vanderToki: Komentarz zedytowany przez usera dnia 06.08.2016 17:59Podobnież w 1943 roku (czyli długo przed sukcesami Realu w Pucharze Europy) szatnię Barcelony odwiedził nie Franco (jakoś wydaje mi się, że miał lepsze rzeczy do roboty), ale szef służb bezpieczeństwa czy coś w ten gust i przypomniał, że w ogóle mogą grać tylko dzięki łaskawości reżimu. No i Real ich rozjechał. Ile w tym prawdy - nie wiem, ale wokół dyktatury Franco narosło tyle mitów, że nie zdziwiłbym się, gdyby nic takiego nie miało miejsca. Tzn. mecz na pewno się odbył i Real na pewno wysoko wygrał tamten mecz, ale czy miało to coś wspólnego ze służbami - nie wiem. ;]
PS Trochę doczytałem i tak:
Real wygrał 11:1, czyli podejrzanie wysoko, zwłaszcza że poprzedni mecz (to był półfinał pucharu) przegrali 0:3.
ALE są różne wersje dotyczące tego, kto wszedł do szatni (począwszy od samego Franco, poprzez komendanta Guardia Civil po szeregowych funkcjonariuszy), co zrobił (od wersji przytoczonej już przeze mnie powyżej przez naciski na sędziego aż do poważnego pobicia zawodników) i dlaczego (rzekomo szykany spotkały zawodników za gadanie po katalońsku mimo zakazu. Im więcej wersji, tym mniej prawdopodobne się to wydaje; skoro nawet fani Barcelony nie mogą się zdecydować, co się stało...
W pierwszym meczu podobno nie uznano gola dla Realu i niesłusznie uznano bramkę czy dwie dla Blaugrany.
Kibicom na trybunach podobnież rozdano tysiące gwizdków, za pomocą których robili taki hałas, iż rzeczywiście mogło to źle wpłynąć na grę przeciwnika - też jakoś mało prawdopodobne, dlaczego by nie używali tego patentu w późniejszych meczach, skoro tak zadziałał. ;p
Gadka o szykanach za łamanie zakazu mówienia po katalońsku to wierutna bzdura, bo wtedy już nie obowiązywał.