Bruno Fernandes na początku swojej przygody z piłką zapowiadał się na solidnego obrońcę. Portugalczyk opowiedział o tym w najnowszym odcinku UTD Podcast, którego fragmenty udostępniła oficjalna strona internetowa Manchesteru United.
» Bruno Fernandes na początku swojej przygody z piłką był wystawiany na środku obrony
Fernandes od czasu swojego transferu do ekipy Czerwonych Diabłów prezentuje wybitną formę w linii pomocy. Bruno w 33 spotkaniach zdobył dla klubu z Old Trafford 18 bramek i zanotował 13 asyst.
– Gdy zaczynałem grać w piłkę, to głównie występowałem w defensywie. Albo to był środek obrony, albo prawa strona – mówi Bruno.
– Lubiłem grę na pozycji prawego obrońcy, bo w tamtym czasie grałem agresywnie. Byłem więc gościem, który chce robić wślizgi i tym podobne rzeczy. Jako środkowy obrońca miałem natomiast swobodę i mogłem gonić skrzydłowych, jeśli boczny obrońca za nimi nie nadążył.
– To było naprawdę dobre doświadczenie. Miałem trenera, który powiedział mi wtedy: „Jeśli chcesz być najlepszym piłkarzem, to musisz grać jako środkowy obrońca. Jeśli chcesz być dobrym piłkarzem, to będziesz pomocnikiem”.
– Chyba nie miał racji, ale być może jako środkowy obrońca byłbym dużo lepszy. Kto wie! W tamtym czasie nie chciałem tam grać, ale każdy mówił mi, że jestem dobrym obrońcą, grałem mądrze, kryłem obie strony. W pewnym momencie dostałem szansę przejścia do grupy o rok starszej niż moja i powiedziałem wtedy trenerowi, że nie chcę już grać na środku obrony. Jeśli natomiast mam tam występować, to wolałbym wrócić do mojej grupy wiekowej i grać w pomocy z chłopakami w moim wieku.
– Gdy dołączyłem do zespołu, to trener spojrzał na listę zawodników, a w związku z tym, że niektórzy byli na wakacjach, powiedział: „O, nie mamy napastników”. Powiedziałem więc: „Ja jestem napastnikiem!”. Odparł mi: „Myślałem, że jesteś środkowym obrońcą”. Odpowiedziałem: „Nie, nie gram tam już dłużej, jestem napastnikiem!”. Dał mi więc szansę na treningu, a ja strzeliłem dwie bramki. Powiedział mi, że mogę grać jako napastnik.
– Wystawił mnie w jednym spotkaniu jako napastnik, a w drugim pełniłem rolę fałszywej 9 z dwoma napastnikami. Po tym przesunąłem się na pozycje numer 10 i 8.
Fernandes w Manchesterze United szybko dał się poznać jako piłkarz, który zostawia serce na boisku. Portugalczyk przyznaje, że jego charakter ukształtował się w dzieciństwie.
– Dorastałem z moim bratem, który jest ode mnie starszy o pięć lat. Grałem więc w piłkę z nim i jego przyjaciółmi. Zazwyczaj jednak nie grałem, bo nie chciał, abym kopał z jego kolegami. Nie wiem, czy obawiał się, że jestem da nich za dobry, czy może bał się, że ktoś mnie uderzy – wspomina Bruno.
– Byłem trudnym chłopakiem w tamtym czasie, bo zawsze chciałem grać ze starszymi od siebie. Problem polegał na tym, że nie tylko chciałem grać, ale musiałem być najlepszy z całej grupy. Jeśli musiałem założyć komuś siatkę, to robiłem to i tyle.
– W takich chwilach, gdy grasz ze starszymi, pojawiają się nerwy, bo robi to mały chłopak. Wszyscy zaczynają więc krzyczeć i śmiać się z takiego zawodnika, mówiąc: „Hej, okiwał cię mały chłopiec!”.
– Później pojawiał się ktoś, kto sprzedawał ci kopniaka. Czasami więc myślę, że mój brat bał się takiego scenariusza. Wiedział przecież, że jestem wystarczająco dobry, aby z nimi grać. Nie chciał po prostu problemów. Gra na ulicy zawsze oznaczała problemy. Jeśli natomiast ktoś zrobiłby coś twojemu młodszemu bratu, to musiałbyś stanąć w jego obronie. Być może mój brat nie chciał tego robić! – dodaje Bruno.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.