Fred skorzystał z rozmowy dla oficjalnej strony internetowej Manchesteru United, by podziękować kibicom za doping, jakim wspierają go w trakcie meczów Czerwonych Diabłów.
» Fred trafił do Manchesteru United z Szachtara Donieck
Brazylijczyk zanotował dobry występ w wyjazdowym spotkaniu Ligi Mistrzów przeciwko Paris Saint-Germain, choć wcześniej rzadko znajdowało się dla niego miejsce w wyjściowym składzie United.
Środowe zwycięstwo we Francji było definicją Manchesteru United. Jak ty to oceniasz?
– Odniesienie zwycięstwa było bardzo satysfakcjonujące i przyjemne, ponieważ przed pierwszym gwizdkiem wszyscy spisywali nas na straty. Gratulacje należą się całemu zespołowi, gdyż brakowało nam wielu zawodników. Środa pokazała prawdziwą siłę tej grupy ludzi. Jesteśmy bardzo zadowoleni z awansu do następnej rundy. Było to satysfakcjonujące doświadczenie.
Czy zdawałeś sobie sprawę z historii odrabiania strat przez Manchester United? Czy Ole Gunnar Solskjaer zwrócił wam na to uwagę?
– Tak, byłem tego świadomy. Manchester United jest ogromnym klubem, a ta koszulka jest bardzo ważna. Od początku mieliśmy to w pamięci. Ole przemówił bardzo spokojnie i chciał się upewnić, że będziemy grali z podniesionymi głowami. On sam brał udział w takich potyczkach i potrafił odmieniać losy rywalizacji. To dodało nam sił. Podołaliśmy i odnieśliśmy zwycięstwo.
Czy podobała ci się celebracja bramki? Nagrania z kibicami są niesamowite. Wyglądało na to, że uwolniłeś wtedy mnóstwo emocji.
– Byłem bardzo szczęśliwy, gdy zdobyliśmy bramkę i jeszcze bardziej zadowolony po końcowym gwizdku. W środowy wieczór miałem okazję być na boisku i zrobić wszystko, aby pomóc drużynie. Byłem usatysfakcjonowany, ponieważ była to jedna z najlepszych chwil radości w mojej karierze. Chodziło nie tylko o świętowanie z kibicami, ale o wszystko, co reprezentuje Manchester United.
Ole powiedział, że twój występ przeciwko PSG był przełomowy. Czy miałeś podobne odczucia?
– Oczywiście. Było mi trudno. Pozostawałem poza zespołem, co było frustrujące. Nie chciałem się jednak poddawać. Ciężko trenowałem i wiedziałem, że mój czas nadejdzie. Środowy wieczór reprezentował bardzo ważny moment. Ole, Michael Carrick oraz pozostali członkowie sztabu ze mną rozmawiali. Kiedy schodziłem z murawy, czułem, że mógł być to dla mnie przełomowy moment. Jednocześnie muszę twardo stąpać po ziemi. Przede mną sporo pracy, gdyż nic jeszcze nie wygrałem. Cały zespół musi pracować, żeby przywrócić Manchester United na należne mu miejsce.
Kibice mocno cię wspierają, czego wyrazem może być obecność twojego nazwiska w słynnej przyśpiewce. Jak dużą sprawia ci to radość?
– Od kiedy dołączyłem do klubu, fani mnie wspierają. Czuję ich doping nawet wtedy, kiedy nie gram zbyt dobrze. Kibice we mnie wierzą także wtedy, gdy jestem poza drużyną. Jestem zadowolony, że mogłem wyjść na boisko i jakoś im się odpłacić. Oczywiście znam tę przyśpiewkę i wielokrotnie ją słyszałem. Jestem wdzięczny fanom Manchesteru United. Kiedy tylko jestem na murawie, daję z siebie wszystko, by ich uszczęśliwić.
Przyśpiewka bazuje na utworze Waterfall słynnego zespołu The Stone Roses. Inna ich piosenka, This is the One jest wykonywana na Old Trafford. Wiemy, że lubisz inny rodzaj muzyki, lecz czy wcześniej słyszałeś te utwory?
– Wcześniej nie znałem tej muzyki, ale się z nią zapoznam. Kiedy wychodzimy na boisko, jesteśmy bardzo skupieni, więc nawet nie słyszę muzyki. Zdecydowanie ją jednak wypróbuję.
Wiele się mówiło na temat decyzji podjętej z wykorzystaniem systemu VAR. Jakie to było dla ciebie doświadczenie? Co o Marcusie Rashfordzie mówi fakt, że zdecydował się na wykonanie rzutu karnego?
– Kiedy oczekiwaliśmy na decyzję sędziego, w naszych głowach krążyło mnóstwo myśli. Stałem blisko i mogłem zobaczyć powtórkę. Miałem nadzieję, że dostaniemy rzut karny. Marcus zachował się jak prawdziwy gigant. Wziął na siebie odpowiedzialność w kluczowym momencie. Inni zawodnicy mogliby się na to nie odważyć. Marcus był bardzo silny i w tym sensie zawdzięczamy mu awans.
Do waszej szatni zawitało kilku wyjątkowych gości, czyli sir Alex Ferguson i Éric Cantona. Czy spotkałeś się z nimi już wcześniej?
– Miałem okazję poznać sir Alexa Fergusona. Czasem zjawia się na naszych treningach. Przebywanie w towarzystwie takiej osoby jest zaszczytem. Razem z Cantoną reprezentują historię tego klubu. Obaj kochają Manchester United. Ich obecność w szatni wykreowała wyjątkową atmosferę. Zdajemy sobie sprawę, że oni reprezentują sukcesy United. Chcemy się od nich uczyć i czerpać z ich doświadczenia.
Czy obchodzi cię, kogo wylosujecie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów?
– Nie możemy sobie wybrać przeciwnika. W grze pozostały już tylko wielkie zespoły. Każdy z tych rywali reprezentuje inne wyzwanie. Czekają nas trudne mecze. Jesteśmy gotowi na każdego przeciwnika. Damy z siebie wszystko i bardzo chcemy wygrać Ligę Mistrzów.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.