Manchester United w Gdańsku miał postawić kropkę nad „i”. Zdobycie pucharu Ligi Europy, w połączeniu z tytułem wicemistrza kraju, oznaczałby całkiem udany sezon dla Czerwonych Diabłów. Życie napisało jednak inny scenariusz. Ostatni mecz piłkarzy Ole Gunnara Solskjaera był jak cały rok. Emocjonalnie i fizycznie wyczerpujący.
Nie da się ukryć, że porażka w środowym finale będzie długo siedzieć w głowach kibiców, zawodników i sztabu szkoleniowego Manchesteru United. Drugi zawsze będzie pierwszym przegranym. Nie ma możliwości szybkiego powrotu na zwycięską ścieżkę, bo nowy sezon rusza dopiero 14 sierpnia. Reakcja Ole Gunnara Solskjaera po finale Ligi Europy była bardzo wymowna. Gdy zapytano go o to, czy zakończony właśnie sezon można rozpatrywać w kategoriach umiarkowanego sukcesu, odpowiedź była zdecydowana: – Nie. Musimy być lepsi. To oczywiste.
Manchester United przyzwyczaił swoich kibiców do sukcesów. Seryjnie zdobywane trofea przez drużyny sir Alexa Fergusona sprawiły, że każdy sezon zakończony bez jakiegokolwiek pucharu był traktowany jak porażka. Trzęsienie ziemi na Old Trafford powodował jeden słabszy rezultat, a dwa przegrane mecze oznaczały katastrofę. Choć legendarny Szkot nie zasiada już na ławce trenerskiej, to oczekiwania fanów nie zmieniły się ani trochę. Sukces musi być – najlepiej tu i teraz.
Ole Gunnar Solskjaer wie o tym jak mało kto. Norweg wielokrotnie podkreślał, że futbol to biznes wyników. Gdy wszystko idzie dobrze, to menadżer pozostaje w cieniu. Gdy tylko zespół notuje gorszą serię, to natychmiast znajduje się w centrum uwagi i to na nim skupia się krytyka fanów oraz mediów. Na lawinę niepochlebnych komentarzy nie trzeba było długo czekać. Ta wystartowała krótko po niewykorzystanej jedenastce przez Davida de Geę. Czy jednak rzeczywiście było tak źle?
Najlepsze podsumowanie sezonu w wykonaniu Manchesteru United, które przeczytałem sprowadza się do zaledwie czterech słów. „Sukces? Nie. Progres? Tak”. Wszyscy chcielibyśmy, aby ten sezon wyglądał inaczej i najlepiej zakończył się Potrójną Koroną. Wielu kibiców zapomina jednak, że trzeba mierzyć siły na zamiary. Obecny Manchester United to nie jest bezwzględna maszyna z czasów sir Alexa Fergusona. To zespół wciąż będący w fazie przebudowy. Nic więc dziwnego, że Ole Gunnar Solskjaer po końcowym gwizdku publicznie podkreślił konieczność dalszych wzmocnień swojego składu.
Manchester United sezon 2020/2021 kończy bez pucharu, ale na pewno z ostatnich 12 miesięcy można wyciągnąć sporo pozytywów. Drużyna nie tylko ukończyła rozgrywki Premier League wyżej niż przed rokiem. Wielokrotnie zespół pokazywał diabelski charakter i odwracał losy wydawałoby się przegranych spotkań. Wyjazdowa seria meczów bez porażki w całym ligowym sezonie to też z pewnością powód do dumy.
Wydawało się, że sukces w Gdańsku jest na wyciągnięcie ręki i puchar trafi na Old Trafford. Choć tak się nie stało, to wierzę, że w następnym sezonie klubowa gablota Czerwonych Diabłów w końcu powiększy się o klubowe trofea. Czy w końcu nie na tym polega kibicowanie i wspieranie swojej ulubionej drużyny? Pamiętajcie, że na dobre rzeczy trzeba poczekać!