Po poniedziałkowym starciu Manchesteru United z Bournemouth (4:4) głośno było w angielskich mediach nie tylko o wyniku, ale również o zachowaniu brata Kobbie’ego Mainoo, który
pojawił się na trybunach w koszulce „Uwolnić Kobbie’ego Mainoo”. Ruben Amorim nie zamierza jednak wyciągać żadnych konsekwencji wobec angielskiego pomocnika.
– Nie, to nie Kobbie miał na sobie tę koszulkę. Nie zacznie meczu w wyjściowym składzie z powodu koszulki i nie usiądzie na ławce przez koszulkę. Zagra, jeśli uznamy, że jest odpowiednim wyborem – stwierdził Amorim.
– Już do tego przywykłem, jestem tutaj od roku. Nie będę robił czegoś Kobbie’emu, bo ktoś z jego rodziny coś zrobił. Jeśli będzie dobrym wyborem, to zagra.
– Nie odbyłem z nim żadnej rozmowy. Zagrał bardzo dobrze z Bournemouth, to jest najważniejsze. Moje biuro jest zawsze otwarte. Nikt tam nie przyszedł w tym tygodniu, więc wszystko jest normalnie. Jesteśmy gotowi na mecz z Aston Villą.
Amorim na konferencji przed meczem z The Villans nie uniknął również pytań o
wywiad Bruno Fernandesa. Kapitan Manchesteru United wyjawił, że klub z Old Trafford był gotowy go sprzedać w letnim oknie transferowym. Piłkarza chciał natomiast zatrzymać Amorim i ten ostatecznie został w ekipie Czerwonych Diabłów.
– Różnica polega na tym, że rozmawiał z klubem przed tym wywiadem i powiedział po prostu, co czuje. Możemy oczywiście uniknąć takich rzeczy, bo wiemy, jaki powodują szum. Rozmawiał z zarządem i myślę, że wszystko jest jasne – stwierdził Amorim.
– Nie wiem, czy to fair. Rozmawiał o swoich odczuciach. To Bruno musi na to odpowiedzieć, a nie ja. Jest przykładem dla innych. Daje z siebie wszystko i idzie na całość na każdym treningu i w każdym meczu. Pod tym względem jest wyjątkowy. Musimy zrobić krok naprzód i wszyscy mieć takie odczucia. Moim zdaniem jest wzorem dla tej grupy.
– Bruno rozmawiał o tym, jak się czuje. Kiedy oglądasz go na treningach i meczach, to jest wyjątkowym charakterem. Wielokrotnie udowadniał, że jest zawodnikiem innym niż pozostali – dodał Amorim.