Jose Mourinho był niepocieszony po porażce 1:2 z Manchesterem City w 175. derbach Manchesteru. Czerwone Diabły przegrały na Old Trafford swój pierwszy mecz od 40 spotkań.
» Jose Mourinho był niepocieszony po 175. derbach Manchesteru
Manchester United stracił dwie bramki po błędach i strzałach zawodników The Citizens z bliskiej odległości.
– To były dwie bardzo złe bramki. Strzelili dwa gole, które były wręcz niewiarygodne do stracenia. Jeśli tracisz takie gole w takim spotkaniu, to czujesz się źle, bo teraz będziemy mówić, co oni zrobili dobrze, w czym byli dobrzy, a czego nie zrobili dobrze. Manchester City strzelił dwa gole z niczego, po dobitkach – mówił po meczu Jose Mourinho.
– Zrobiliśmy w tym meczu dobre rzeczy, zrobiliśmy w tym meczu złe rzeczy. Całkowicie oddaliśmy się temu spotkaniu i każdy zawodnik dawał z siebie wszystko. Wiemy, że Manchester City to dobry zespół w utrzymywaniu piłki, są też bardzo dobrzy we wprowadzaniu bocznego obrońcy do środka. W tym spotkaniu mieli jeszcze cofającego się napastnika, a tak grając mieli ekstra gracza w pomocy.
– Nawet jeśli próbujesz grać pressingiem, to jest naprawdę ciężko odzyskać piłkę. Szacunek jednak dla City za jakość gry i trzymanie się swoich zasad.
Mourinho pytany o to, czy losy mistrzowskiego tytułu są już rozstrzygnięte, odpowiedział: – Nie wiem, ale wiem, że Manchester City to bardzo dobry zespół. Myślę, że mieli szczęście, wszystkie decyzje były na ich korzyść. Wtorek to kolejny dzień w Premier League. Jestem przekonany, że wszyscy: my na drugim miejscu, Chelsea na trzecim, inni na czwartym, piątym i szóstym, będziemy walczyć o punkty i starać się zredukować ten dystans. To normalne w wyścigu o mistrzostwo. Ale oczywiście ich przewaga jest bardzo duża.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.