierałem się, a moja żona miała łzy w oczach. Pytała mnie, co się dzieje, czy coś jest nie tak. Nie mogłem wydusić z siebie słowa, bo dla mnie było to jak spełnienie marzeń.
– Manchester United zawsze był moim ulubionym klubem. Otrzymanie tego telefonu sześć miesięcy po tym, jak myślałem, że jest to już niemożliwe, dowiedzenie się o ofercie od drużyny moich marzeń było niesamowite – dodaje kapitan United.
Bruno Fernandes do tej pory rozegrał 308 meczów w barwach Manchesteru United. Portugalczyka czeka teraz krótka przerwa, bo w starciu z Aston Villą (1:2) nabawił się urazu mięśniowego.
Media spekulują, że 31-latek opuści pięć meczów Czerwonych Diabłów.