Poniedziałek dniem sądu?

W wyścigu po osiemnastolatka uczestniczyło oprócz Manchesteru także Newcastle. Wyjściowo oba kluby zaoferowały 20 milionów funtów, suma ta była jednak zbyt skromna dla finansistów Evertonu, wyceniających Roo na około 30 milionów. Newcastle ponowiło ofertę, zwiększając kwotę do 23,5 miliona, ale ostatnie słowo należało do United, którzy przebili Sroki stawiając około 25 milionów funtów szterlingów.

Nieoficjalnie mówi się jednak, że Bill Kenwright, prezes Evertonu, będzie starał się wynegocjować sumę jeszcze o jeden milion funtów większą. Ponadto dementuje on pogłoski o możliwości przeprowadzenia wymiany z dopłatą. Na Goodison Park według niektórych Ľródeł miałby powędrować David Bellion, ale włodarze Evertonu wykluczają takie rozwiązanie.

Sam Rooney jest wręcz zdesperowany by opuścić klub przed zakończeniem letniego okna transferowego. Jego decyzja o wystawieniu na listę transferową na własne życzenie spotkała się z bardzo nieprzychylną reakcją fanów, którzy mieszali dotychczasowego idola z błotem. Wszystko zależy jednak od Kenwrighta oraz Davida Moyes'a, który rzekomo wciąż próbuje zatrzymać Rooney'a na Goodison Park, lub przynajmniej nie dopuścić do sprzedania go przed zakończeniem okna transferowego.

Czy przedmeczowe rozmowy przyniosą tak oczekiwany przez wielu fanów efekt? Negocjacje zapewne będą niezwykle trudne, ale to jest właśnie taki moment, w którym obie strony muszą jasno zadeklarować, czego chcą. I jeśli w Manchesterze naprawdę chcą mieć Rooney'a, bez wahania wyłożą na stolik potrzebną sumę.