Podsumowanie 19. kolejki Premiership!

» 30 grudnia 2005, 14:09 - Autor: gosc - źródło: wlasne
Wraz z kolegą Lucasem zgodnie z obietnicami podsumowaliśmy ostatnią kolejkę Premiership, w której wydarzyło się dużo ciekawych rzeczych. Więcej informacji o poszczególnych spotkaniach poniżej. Podane są również najważniejsze statystyki z meczy wykonane przez Lucasa. Natomiast McLaren ciężką pracą starał się jak najdokładniej opisać wydarzenia na boiskach w Anglii.
Podsumowanie 19. kolejki Premiership!
» Manchester United

Everton 1 - 3 Liverpool FC

Wielkie 202 derby Merseyside w Liverpoolu obfitowały w wiele pięknych akcji. Po jednej z nich Liverpool objął prowadzenie już w jedenastej minucie. Podopieczni Rafaela Beniteza rozegrali fantastyczną akcję. Jeden z zawodników 'The Reds' posłał piłkę głową do obróconego plecami do bramki Djibrila Cisse, Francuz odegrał futbolówkę krótko do tyłu, a Steven Gerrard popisał się efektownym szczupakiem. Piłką została świetnie skierowana w kierunku Petera Croucha. Anglik przejął ją na 15 metrze, bez problemu minął Nigela Martyna i strzelając do pustej bramki, otworzył wynik spotkania.

Na 2 - 0 podwyższył kapitan Liverpoolu - Stevie Gerrard, który po raz kolejny rozegrał świetną partię dla swojego zespołu. Akcję po prawym skrzydle przeprowadził Stephen Finnan, dośrodkował piłkę w pole karne, ta została nieudolnie wybita i trafiła pod nogi Gerrarda. Anglik opanował ją bez problemów i pięknym uderzeniem zza pola karnego pokonał Martyna. Piłki nie zdołał zablokować Joseph Yobo, który stanął w miejscu niczym przysłowiowy 'słup soli'.

PóĽniej 'The Toffees' zdobyli kontaktowego gola. Simon Davies próbował uderzać w polu karnym przewrotką, piłka jednak została uderzona na tyle niecelnie, że poleciała wprost na głowę James Beattie'ego, który bez problemu umieścił ją w siatce. Podopieczni Davida Moyesa ostatecznie nie doprowadzili do remisu, za to Liverpool zadał ostateczny cios. Francuz Cisse ustalił wynik spotkania.

Everton, który przegrał ostatnie 4 ligowe spotkania musiał kończyć mecz w dziewięciu. W 68 minucie z boiska za dwie żółte kartki, z boiska został usunięty Phil Neville. Już w doliczonym czasie gry drugiej połowy, jego los podzielił Hiszpan Mikel Arteta.

202 derby Merseyside dla Liverpoolu!

Statystyki:
Everton Liverpool 1-3 FC Liverpool) (Goodison Park)
0:1 Peter Crouch (11’)
0:2 Steven Gerrard (18’)
1:2 James Beattie (42’)
1:3 Djibril Cisse (47’)

Everton: Martyn – Hibbert, Yobo, Wier(c), Nuno Valente – Davies(McFadden 57’), Cahill, Arteta, Neville – Kilbane, Beattie

Liverpool: Reina – Warnock, Carragher, Hyypia, Finnan – Kewell(Riise 80’), Xabi Alonso, Sissoko, Gerrard(c)(Garcia 84’) – Cisse, Crouch(Morientes 77’)

Kartki żółte: Cahill, Neville, Beattie, Arteta(EFC) Kewell, Xabi Alonso(LFC)
Kartki czerwone: Neville, Arteta(EFC)
Frekwencja: 40 158
Arbiter główny: Graham Poll


Manchester City 0 - 1 Chelsea Londyn

Liverpool Beniteza w przypadku porażki 'The Blues' mógł nieznacznie odrobić straty do stołecznego zespołu. Tak się jednak nie stało. Chelsea wygrała skromnie 1 - 0, a bohaterem spotkania był Joe Cole, który znajduje się w wyśmienitej formie i żaden kibic 'The Blues' nie wyobraża sobie tej drużyny bez niego.

Po kontuzji Joeya Bartona, 11 minut przed końcem spotkania, rywal City jakby dostał skrzydeł. Cole strzelił do pustej bramki, po tym jak wcześniej Davida James'a próbowali pokonać Eidur Gudjohnsen i Hernan Crespo. Po strzale Islandczyka, piłka odbiła się rykoszetem od obrońcy ManCity i to zmyliło James'a, który odbił ją w Crespo. Futbolówka spadła wprost pod nogi niewysokiego Joe Cole'a i ten zdobył swojego kolejnego gola w tych rozgrywkach.

Dla jednego z piłkarzy Mourinho skończyła się niesamowita passa. Frank Lampard nie wystąpił w meczu swojej drużyny po raz pierwszy od 164 kolejnych meczów w Premiership. Każda seria kiedyś ma swój koniec, choć nie ma wątpliwości, że była ona niesamowita w wykonaniu byłego piłkarza West Ham United.

Po tym zwycięstwie, Chelsea umocniła się na prowadzeniu w Premiership z 52 punktami. Drugi Manchester United ma 11 'oczek' mniej.

Statystyki:
Manchester City 0-1 Chelsea Londyn (City of Manchester Stadium)
0:1 Joe Cole (79’)

Man City: James - Onuoha, Distin (c), Dunne, Thatcher (Ireland 89) - Sinclair (Croft 84), Barton, Sun, Sibierski (Wright-Phillips 72) - A. Cole, Vassell

Chelsea: Cech - Del Horno, Terry (c), Gallas, Geremi - Makelele, Essien, Gudjohnsen (Paulo Ferreira 84), J. Cole - Duff (Robben 58), Drogba (Crespo 58)

Kartki żółte: Tatcher(MC), Del Horno(CFC)
Kartki czerwone: brak
Frekwencja: 46 587
Arbiter główny: Uriah Rennie


Birmingham City 2 - 2 Manchester United

Wczoraj odbył się najbardziej oczekiwany dla nas pojedynek w Premiership. Birmingham City podejmowało na własnym boisku Manchester City. 'Czerwone Diabły' kilka dni wcześniej pokonały inny zespół z Birmingham, West Brom 3 - 0. Był to bardzo satysfakcjonujący rezultat i na podobny wynik liczyliśmy z ekipą prowadzoną przez byłego piłkarza United - Steve'a Bruce'a.

Niestety jednak... mecz był 'zimnym prysznicem' dla ManU, które zaledwie go zremisowało. Zaczęło się jednak cudownie. Już na początku meczu wynik spotkania otworzył nasz niezawodny snajper - Ruud Van Nistelrooy. Mieliśmy 4 minutę spotkania. Holender otrzymał doskonałe podanie od Kierana Richardson, który po bardzo dobrym rajdzie na lewej stronie boiska, wystawił Ruudowi piłkę wślizgiem.

Od tej pory miało się zacząć kontrolowanie sytuacji i liczenie na następne trafienie. Padł następny gol... niestety już dla Birmingham City. Chwilę wcześniej United ruszyli do ataku, Cristiano Ronaldo pędził na prawej flance i jak było widać na powtórkach, były 'Diabeł' Nicky Butt wyraĽnie podkosił go nie trafiając w piłkę. Dzięki temu, podopieczni Bruce'a zainicjowali świetną kontrę, którą wykończył Jamie Clapham. Środkowy pomocnik drużyny ze stadionu St. Andrews uderzył bez zastanowienia z pierwszej piłki i z bliskiej odległości pokonał Edwina Van der Sara. Akcja została dobrze rozegrana przez Emile Heskey'a i Jiri Jarosika, a kiedy Clapham dostał świetne podanie pod nogi, to nie mógł go zmarnować. 19 minuta i już mamy 1 - 1...

Chwilę póĽniej z pretensjami do arbitra wystartował Wayne Rooney. Nie tak to miało wyglądać, był remis, prawdopodobnie przez to, że sędzia nie dopatrzył się wówczas faulu na Ronaldo. Trzeba było wziąć się w garść i zaatakować.

Manchester rozgrywał akcję z własnej połowy. Na prawej stronie boiska, Alan Smith dostał podanie od Paula Scholesa. Były piłkarz Leeds popatrzył przez chwilę i dostrzegł świetnie ustawionego Rooney'a. Podał piłkę po ziemi, Van Nistelrooy sprytnie ją przepuścił, a ta trafiła do Wayne'a, który bez problemów umieścił ją w siatce Maika Taylora. Mieliśmy wówczas 54-minutę spotkania.

Kwadrans przed końcem meczu zmiany dokonało Birmingham. Były zawodnik Deportivo La Corunia i Mallorci - Walter Pandiani pojawił się na boisku. Urugwajczyk zaliczył tzw. 'wejście smoka' i uratował gospodarzom remis.

Był rzut wolny dla drużyny z St.Andrews. Poszła szybka wrzutka, ktoś kopnął z impetem w piłkę, a ta trafiła w rękę Darrena Fletchera. Stadion krzyknął z radości licząc na rzut karny. Ten nie został odgwizdany, Damien Johnson posłał szybką piłkę do ziemi, a akcję zamykał Pandiani. Urugwajczyk oszalał, podobnie kibice Birmingham i zawodnicy. United remisowali i niestety nie zdobyli już zwycięskiego gola...

W 83 minucie meczu, na boisku pojawił się dawno nieoglądany Norweg - Ole Gunnar Solskjaer, który po 19 miesięcznej kontuzji kolana zmienił Cristiano Ronaldo. Na murawie pojawił się wtedy również Park Ji Sung w miejsce Alana Smitha.

Mimo zmian w składzie, drużyna Sir Alexa Fergusona nie zdobyła już gola i mecz zakończył się podziałem punktów.

Statystyki:
Birmingham City 2-2 Manchester United (St. Andrews)
0:1 Ruud van Nistelrooy (4’)
1:1 Jamie Clapham (18’)
1:2 Wayne Rooney (53’)
2:2 Walter Pandiani (78’)

Birmingham: Taylor – Taylor, Cunningham, Upson, Clapham(Painter 84’) – Johnson, Pennant(Pandiani 75’), Clemence(Kilkenny 69’), Butt – Jarosik, Heskey

Man Utd: van der Sar – Neville(c), Ferdinand, O’Shea, Richardson(Giggs 86’) – Fletcher, Smith(Park 84’), Scholes, Ronaldo(Solskjaer 84’) – Rooney, van Nistelrooy

Kartki żółte: brak
Kartki czerwone: brak
Frekwencja: 28 459
Arbiter główny:Howard Webb


Arsenal 4 - 0 Portsmouth

Na Haighbury, tradycyjnie pojawił się komplet widzów. 'Kanonierzy' po serii fatalnych meczów, mieli wreszcie przełamać się w spotkaniu z Portsmouth zespołem, który walczy o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Arsene Wenger doskonale dobrał taktykę do rywala, a jego podopieczni rozprawili się bezproblemowo z rywalem, wygrywając 4 - 0. Bohaterem meczu był Francuz - Thierry Henry - zdobywca dwóch bramek. Po jednej dołożyli Jose Antonio Reyes i Dennis Bergkamp. Holender mimo już bardzo zaawansowanego wieku jak na piłkarza, dalej trzyma się znakomicie. Przy pierwszym golu Reyes zaliczył fantastyczny rajd lewą flanką i wystawił piłkę Bergkampowi, który spokojnie skierował ją do bramki.

Przy drugim golu asystował Henry. Były piłkarz Monaco klubu, w którym wyrósł na świetnego zawodnika, dostał bardzo dalekie podanie z własnej połowy boiska od Kolo Toure i z piłką zatrzymał się na rogu pola karnego. Dostrzegł świetnie ustawionego Reyesa, odegrał mu piłkę wprost pod nogi, a Hiszpan mocnym strzałem podwyższył wynik.

Przy golu na 3 - 0 i 4 -0, Francuz dał już popis swoich umiejętności. Pierwszego gola zdobył po doskonałym podaniu do nogi, minął bramkarza i w swoim stylu wpakował piłkę do bramki, do której dramatycznie zmierzało 3 obrońców zespołu 'The Pompey'.

Wynik ustalił po spokojnym strzale z rzutu karnego.

Po meczu snajper wyborowy 'Kanonierów' powiedział - "Czuje, że jest coraz lepiej, kiedy ktoś gra przede mną. To jest to, czego chciałem i to wykorzystuje. Jose Reyes ostatnio błyszczy i wspaniale widzieć go znowu strzelającego gole."

Statystyki:
Arsenal Londyn 4-0 Portsmouth (Highbury)
1:0 Berkamp (7’)
2:0 Reyes (13’)
3:0 Henry (36’)
4:0 Henry (42’-pen)

Arsenal: Lehman – Lauren, Campbell, Cygan, Toure – Pires, Gilberto(Fabregas 72’), Flamini, Reyes(Eboue 67’) – Berkamp, Henry

Portsmouth: Ashdown – Viafara, O’Brien, Priske, Vignal – Taylor, Griffin, Cisse, Hughes(Skopelitis 90’) - LuaLua(Mornar 83’), Vukic(Todorov 45’)

Kartki żółte: Hughes(Portsmouth)
Kartki czerwone: brak
Frekwencja: 38 223
Arbiter główny: Mark Clattenburg


West Bromwich Albion 2 - 0 Tottenham Hotspur

Podopieczni Bryana Robsona niespodziewanie łatwo rozprawili się na The Hawthorns z 'Kogutami' wygrywając 2 - 0. Zwycięstwo drużynie z Birmingham zapewnił były piłkarz Arsenalu i Interu Mediolan, Nigeryjczyk - Nwankwo Kanu. ‘Wieżowiec’ z Afryki po raz pierwszy odkąd przeszedł do WBA zdobył 2 bramki w jednym meczu dla tej drużyny. Dzięki temu zwycięstwu WBA umacnia się w tabeli.

Klub Tomasza Kuszczaka zdobył 10 punktów w swoich czterech ostatnich występach na własnym boisku. Za to polski goalkeeper po raz kolejny wyszedł na boisko w podstawowej jedenastce swojej drużyny.

Przy pierwszym golu, Kanu miał sporo szczęścia. Jego partner chciał ruszyć z piłką z prawej strony boiska do środka, lecz po drodze jego rywal tak niefortunnie odbił piłkę, że ta trafiła pod nogi Nigeryjczyka. Ten z zimną krwią minął bramkarza i mieliśmy wynik 1 - 0. Radosny zawodnik podbiegł do jednego z młodszych kibiców WBA, który podawał piłkę i wziął sobie na ramiona. To był napewno miły moment, którego młody chłopiec nigdy nie zapomni.

Przy drugim golu kompletnie nie popisała się defensywa 'Kogutów'. Kanu zaatakował swojego przeciwnika, który przy własnym polu karnym ruszał z piłką przy nodze, Nigeryjczyk okazał się na tyle skuteczny, że wyłuskał futbolówkę i ruszył w kierunku bramki strzeżonej przez Paula Robinsona i silnym uderzeniem pokonał reprezentanta Anglii. Potem wystartował do reklam, które stały po za boiskiem i znów złapał w ramiona jednego chłopca. To był bardzo udany mecz dla rosłego napastnika, który wreszcie udowodnił, że West Brom postąpiło dobrze sprowadzając go do swojego zespołu.

Dobrze w bramce gospodarzy spisał się Tomasz Kuszczak, udanie broniąc groĽnie strzały Robbie'ego Keane'a i Hossama Mido, których Jol póĽniej wpuścił z ławki rezerwowych. Kompletnie nie wyszedł mecz Jermeine'owi Defoe, wszystkie jego strzały kierowane na bramkę WBA wybronił polski bramkarz. To może cieszyć, bo trzeba przyznać, że bramkarzy mamy coraz lepszych, a niektórych po prostu świetnych. Artur Boruc robi furorę w Celticu, Jurek Dudek był bohaterem finału LM, a Tomek Kuszczak stał się ważnym ogniwem klubu z Birmingham mając za konkurenta Chrisa Kirklanda, z którym nasz Dudek miał sporo problemów.

Statystyki:
West Bromwich Albion 2-0 Tottenham Hotspur (The Hawthorns)
1:0 Nwankwo Kanu (25’)
2:0 Nwankwo Kanu (52’)

WBA: Kuszczak – Watson, Davies, Clement, Albrechtsen – Wallwork, Carter, Greening, Kamara(Moore 90’) – Kanu(Campbell 86’), Ellington(Horsfield 90’)

Tottenham: Robinson – Stalteri, Dawson, Gardner, Lee – Routledge(Keane 55’), Jenas(Brown 82’), Davids, Carrick – Defoe, Rasiak(Mido 70’)

Kartki żółte: brak
Kartki czerwone: brak
Frekwencja: 27 510
Arbiter główny: Mike Riley


Fulham 3 - 3 Aston Villa

Niesamowity mecz obejrzeli w Londynie sympatycy Fulham i Aston Villi Birmingham. W spotkaniu obu tych ligowych przeciętniaków padło aż 6 bramek!

Wynik spotkania otworzył ładnym uderzeniem głową reprezentant USA i napastnik Fulham - Brian McBride. Amerykanin wyskoczył fantastycznie do piłki, która wcześniej była dośrodkowana i jeszcze odbita rykoszetem od jednego z przeciwników. Była 13 minuta meczu.

Około 15 minut póĽniej Luke Moore doprowadził do remisu. Aston Villa przyjechała na Craven Cottage po pewne zwycięstwo, po tym jak w ostatniej kolejce rozprawiła się z Evertonem, groniąc Liverpoolczyków aż 4 - 0.

Przy drugim golu dla Londyńczyków, arbiter Andy D'Urso popełnił spóĽnioną decyzję oznajmiającą, że Fulham należy się jedenastka. Obrońcy Aston Villa byli tym faktem wręcz podłamani. Tomasz Radziński tego dnia rozegrał bardzo dobre spotkanie, wówczas kiedy wbiegł w pole 15 metrów, Mark Delaney sprowokował jedenastkę. Sam zawodnik tak bardzo nie mógł uwierzyć, że karny został podyktowany i łapiąc się za głowę rzucał się z niedowierzaniem po murawie. Był to ciężki moment, bo minutę wcześniej to Aston Villa cieszyła się z gola. Spokojnie do jedenastki podszedł Heidar Helguson i ze stoickim spokojem umieścił futbolówkę w prawym dolnym rogu bramki Thomasa Sorensena.

W 60 minucie mieliśmy już remis. Piłkarze Davida O'Leary mieli rzut rożny, ten został wybity przez jednego z defensorów Fulham, potem trafiła pod nogi piłkarza drużyny z Birmingham, który z powrotem odegrał ją do wykonawcy rzutu rożnego, a ten świetną wrzutką dograł piłkę do Liama Ridgewell'a, po czym zawodnik ekipy z Villa Park wyrównał. Ten mecz był wprost nieprawdopodobny.

W tej samej minucie gospodarze objęli jeszcze prowadzeni. Tym razem po wrzutce z lewej strony pola karnego, Brian McBride zdobył swojego drugiego gola w tym meczu. Kiedy wydawało się, że za nami już koniec emocji, kwadrans przed końcem spotkania decydującą o remisie bramkę zdobył ponownie Ridgewell. Piłka została uderzona wzdłuż bramki, było spore zamieszanie i dosłownie z paru centymetrów gracz Aston Villi wbił ją do bramki. Goalkeeper Fulham - Mark Crossley dostał wręcz szału nerwów i zaczął biec w stronę sędziego, aby ten przeanalizował czy nie było przypadkiem faulu.

Gol jednak został uznany i mecz zakończył się wynikiem 3 - 3. Po meczu najszczęśliwszym człowiekiem na boisku był - Liam Ridgewell, który był bardzo dumny ze zdobycia 2 bramek i zapewnienia swojej drużynie remisu.

Statystyki:
Fulham Londyn 3-3 Aston Villa (Craven Cottage)
1:0 Brian McBridge (12’)
1:1 Luke Moore (28’)
2:1 Heidar Helguson (32’-pen)
2:2 Liam Ridgewell (59’)
3:2 Brian McBridge (61’)
3:3 Liam Ridgewell (76’)

Fulham:Crossley – Leasock(Jensen 57’), Bocanegra, Knight, Rosenior - Christanval,
Radzinski, Boa Morte(c), Legwinski(Elrich 77’) – McBridge, Helguson(John 83’)

Aston Villa: Sorensen – Delaney, Ridgewell, Hughes, Bouma(Bakke 76’) – Barry, Davies, McCann, Milner – Baros, Moore(Angel 70’)

Kartki żółte: Delaney, Baros, Ridgewell, Moore(AV)
Kartki czerwone: brak
Frekwencja: 20 446
Arbiter główny: Andy D’Urso


West Ham - Wigan Athletic

W ostatnim meczu, który odbył się w tej kolejce, zmierzyły się ze sobą dwa beniaminki. Na Upton Park, popularne 'Młoty' czyli West Ham, podejmowały rewelacyjne Wigan Athletic. Wydawało się, że po pierwszej połowie mecz zakończy się remisem. Ale stało się coś zaskakującego, bo podopieczni Paula Jewella zdobyli w minutę 2 bramki. Pierwszą w 43 minucie, a drugą w 45. Wynik otworzył Jason Roberts, który przy swoim trafieniu musiał nieustannie skakać.

Najpierw, kiedy wbiegł w pole karne przeszkadzali mu rywale, więc musiał jednego atakującego przeskoczyć, a póĽniej, kiedy spokojnie umieścił piłkę w siatce, musiał zrobić unik, aby nie staranować byłego bramkarza ManU - Roya Carolla.

Przy drugim trafieniu dla gości, nie poradnie interweniował brat Rio Ferdinanda - Anton. Piłkę dalekim wykopem wybił bramkarz Wigan - Mark Pollit, a ta jeszcze po główce jednego z zawodników Wigan trafiła pod nogi Jasona Robertsa. Obok niego stał Anton Ferdinand, który nie pozwolił przecisnąć się zawodnikowi Wigan w pole karne. Czarnoskóry gracz odegrał piłkę do Senegalczyka - Henriego Camary, a ten popisał się wyśmienitym zwodem omijając już na polu karnym rywala z piłką na obieg. PóĽniej już prawie się pogubił, lecz popatrzył w stronę bramki i upadając na murawę ustalił wynik meczu.

Chwilę póĽniej zakończyła się pierwsza połowa meczu na Upton Park. W drugiej West Ham nieudolnie atakował, a usatysfakcjonowana drużyna Paula Jewella kontrolowała tylko przebieg wydarzeń i już nie strzeliła żadnego gola, przy tym również nie tracąc ani jednej bramki. Równie dobrze Wigan mogło wygrać jeszcze wyżej, ponieważ raz w polu karnym WHU ręką po akcji Camary, zagrał Anton Ferdinand.

12 minut przed końcem spotkania okazję po rzucie rożnym miał jeszcze Bullard z Wigan, ponieważ miał przed sobą wolną przestrzeń uderzył w kierunku słupka bramki Carrola, ale w bramce na 3 metrze znalazł się... napastnik West Hamu - Bobby Zamora. Anglik mógł wybić tylko piłkę głową i zrobił to, dzięki czemu Londyńczycy nie przegrali wyżej.

Statystyki:
West Ham United 0-2(0-2) Wigan Athletic (Upton Park)
0:1 Jason Roberts (43’)
0:2 Henri Camara (45’)

WHU: Carrol – Dailly, Ferdinand, Collins, Konchesky – Mullins, Reo-Coker, Fletcher(Zamora 25’), Etherington – Bellion(Newton 45’), Harewood(Aliadere 82’)

Wigan: Pollitt – Chimbonda, de Zeeuw, Jackson, Baines – Bullard, Kavanagh, Teale(Francis 84’), McCulloch – Roberts, Camara(Connolly 81’)

Kartki żółte: Dailly(WHU), Roberts(Wigan)
Kartki czerwone: brak
Frekwencja: 34 131
Arbiter główny: Steve Bennett

Trzy ostatnie spotkania, czyli pojedynki między Boltonem i Middlesborough, Blackburn Rovers i Sunderlandem oraz Newcastle United i Charltonem nie odbyły się. Mecze zostały przełożone z powodu złych warunków atmosferycznych.

Poniżej podajemy nasze typy i ‘skuteczność’:
Arsenal Londyn – Portsmouth
Wynik 4-0
Typ: 1 (+)

Birmingham City – Manchester United
Wynik: 2-2
Typ: 2 (-)

Fulham Londyn - Aston Villa
Wynik: 3-3
Typ: 1x (+)

Manchester City – Chelsea Londyn
Wynik: 0-1
Typ: 2 (+)

West Bromwich Albion – Tottenham Hotspur
Wynik: 2-0
Typ: 2 (-)

Everton Liverpool – FC Liverpool
Wynik: 1-3
Typ: 2 (+)

West Ham United – Wigan Athletic
Wynik: 0-2
Typ: x (-)
Skuteczność: 4/7, 57%


TAGI


« Poprzedni news
Ruud: Musimy zapomnieć o remisie!
Następny news »
Saha chce zagrać w derbach

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (0)


Nikt jeszcze nie skomentował tego newsa.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.