Daniel James w niedzielnym meczu z Chelsea (4:0) zadebiutował przed publicznością na Old Trafford. Walijczyk szybko zaskarbił sobie sympatię kibiców, bo niespełna dziesięć minut po wejściu na boisko wpisał się na listę strzelców.
» Daniel James w niedzielę zadebiutował przed publicznością na Old Trafford i od razu wpisal się na listę strzelców
James po meczu podzielił się swoimi przemyśleniami na temat spotkania w rozmowie z klubową telewizją MUTV.
Czy tak sobie to wymarzyłeś?
– Cóż, tak myślę. Jeszcze to do mnie nie dotarło. Wejście na boisko, a później strzelenie gola w takim miejscu jak to, do tego debiut. Pierwszy raz tutaj zagrałem, więc zdobycie bramki jest spełnieniem marzeń.
Jak czułeś się, kiedy wchodziłeś na boisko?
– Byłem podekscytowany. Nie powiedziałbym, że byłem zdenerwowany. Wchodziłem przy stanie 3:0, więc chodziło o to, abym cieszył się grą, pokazał ludziom, dlaczego tutaj jestem. Tak właśnie było. Przy stanie 3:0 wiedzieliśmy, że będą kontry, a taka gra mi pasuje. Wejście na boisko i zdobycie gola, nie można było tego lepiej wymyślić.
Kiedy nadarzyła się okazja, to chyba byłeś zachwycony?
– Kiedy dotknąłem piłki, to niektórzy mogą powiedzieć, że nie był to dobry kontakt. Piłka nieco mi uciekła, ale na szczęście tak się stało, bo inaczej obrońca chyba by zablokował strzał. Kiedy tylko uderzyłem piłkę, a ta wpadła do siatki, to nastąpił wybuch emocji. Jestem zachwycony.
Czy tak sobie wyobrażałeś zdobycie bramki na Old Trafford?
– Zdecydowanie spełniło to moje oczekiwania. Atmosfera, kiedy wchodziłem na boisko, była niesamowita. Fani byli fantastyczni. Cały czas nas dopingowali. Tak też było w każdym spotkaniu przedsezonowym. Kibice są świetni i tutaj też tak było. Zdobycie tutaj bramki to spełnienie marzeń.
Twoja rodzina musi być z Ciebie dumna…
– Tak, na pewno są ze mnie dumni. Byli dziś na trybunach, choć nie wiem, gdzie siedzieli. Próbowałem ich znaleźć, ale to trudne przy takiej liczbie kibiców. Dla mnie i dla nich, tak jak mówiłem, trudno o lepszy scenariusz. Bycie tutaj jest dla mnie wielkim zaszczytem. Wejście na boisko i pokazanie ludziom, dlaczego tutaj jestem, to wspaniała sprawa.
To dla Ciebie dopiero początek, prawda?
– Tak, zdecydowanie. Nie zacząłem meczu w podstawowym składzie, ale nie byłem tym zmartwiony. Musiałem być gotowy do wejścia i myślę, że każdy odegrał swoją rolę. Wszedłem na boisko, zagrałem na prawej i lewej stronie. Lubię grać tu i tu. Wiedziałem, że przyjdą kontry, więc chodziło o znalezienie się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Na szczęście tak się stało. Wiem, że rykoszet był trochę szczęśliwy, ale opłaciło się.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.