W piątkowe popołudnie José Mourinho spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej poprzedzającej ósmą kolejkę zmagań angielskiej Premier League. Manchester United wyjedzie w niej na Anfield, by powalczyć o punkty z Liverpoolem.
» José Mourinho zachowuje spokój przed sobotnim hitem Premier League
Mecz Liverpoolu z Manchesterem United to jedno z najciekawszych spotkań w Premier League. Z pewnością wyczekuje pan tego wyzwania.
- To tylko kolejny mecz. Mógł zdarzyć się w pierwszej kolejce, mógł w ósmej czy dziewiątej, a mógł na samym końcu. Gdyby był rozgrywany w późnej fazie sezonu, to miałby większy ciężar gatunkowy, ponieważ mógłby decydować o czymś ważnym. Jest jednak październik, więc dla mnie to po prostu kolejny mecz. Rozumiem tradycję i emocje fanów, lecz patrzę na to w profesjonalny sposób. Od początku sezonu powtarzam swoim zawodnikom, że każde spotkanie i każdy punkt ma znaczenie. Nie ma łatwych konfrontacji. Nie jest też tak, że do pewnych starć przygotowujemy się z większą uwagą niż do innych. Prezentując takie podejście przed piłkarzami, nie mogę siedzieć tu i mówić, że jakiś mecz jest ważniejszy od pozostałych.
W poprzednim sezonie spotkanie pana zespołu z Liverpoolem również wypadło w październiku po przerwie na reprezentacje. Czy czuje pan, że w tym sezonie drużyna jest lepiej przygotowana?
- Mamy więcej punktów. W poprzednim sezonie straciliśmy kilka punktów przed meczem z Liverpoolem. Straciliśmy je w spotkaniach, które określa się jako "łatwe". U siebie z Evertonem i West Hamem czy na wyjeździe z Southampton. Wówczas wszyscy spodziewają się trzech punktów, jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Rok temu tak się jednak nie działo. Teraz na tym etapie mamy większy dorobek punktowy. Jesteśmy w lepszej pozycji w tabeli i uważam, że gramy lepiej. Korzystniejsze rezultaty przekładają się też na większą pewność siebie. Potrafię wyjąć ten mecz z kontekstu. Nie postrzegam Liverpoolu jako drużyny środka tabeli, ponieważ nie znajdą się tam na zakończenie sezonu. Zwracam uwagę na ich potencjał i jakość piłkarzy. To będzie trudne spotkanie dla obu stron.
Czy pański zespół posiada silniejszy charakter niż w poprzednim sezonie?
- W zeszłym sezonie nie zdobyliśmy tam trzech punktów. Zgarnęliśmy jeden, ale zrobiliśmy to komfortowo. Bez żadnego problemu. Zobaczymy, co stanie się w tym sezonie. Chcemy wygrać. Chcieliśmy też rok temu, lecz nie byliśmy w stanie. Przekonamy się, co uda nam się ugrać tym razem.
Czy uważa pan, że określanie tego spotkania mianem "pierwszego testu w tym sezonie" jest brakiem szacunku dla pana zespołu oraz pańskich dotychczasowych rywali?
- Uważam, że to brak szacunku dla rywali, nie dla nas. Dla nas to nie jest problem. Nie można ukrywać, że jedne zespoły są lepsze od innych. To logiczne. Zostaje to również udowodnione na koniec sezonu. Sądzę, iż określanie niektórych starć jako wygrane przed ich rozpoczęciem jest nieco agresywne w stosunku do drużyn, które nie znajdą się w pierwszej czwórce ligi. Mówię tylko, że w poprzednim sezonie nie wygrywaliśmy meczów, w których byliśmy typowani jako triumfatorzy już w tunelu, ponieważ nosimy koszulki odpowiedniego klubu. Straciliśmy dużo takich punktów. W tym roku też straciliśmy dwa w Stoke, ale zdołaliśmy wygrać pozostałe.
Mówi pan, że to tylko kolejny mecz. Atmosfera będzie bardzo intensywna...
- To zabawne, ponieważ kiedy ludzie mówią o elektryzującej atmosferze na stadionie, to wydaje się, jakbyśmy jej nie lubili. Określa się nasze wyjazdy na niektóre stadiony jako problem z tego powodu. Chcemy takiej atmosfery! Jestem zaskoczony, że mówisz o tym w negatywnym kontekście. Jeszcze bardziej zaskakują mnie opinie byłych piłkarzy. Opisują oni takie stadiony jako coś tajemniczego, czego należy się bać. To nas motywuje. Gdybyśmy mogli mieć taką atmosferę przy każdym meczu, to tego byśmy chcieli. Myślicie, że piłkarze Barcelony byli szczęśliwi grając przeciwko Las Palmas przy pustych trybunach? Uważacie, że goście nie chcieliby grać przy pełnych trybunach i wspaniałej atmosferze? Nigdy nie słyszałem, by piłkarz narzekał na zbyt intensywną atmosferę. Narzekamy, kiedy jest ona słaba. Gdy gramy u siebie i nie widzimy entuzjazmu ludzi, narzekamy. Zagramy z wielkim rywalem. Zdajemy sobie sprawę z animozji między kibicami. Jesteśmy jednak zadowoleni, że po raz kolejny będziemy mieli okazję zagrać w tak wspaniałych warunkach.
Czy wobec takiej pewności siebie, będzie pan miał inne, bardziej odważne, nastawienie dla swojej drużyny?
- Tak, zagramy z jednym obrońcą i dziewięcioma napastnikami, nie martwcie się o to. Zostawimy jednego zawodnika z tyłu i zastosujemy nowy system. To będzie ewolucja strategii WM.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.