José Mourinho przeżył prawdziwy emocjonalny rollercoaster podczas sobotniej konfrontacji Manchesteru United z Newcastle United na Old Trafford.
» Czerwone Diabły odwróciły losy spotkania z Newcastle United
Jego podopieczni tragicznie rozpoczęli to spotkanie i już po upływie dziesięciu minut przegrywali 0:2. Bramki Juana Maty, Anthony'ego Martiala oraz Alexisa Sáncheza pozwoliły jednak Portugalczykowi odetchnąć i cieszyć się zwycięstwem.
- Nie chodziło tylko o rezerwowych. Wygraliśmy mentalnością, dążeniem do wygranej oraz poświęceniem. Jak już powiedziałem, nikt nie jest ważny, ważny jest tylko klub. Nie chodzi o mnie czy o piłkarzy. W drugiej połowie moi gracze dali z siebie absolutnie wszystko - powiedział Portugalczyk.
- Mam 55 lat, ale mimo tego po raz pierwszy widzę tak jasne polowanie na jednego człowieka [chodzi o doniesienia dziennikarzy o potencjalnym zwolnieniu Mourinho]. Jestem jednak dużym chłopcem i mogę z tym żyć. Niektórzy piłkarze, choć to nie oni są celem polowania, sobie z tym nie radzą.
- Rozpoczęliśmy mecz w absolutnej panice. Każda piłka w nasze pole karne powodowała panikę. W pewnym momencie wydawało mi się, że możemy zacząć strzelać do własnej bramki. Chłopakom nie jest łatwo. Mi również nie jest, lecz życie składa się z doświadczeń. Niektóre są nowe, a niektóre działają na zasadzie déjà vu. To doświadczenie jest nowe i czyni ze mnie nie tylko lepszego menadżera, lecz także lepszego człowieka.
- Nauczyłem się pewnych rzeczy o naturze ludzi w środowisku, w którym pracuję. Kiedyś je kochałem i nadal tak jest, ale teraz jest trochę inaczej. Jest zbyt wiele słabości w czymś, co powinno być piękne. Z pewnym smutkiem, ale sobie z tym radzę.
- Marcus Rashford był smutny na boisku. Scott McTominay był przestraszony. Nawet starsi gracze popełniali błędy, które nie były normalne.
- W przerwie odbyliśmy dobrą rozmowę. Nie obiecaliśmy sobie, że wygramy ten mecz, ale przysięgliśmy, że damy z siebie absolutnie wszystko. Zamierzaliśmy grać bez strachu i presji. Zawodnicy dali z siebie wszystko. Nie chcę mówić, że dopisało nam szczęście, ponieważ bardzo o to walczyliśmy.
- Nawet gdyby nie udało nam się strzelić trzeciego gola, ogólne odczucie byłoby pozytywne. Nikt nie może bowiem obiecać wygranej. Profesjonalista powinien jednak dać z siebie wszystko i tak się dzisiaj stało.
- Spekulacje na temat zaangażowania zawodników są niedorzeczne. Piłkarze nie grają dla menadżera. Jeśli piłkarze grają dla menadżera, to nie są dobrymi profesjonalistami. Jednego dnia grają dla szkoleniowca, a później przychodzi nowy, którego nie lubią i przestają grać. Uważam, że to niedorzeczna dyskusja.
- Zwyczajnie poprosiłem piłkarzy, by dali z siebie wszystko. Oczywiście, dokonaliśmy pewnych korekt taktycznych, dużo więcej zaryzykowaliśmy i szukaliśmy najlepszego sposobu gry. Na koniec wygraliśmy mecz, który wygraliśmy zasłużenie. Fani zasłużyli na tę wygraną. Przy wyniku 0:2 w przerwie i całej tej atmosferze polowania na jednego człowieka, kibice zachowali się fantastycznie.
- Chodzi o zespół. Ja nawet nie lubię, kiedy ludzie wyśpiewują moje nazwisko. O to chodzi w klubie piłkarskim, a Manchester United jest wielkim klubem. Mój przyjaciel powiedział mi dziś rano, że jeśli w Londynie będzie jutro padać, to będzie to moja wina. Dziś wieczorem jadę do Londynu i jeżeli jutro będzie padać, to będę winny. Jeżeli przy negocjacjach w sprawie Brexitu będą jakieś problemy, to będzie to moja wina.
- Muszę być na to przygotowany. Uważam jednak, że takie polowanie na jednego człowieka jest w futbolu niedopuszczalne. To jest moje życie. Kocham je i pracowałem na nie od dziecka. Będę kochał swoje życie do ostatniego dnia. Dzisiejszy dzień jest dla mnie kolejnym doświadczeniem - podsumował menadżer Manchesteru United.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.