Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Éric Cantona: Jaki jest sens życia?

» 13 października 2018, 19:53 - Autor: Rio5fan - źródło: theplayerstribune.com
Éric Cantona opublikował swój wpis na portalu The Players' Tribune. Francuz opisał w nim korzenie swojej rodziny, która na początku XX wieku była zmuszona do ucieczki z Hiszpanii.
Éric Cantona: Jaki jest sens życia?
» Éric Cantona ma na koncie 64 bramki w barwach Manchesteru United
Były gwiazdor Manchesteru United opowiedział także o dołączeniu do prowadzonego przez Juana Matę projektu Common Goal.

--------------------------------------------------------------------------

Futbol nadaje znaczenia twojemu życiu.

Naprawdę w to wierzę.

Lecz twoje życie, twoja historia, twoje sendo, również nadaje znaczenia twojemu futbolowi.

Wypowiem się na temat kilku rzeczy, o których wcześniej prawie nigdy nie dyskutowałem. Chcę wam opowiedzieć o historii, która mnie ukształtowała. To wydarzyło się nawet przed tym, zanim przyszedłem na świat.

Musimy się cofnąć do 1939 roku, gdy w Hiszpanii trwała wojna domowa. Mój dziadek ze strony mamy pochodził z Barcelony i walczył przeciwko dyktatorowi Franco aż do gorzkiego końca. Na samym końcu wojny, był poszukiwany. Miał tylko kilka minut na ucieczkę, zanim nacjonaliści przejęli władzę nad miastem. Dziadek musiał przekroczyć Pireneje, żeby dostać się do Francji. Nie miał czasu, by właściwie się pożegnać. To był koniec. Życie lub śmierć.

Zanim odszedł, odnalazł swoją dziewczynę i zapytał ją, czy jest gotowa za nim podążać.

Miał 28 lat. Ona miała 18. Musiała zostawić rodzinę, przyjaciół, wszystko.

Powiedziała jednak "Tak, oczywiście".

To była moja babcia.

Oboje uciekli do obozu uchodźców w Argelès-sur-Mer na wybrzeżu Francji. Przyjęto tam ponad sto tysięcy uchodźców z Hiszpanii. Możecie sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby Francja ich wszystkich odesłała? Francuzi okazali współczucie, ponieważ ludzkość zawsze musi okazywać współczucie w stosunku do tych, którzy cierpią. Moi dziadkowie przybyli z niczym. Musieli od nowa zacząć swoje życie. Niedługo później uchodźcom dano szansę podjęcia pracy przy budowie zapory w Saint-Étienne-Cantalès. To jest życie imigrantów. Idziesz tam, gdzie musisz. Robisz to, co musisz. Więc poszli. Zapracowali na swoje życie.

Moja mama urodziła się tam kilka lat później. Ostatecznie rodzina przeniosła się do Marsylii.

Ta historia jest w mojej krwi. Ukształtowała mnie jako człowieka. Istniała jednak w moim umyśle jak sen. Nie było żadnych zdjęć ich trudu, tylko historie. Nie było niczego z tamtych czasów, czego można było dotknąć. W 2007 roku odnaleziono jednak słynne Mexican Suitcase fotografa Robert Capy. W tych starych pudłach znajdowało się 4500 negatywów z hiszpańskiej wojny domowej. Poszukiwano ich od ponad 60 lat. Nikt nie wie, w jaki sposób trafiły do Meksyku.

Byłem bardzo ciekawy, więc razem z żoną pojechałem do Nowego Jorku, gdy pokazano je na wystawie.

Większość zdjęć była po prostu małymi negatywami. Były ich tysiące. Trzeba było na nie patrzeć przez lupę. Kilka zdjęć na środku wystawy było ogromnych. Prawie trzy metry wysokości. Ludzie na zdjęciach mieli rzeczywiste rozmiary. Czuło się, że można ich dosięgnąć i dotknąć.

Wtedy zobaczyłem moją babcię.

To było niemożliwe, prawda?

Był tam jednak młody chłopak. Byłem przekonany, że to był on. Nie mogłem być w stu procentach pewny, ponieważ nigdy nie widziałem go w tak młodym wieku. Kiedy wystawa przeniosła się do Francji kilka miesięcy później, zabrałem tam moją mamę.

Ponownie był tam młody mężczyzna.

Zapytałem mamy, czy to na pewno on.

Odpowiedziała "Tak, to on. To zdjęcie pochodzi z czasu, gdy uciekali przez góry".

To było niesamowite.

Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby mojemu dziadkowi się nie udało. Albo gdyby babcia nie poszła za nim. Być może mojej mamy by nie było. Może nie byłoby mnie. Jest to jednak tylko połowa naszej historii. Jest inna fotografia, która ukształtowała moje życie.

Moi pradziadkowie ze strony ojca również byli imigrantami. Przybyli do Francji z Sardynii. Uciekali przed biedą w 1911 roku. Trzy lata po przybyciu, mój pradziadek został wezwany do służby w trakcie I Wojny Światowej. Doznał takich obrażeń, że przez kilka ostatnich lat życia musiał palić eukaliptus, by móc oddychać.

Jego syn, a mój dziadek, walczył za Francję w trakcie II Wojny Światowej. Po powrocie z wojny, został budowniczym. Ostatecznie udało mu się zaoszczędzić wystarczająco dużo pieniędzy, by kupić kawałek ziemi w Marsylii. Mój ojciec był wówczas nastolatkiem. Na terenie działki znajdowała się niewielka grota. Potrzeba było miejsca do życia, nim mój dziadek wybudował dom. Co więc zrobili? To proste. Żyli w tej jaskini przez dwa lata. Jedynym źródłem ciepła w jaskini była kuchenka. To brzmi jak mit, który twoja rodzina opowiada o "starych czasach". Istnieje jednak fotografia z zimy 1956 roku, na której widać moich dziadków i ojca w jaskini. Byli okryci kocami.

Mój dziadek budował przez lata. Najpierw stworzył alkowę, później niewielki taras. Później nad tym wszystkim wybudował dom dla moich rodziców. To dom, w którym dorastałem. To moje dziedzictwo i moja krew. Jedno z moich pierwszych wspomnień wiąże się z noszeniem dziesięciu worków z piaskiem na szczyt wzgórza, ponieważ dom był nadal w budowie. Później pozwolono mi grać w piłkę. W trakcie dnia mój ojciec pracowałem nad domem, a w nocy był pielęgniarzem w szpitalu psychiatrycznym. Nawet ta część mojej historii ma specjalne znaczenie.

Był powód, dla którego ojciec został pielęgniarzem i pracował w tym konkretnym miejscu. Powodem było to, że jego ojciec chrzestny był pacjentem w tym szpitalu. Nazywał się Sauveur i był bratem mojego dziadka. W trakcie II Wojny Światowej przez pięć lat przebywał w niewoli. Trauma związana z tym wszystkim przełożyła się na przyjęcie do Szpitala Edouard Toulouse. Mój ojciec trzymał się niezwykle blisko Sauveura, co zainspirowało go do zostania pielęgniarzem. Skończył w tym samym wydziale, co jego ojciec chrzestny i każdego wieczoru się nim zajmował.

To jest moja rodzina. To jest moja historia. To jest moja dusza. Żyłem na całym świecie. W zeszłym roku nabyłem posiadłość agroturystyczną na Sardynii, by wrócić do korzeni mojej rodziny. Zawsze będę jednak kochał Marsylię całym sercem, gdyż te wspomnienia mnie ukształtowały. To zawsze będzie moje miasto.

Kiedy ludzie pytają mnie, dlaczego grałem w piłkę w taki sposób, to jest moja odpowiedź. Futbol nadaje życiu znaczenia, to prawda. Życie również nadaje jednak znaczenia futbolowi. Prawie nigdy nie wypowiadałem się o osobistych historiach, zwłaszcza o moich dziadkach i pradziadkach. To bardzo trudne. Kiedy o tym mówię, czuję się, jakby mówiły do mnie anioły. Dzielę się tą historią z ważnego powodu.

Żyjemy w czasach rozszerzającej się biedy, wojny i imigracji. Na świecie wciąż jest wielu ludzi, których nie stać na piłkę. Nie stać ich na zapłacenie 200 euro, by obejrzeć spotkanie w Premier League czy 400 euro rocznie, żeby obejrzeć futbol w telewizji. Futbol jest jednym z największych nauczycieli w życiu. To jedna z wielkich inspiracji. Obecny model biznesowy futbolu pomijają jednak dużą część świata.

Biedne okolice potrzebują piłki nożnej tak samo, jak piłka potrzebuje biednych okolic. Musimy wspierać bardziej samowystarczalny, pozytywny oraz inkluzywny futbol. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by pomóc. Właśnie dlatego dołączam do projektu Common Goal jako pierwszy mentor. Misją projektu jest odblokowanie 1% przychodów całego przemysłu piłkarskiego i przekazanie ich na rzecz organizacji charytatywnych. Przystąpiło już do niego ponad 60 piłkarzy. Piękne jest to, że są to zawodnicy z wielkich klubów, małych klubów, mężczyźni i kobiety ze wszystkich lig na świecie.

Futbol powinien być dla ludzi. To nie musi być utopijna idea. Nie ma powodu, dla którego najważniejsi aktorzy tej gry nie mogliby się zjednoczyć we wsparciu dla społecznego aspektu piłki nożnej. Wszyscy z nas, niezależnie od sytuacji finansowej, niezależnie od tego, czy jesteśmy imigrantami, czy mieszkańcami miasta w dziesiątym pokoleniu, powinni odnajdywać prostą radość tej gry. Mówimy tym samym językiem. Czujemy te same emocje.

Przez cały czas otrzymuję te same pytania dotyczące mojej kariery.

Jak się czułem grając dla United? Dlaczego poszło mi tak dobrze?

Ludzie oczekują kompleksowych odpowiedzi. Myślę, że szukają jakiegoś sekretu. Odpowiedź jest jednak bardzo prosta. Sir Alex Ferguson był mistrzem jednej rzeczy: kiedykolwiek wychodziliśmy na mecz, było to poprzedzone godzinami przygotowań. Na murawie mieliśmy jednak pozwolenie na wolność. Mieliśmy całkowitą swobodę i poruszaliśmy się tak, jak chcieliśmy.

Nie mógłbym tolerować futbolu w jakimkolwiek innym wydaniu.

O co chodzi w futbolu, jeśli nie o wolność?

Pozwólcie mi więc zadać to proste pytanie tym, którzy rządzą światowym futbolem - piłkarzom, agentom, sponsorom i działaczom.

O co chodzi w futbolu, jeśli nie o wolność?

O co chodzi w życiu, jeśli nie o wolność?

Jakie jest znaczenie życia?

Myślę, że wszyscy możemy się zgodzić, że możemy zrobić więcej dla ludzkości.

Teraz znacie już moją historię. Pochodzę z rodziny imigrantów, żołnierzy i robotników. Nie mieliśmy wielu rzeczy, gdy byłem dzieckiem. Dla mnie prawdą życia jest odnajdywanie przyjemności w małych momentach.

Może to być prosty piknik z rodziną. Trzy pary skarpet zwinięte w piłkę i przywiązane do buta. Gramy w piłkę w słońcu. Później leżymy na trawie. Dziwimy się wszystkiemu i niczemu.

Kiedy odszedłem z futbolu w wieku 30 lat, wiecie, co zrobiłem? To było dla mnie coś wyjątkowego. Przeprowadziłem się do miasta, z którego moi dziadkowie uciekli w 1939 roku.

Przeprowadziłem się do Barcelony.


TAGI


« Poprzedni news
Giggs: Mourinho może naprawić problemy United
Następny news »
Darmian pozostaje na celowniku klubów z Serie A

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (7)


RedDan: Piękne słowa.
Może też odnajdę kiedyś swój sens życia.
» 13 października 2018, 22:37 #5
simongr: słaba prowokacja misiu
» 17 października 2018, 10:58 #4
GoForWin: Zwykły gówniarz szukający atencji.
» 17 października 2018, 14:46 #3
falcao21: Niesamowity człowiek
» 13 października 2018, 20:04 #2
GoForWin: Takie rzeczy to ja czytam z ogromną chęcią. Więcej takich.
» 13 października 2018, 19:57 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.