Ashley Young ma dwa cele, które chciałby zrealizować jeszcze w tym sezonie. Ten tydzień będzie dla angielskiego defensora prawdziwym tygodniem prawdy.
» Dla Ashleya Younga sezon 2017/2018 był bardzo udany pod względem indywidualnym
W środę Young dowie się, czy znajdzie się w składzie reprezentacji Anglii na zbliżające się mistrzostwa świata w Rosji. W sobotę Ashley prawdopodobnie wybiegnie natomiast w wyjściowej jedenastce Manchesteru United, aby walczyć o Puchar Anglii z Chelsea.
– Gra co tydzień była dla mnie niesamowitą zachętą – mówi Young na antenie MUTV.
– Gram teraz na nowej pozycji i czuję, że mogę się przystosować do wszystkiego. Mam niezły piłkarski mózg. Wiem, gdzie być na boisku, kiedy atakować, a kiedy bronić.
– Ten sezon bardzo mnie cieszył, a zrobił się jeszcze lepszy, bo udało mi się wrócić do reprezentacji Anglii. Trzymajcie kciuki, kiedy będzie ogłaszany skład. To byłoby osiągnięcie samo w sobie.
– Jeśli w weekend wygramy z Chelsea, to po zajęciu drugiego miejsca w lidze, będzie to dobry sezon. Jeśli jednak zapytacie wszystkich piłkarzy i sztabu szkoleniowego, to każdy powie, że musimy być na pierwszym miejscu. To na pewno rozczarowanie, choć ogólnie sezon należy uznać za udany, a jeżeli zdobędziemy FA Cup, to będzie bardzo udany.
– Oczywiście, że każdy jest podekscytowany finałem. Nie ma nikogo, kto nie byłby podekscytowany. Graliśmy już w finale i teraz musimy przygotować się w tym tygodniu w odpowiedni sposób. Tak też będzie. Każdy chce zacząć mecz od początku, każdy chce grać. Ze mną nie jest inaczej.
– Chcę zagrać w finale FA Cup i odnieść sukces. Nie ma lepszego uczucia, niż zwycięstwo w Pucharze Anglii i spacer schodami, aby odebrać trofeum. Mam nadzieję, że to nam się uda – dodaje Young.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.