ZnamSie: Jezu, ale te legendy United są "poczute".
Szkoda że nie idą w ślady Sir Bobbiego Charltona, który nie wypowiada się na temat United.
"Czasami jest ono pozytywne, czasami jest negatywne, ale nie ma to wpływu na wyniki. " - widać, że Giggsy poza grą w piłkę, w głowie ma ze 2 IQ względem innych rzeczy. Jeśli on uważa, że legendy klubowe, które wypowiadają się źle o obecnym menedżerze nie mają wpływu na wyniki drużyny, to naprawdę, niech on lepiej przestanie mówić cokolwiek.
Jeśli były piłkarz, który osiągnął sporo w piłce, podważa PUBLICZNIE autorytet menedżera, to oczywistym jest, że mogą pojawić się piłkarze, którzy zaczną się stawiać trenerowi. Legendy kluby powinny być od tego, aby trzymać stronę trenera i budować jego autorytet, razem budować dobrą opinię o zespole i atmosferę wewnątrz zespołu. Tymczasem nasze "cudowne" legendy powodowały, że autorytet Mourinho spadał.
Póki co Giggs, Scholes i Neville - czyli najwięksi krzykacze i przeciwnicy Mourinho, jako trenerzy udowadniają że jedyne co potrafili to kopać w piłkę, ale na samej piłce nie znają się wcale.