Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

"W przywództwie liczy się systematyczność i osobowość"

» 11 października 2015, 01:28 - Autor: Rio5fan - źródło: YouTube.com
Sir Alex Ferguson pojawił się w programie Morning Joe, emitowanym na antenie amerykańskiej telewizji MSNBC, by opowiedzieć o swojej najnowszej książce pt. "Leading" oraz porozmawiać o swojej przygodzie w Manchesterze United.
» Sir Alex Ferguson pojawił się w programie Morning Joe, emitowanym na antenie MSNBC, by opowiedzieć o swojej najnowszej książce pt. "Leading" oraz porozmawiać o swojej przygodzie w Manchesterze United. – Starałem się upewnić, że poprzeczka zawsze będzie zawieszona wysoko – mówi Szkot.
Mój syn i ja zawsze rozmawiamy na temat sportu. W jednej z takich konwersacji stwierdziłem, że miał pan najwspanialszą przygodę z klubem spośród wszystkich menadżerów we wszystkich dyscyplinach sportu. To, co zrobił pan w Manchesterze United było niesamowite, nawet jeśli rani mnie to, jako kibica Liverpoolu. Obecnie na Harvardzie uczy pan przywództwa.
- Tak. Na początku stwierdziłem, że mogę być trochę zestresowany stojąc przed widownią i opowiadając o swojej karierze. Mój syn stwierdził jednak, że w moim wieku człowieka nie dopada już stres [śmiech]. Zrobiłem to i czułem się fantastycznie, ponieważ kocham młodych ludzi. W Harvardzie jest mnóstwo ludzi, których mogłem zainspirować.

Wiem, że nie może pan zdradzić swojego sekretu, jednak patrząc na innych menadżerów widzi pan, że nie potrafią sobie poradzić z wielkimi talentami i ogromnymi pieniędzmi obecnymi w sporcie. Jak udało się panu nad tym zapanować rok po roku? Mam na myśli szczególnie ostatnie mistrzostwo, kiedy niezbyt wielu ludzi dawało panu na nie szansę.
- Kiedy przybyłem do klubu w roku 1986, miałem jasną wizję zbudowania solidnych podstaw. W świecie futbolu wszystko zależy od wyników, więc to zrozumiałe, że menadżerowie koncentrują się przede wszystkim na pierwszym zespole. To zapewnia im posadę. Ja nigdy nie myślałem w ten sposób, zawsze skupiałem się na podstawach. Dzięki temu stworzyłem system, który rok po roku zapewniał zawodników do pierwszego zespołu. Z tego powodu odniosłem wielki sukces oraz miałem okazję pracować w klubie tak długo. Nigdy nie skupiałem się na celach krótkoterminowych, zawsze chodziło mi o przyszłość. Planowałem na cztery lata naprzód i dzięki temu wyrobiłem w sobie systematyczność. Jest to niezwykle istotna cecha, gdyż dzięki niej twój sztab i piłkarze wiedzą, czego się po tobie spodziewać. Zmiany menadżerów zawsze wywołują zamieszanie i zmianę filozofii. Do klubu przychodzi nowy sztab, który ma własne pomysły. Ja miałem szczęście pracować dla United przez długi czas, dzięki czemu mogłem być systematyczny.

W klubie potrzeba także jednego silnego lidera, prawda? Brendan Rodgers jest młodszy i ma w sobie cechy wspaniałego lidera. Był jednak zależny od piłkarzy, którzy przychodzili i odchodzili z klubu. W ten sposób nie da się dowodzić, zgodzi się pan?
- Obecnie dzieje się tak bardzo często, ze względu na obecność pieniędzy w sporcie. Wiele klubów postępuje w taki sposób, jednak nie jestem przekonany, czy to jest właściwe podejście. Uważam, że trzeba ufać swojemu menadżerowi, on wie, co ma robić. Jeżeli mu nie ufasz, to po co dałeś mu tę pracę? Oczywiście, Brendan jest jeszcze bardzo młody, jednak posiada wystarczającą wiedzę na temat tego, kogo potrzebuje w pierwszym zespole. Trzeba mieć zaufanie do menadżera, ja doświadczyłem tego w United.

Chciałbym porozmawiać również o Premier League. José Mourinho, który jest postrzegany jako jeden z najwybitniejszych szkoleniowców, przeżywa fatalny sezon i niedawno zwrócił się do Romana Abramowicza z apelem o zaufanie. Myślę, że pan nigdy nie był w takiej sytuacji, gdy po wzlocie następuje upadek. Presja obecna w futbolu sprawia jednak, że możesz zostać zwolniony, jeżeli nie osiągasz odpowiednich wyników rok po roku.
- Przyglądałem się sytuacji José i oglądałem konferencje prasowe z jego udziałem. On pytał Abramowicza, czy ten naprawdę w niego wierzy. Teraz jest najlepsza okazja do tego, by okazać zaufanie. Ja też miałem słabsze okresy w United, jednak zawsze czułem wsparcie ze strony przełożonych. Chcę podkreślić, że José znajdzie wyjście z tej sytuacji. Właśnie tak postępują dobrzy menadżerowie. Kiedy my przegrywaliśmy walkę o mistrzostwo, robiliśmy wszystko, by zdobyć je w kolejnym sezonie. Stwarzaliśmy rozwiązania i upewnialiśmy się, że to się już więcej nie powtórzy.

Jak udało się panu zapanować nad piłkarzami? Mamy tutaj drużynę bejsbolową St. Louis Cardinals. Zawodnicy, którzy do niej dołączają, starają się jeszcze bardziej, niż zwykle i trenują jeszcze ciężej. W zespole nie ma gwiazd, każdy, kto się za taką uważa, szybko zostaje sprzedany. Pan potrafił to robić lepiej, niż ktokolwiek inny. Umiał pan pokazać swoim podopiecznych, że liczy się klub, a nie indywidualności.
- Tak, myślę, że każdy zawodnik dołączający do Manchesteru United musi się zmierzyć z ogromnymi oczekiwaniami. Ja starałem się upewnić, że poprzeczka zawsze będzie zawieszona wysoko. Moja pierwsza podróż zagraniczna z Manchesterem United odbyła się w roku 1989. Wysiedliśmy z samolotu w Bangkoku, a na lotnisku czekały na nas tysiące kibiców. Przecież my nawet nie zdążyliśmy jeszcze zdobyć żadnego trofeum! Wówczas pomyślałem, że ten klub jest nieprawdopodobny. Kiedy jakiś piłkarz dołącza do United i jedzie na tournée, po prostu nie może w to uwierzyć. Dzięki temu zawodnicy bardzo szybko utożsamiają się z historią i kulturą klubu.

Pomówmy teraz o pańskim następcy w Manchesterze United, Davidzie Moyesie. Czy zapewniono mu odpowiednio dużo czasu i wsparcia? Czy znalazł się w sytuacji bez wyjścia, ponieważ musiał przejąć posadę po najbardziej utytułowanym menadżerze w historii?
- Niestety, Davidowi nie wyszło. Louis van Gaal był dostępny po zakończeniu Mistrzostw Świata w Brazylii i te dwie rzeczy zbiegły się w czasie. Glazerowie szybko podjęli decyzję, że czas na zmiany.

Louis van Gaal, to dziwny menadżer, prawda? [śmiech]
- On jest wyjątkowy, uwielbiam jego konferencje prasowe.

Mimo, że często nie rozumiem jego postępowania z piłkarzami, to muszę przyznać, że prowadząc taki klub, jak Manchester United czy Liverpool, potrzeba silnego charakteru.
- Zdecydowanie, silna osobowość jest niezwykle ważna. Istotna jest także wiara w to, co się robi. Louis posiada doświadczenie z pracy w Bayernie Monachium, Barcelonie i Ajaxie. Myślę, że radzi sobie dobrze. Trudno jest sprowadzić pięciu nowych piłkarzy do Manchesteru United i od razu sprawić, by wszystko zaczęło dobrze funkcjonować. Uważam, że zespół radzi sobie całkiem nieźle.

Anglia ma wielu utalentowanych piłkarzy. Jak pan wyjaśni to, że ta reprezentacja nie potrafi odnieść sukcesu w najważniejszych turniejach?
- Już od dłuższego czasu powtarzam, że jest to spowodowane medialną presją wywieraną na selekcjonera i piłkarzy. Przed każdym turniejem prasa prezentuje Anglików jako jednych z faworytów do zwycięstwa, co jest niemal niemożliwe do osiągnięcia. Jeśli weźmiemy mistrzostwa świata, to Brazylia wygrała je pięć razy, Niemcy cztery razy, a Włochy trzykrotnie. Trzeba się mierzyć z tak doświadczonymi reprezentacjami. Anglia była mistrzem w 1966 roku i od tamtego czasu nawet nie zbliżyła się do takiego osiągnięcia. Myślę, że winna jest presja wywierana na menadżera i piłkarzy.

Myśli pan, że mistrzostwo świata dla Anglii może się powtórzyć w najbliższym czasie?
- Cóż, Anglicy mają naprawdę dobrych zawodników. Roy Hodgson to bardzo doświadczony szkoleniowiec, który miał okazję pracować także poza granicami kraju. On rozumie sposób, w jaki działają media. Myślę, że ich szanse kształtują się na normalnym poziomie.

Czy już podczas kariery piłkarskiej myślał pan o staniu się trenerem, czy wpadł pan na to dopiero po zakończeniu kariery?
- Tak naprawdę pracowałem jako wytwórca narzędzi, w futbolu byłem półamatorsko. W wieku 22 lat przeszedłem na zawodowstwo i stwierdziłem, że nie chcę wracać do poprzedniej pracy. Przeszedłem przez wszystkie wymagane kursy trenerskie, ponieważ chciałem się upewnić, że będę w stanie pracować w futbolu. Stałem się trenerem w wieku 32 lat. Miałem silną wiarę w to, że mi się powiedzie. Wielu piłkarzy czeka z tego typu rzeczami do 33. czy 34. roku życia. To nie wystarczy, trzeba być odpowiednio przygotowanym do dalszej pracy.

Kto jest najbardziej niedocenianym piłkarzem na świecie?
- Trudno mi wskazać jakiegoś piłkarza. Trzeba spojrzeć na tych, którzy utrzymują się na topie. Dla mnie Ronaldo i Messi są najlepsi na świecie. Jest tak dlatego, że bardzo rzadko doznają kontuzji. Wiem, że Messi obecnie zmaga się z urazem, jednak nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz miał problemy ze zdrowiem. Oni grają każdego tygodnia, a ich statystyki strzeleckie są niesamowite. Czasem piłkarze będący blisko czołówki są niedoceniani. Ja zawsze stawiam wysokie wymagania i dlatego sądzę, że Ronaldo i Messi są najlepsi.

Czy Ronaldo to najlepszy piłkarz, jakiego miał pan okazję prowadzić? Jaki kibic Liverpoolu szczerze go nie znoszę. Proszę dać mi powód, bym mógł chociaż trochę go polubić.
- Opowiem wam pewną historię o nim. Mieliśmy przed sobą sobotni mecz ligowy. Zwykle wtedy piłkarze trenują w piątek przez około pół godziny. Deszcz lał jak z cebra, murawa na boisku treningowym była nasiąknięta i grząska. Powiedziałem do Ronaldo, że kończymy trening, bo mamy jutro mecz. Poszedłem do biura, spojrzałem przez okno, a on po prostu przeniósł się na sztuczną murawę. Nie mogłem na niego narzekać.

Brendan Rodgers powiedział kiedyś, że największym problemem w trenowaniu Luisa Suáreza jest to, że nie da się go powstrzymać. On zrobi wszystko, by stać się jeszcze lepszym. To cechuje największych piłkarzy.
- Tak, cechuje ich niesamowita żądza osiągania celów. Jest kilku piłkarzy, których można zestawić na poziomie Ronaldo i właśnie to uczyniło ich wybitnymi.

David Beckham stwierdził, że prawdopodobnie brakuje panu możliwości krzyczenia na piłkarzy. Proszę nam o nim opowiedzieć.
- David odniósł sukces dzięki swojemu pragnieniu. Jako dzieciak ciągle trenował, był fantastyczny. 14 listopada będziemy mieli okazję się spotkać. On będzie kapitanem drużyny UNICEF, która zmierzy się z Resztą Świata, a ja będę jego trenerem.

Czy będzie pan na niego krzyczał?
- Zdejmę go z boiska! [śmiech] Nie mogę się tego doczekać.

Wszyscy kochamy futbol, jednak chciałbym przełożyć pańskie zasady przywództwa na inne dziedziny życia. Proszę je przełożyć dla kogoś, kto prowadzi własny biznes czy rządzi krajem lub stanem. Które zasady można odnieść także do innych sfer życia?
- Myślę, że ważne jest to, o czym mówiłem już wcześniej, czyli regularność. Uważam, iż ta zasada znajduje zastosowanie także w biznesie. Dzięki temu sztab szkoleniowy wie, kto będzie na nich czekał każdego ranka w gabinecie. Na Harvardzie zapytano mnie o coś, o czym chciałbym wiedzieć trzydzieści lat temu. To komunikacja. Ja starałem się stworzyć w Manchesterze United coś na kształt rodziny. Nie mówię o piłkarzach, z którymi widziałem się i pracowałem każdego dnia. Mówię o ogrodnikach, pracownikach pralni, stołówki czy administracji. Trzeba sprawić, by oni poczuli się ważni. To jest twoje otoczenie, to właśnie ci ludzie staną za twoimi plecami, kiedy coś zacznie iść źle. Za każdym razem, kiedy zdobywaliśmy jakieś trofeum, wszyscy pracownicy stawiali się w jadalni i pili szampana. Ten puchar należał do nich tak samo, jak do piłkarzy. Uważam, że takie docenienie jest niezwykle istotne. Ważna jest także osobowość. Niezależnie od tego, w jakiej branży pracujesz, będziesz musiał zmierzyć się z ludzkim ego. Sądzę, iż należy umieć sobie z tym poradzić.

Chciałbym teraz pomówić o silnych osobowościach. Raczej nie odbierze pan tego jako komplement, ale po części przypomina mi pan Donalda Trumpa. On wiedział, jak wpłynąć na swoich przeciwników. Cały czas nazywał Jeba Busha kandydatem z małą energią. Powtarzał to tak często, że Bush się zdenerwował i musiał zareagować. Pan potrafił przeniknąć do umysłów innych menadżerów lepiej, niż ktokolwiek. Biedny Rafa… Dla tych, którzy nie wiedzą, chodzi o byłego menadżera Liverpoolu. Pan odniósł sukces dzięki komunikacji. Nie tylko tworząc rodzinę Manchesteru United, lecz także wpływając na swoich oponentów.
- Mogłem to robić dzięki doświadczeniu oraz świadomości, że potrafię sobie poradzić na konferencjach prasowych. Zawsze musiałem się upewnić, że wyjdę z nich jako zwycięzca. To samo dotyczy Rafy, który wyczytywał z kartki zarzuty pod moim adresem. To go zniszczyło. Pamiętam, że pewnej soboty graliśmy przeciwko Aston Villi, a ja przed meczem rozmawiałem z ich menadżerem. Rozmowa nie dotyczyła niczego szczególnego, jednak po pięciu minutach menadżer rywali wrócił do mnie i spytał, o co tak naprawdę mi chodziło. Myślał, że coś knuję. Miałem reputację osoby, która lubi prowadzić gry psychologiczne. Od czasu do czasu ich używałem, jednak czasem były one przeceniane.

Czy gdyby mógł pan zmienić coś w zasadach futbolu, to czy dokonałby pan jakieś korekty?
- Przepisem, który wprowadza najwięcej zamieszania, jest spalony. Niedawno mieliśmy spotkanie z sędzia organizowane przez UEFA. Był tam też Pierluigi Collina, wspaniały włoski sędzia, który teraz zarządza arbitrami w Europie. Rozmawialiśmy głównie na temat dwóch rzeczy: spalonego i zagrania ręką. Było tam ze trzydziestu menadżerów i nie potrafiliśmy dojść do porozumienia.

Czy był pan zaskoczony, kiedy wyszły na jaw afery związane z funkcjonowaniem FIFA?
- Cóż, to znane sprawy, które ciągną się już od pewnego czasu. Najbardziej cierpią na tym kibice, na których zachowanie władz ma ogromny wpływ. Czekam na rozwiązanie całej sprawy, mam nadzieję, że będzie ono pomyślne.

Jedną z rzeczy, która najbardziej irytuje Amerykanów oglądających piłkę nożną, jest nurkowanie. Pańscy piłkarze nie robili tego zbyt często. Przykładem jest Wayne Rooney, który po upadku na murawę natychmiast się podnosi i dalej walczy o piłkę. Dlaczego po zakończeniu danej kolejki FA nie może nałożyć na konkretnego zawodnika kary za symulowanie?
- Największym problemem jest udowodnienie, że upadek był w stu procentach zamierzony. Ma pan rację, w stu procentach się z tym zgadzam. Myślę, że to zaczęło się wtedy, kiedy piłkarze z Europy zaczęli pojawiać się w Premier League. Teraz robią to jednak także Brytyjczycy. To stało się prawdziwą zmorą futbolu. U nas działo się tak z Cristiano Ronaldo. Kiedy dołączył do klubu, był jeszcze dzieciakiem, miał dopiero 17 lat. Przez rok ja i piłkarze powtarzaliśmy mu, że takie zachowanie nie może mieć miejsca. To pomogło. Uważam, że walka z nurkowaniem zaczyna się w szatni i na boisku treningowym.

Ostatnie pytanie – kto pańskim zdaniem w tym sezonie wygra Premier League?
- Cóż, wszystkie zespoły zaliczają wpadki, prawda? Leicester City jest najbardziej regularnym zespołem w lidze. Oni przegrali tylko jedno spotkanie, to niesamowite.

Wiem, że chciałby pan, żeby Chelsea spadła [śmiech]. Czy uważa pan, że ten zespół zajmie miejsce w pierwszej czwórce?
- Tak, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. José to klasowy menadżer, więc w końcu znajdzie rozwiązanie. Zauważyłem, że każdy z jego zespołów dawał z siebie wszystko, właśnie dla niego.


TAGI


« Poprzedni news
El. EURO 2016: Pierwszy gol Darmiana w reprezentacji
Następny news »
Schneiderlin: W United jest inaczej niż w Southampton

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (24)


Martin: Myślę, że po dzisiejszym meczu naszej reprezentacji, warto podać skład Kaiserslautern w meczu z Bayernem z sezonu 97'98. Reinke w bramce. A w obronie grali: Schafer, Schjonberg, Kadlec, na lewej obronie chyba jeszcze grał Brehme. Wagner. W środku.. Ciriaco Sforza, Ballack. Ratinho jeszcze taki był, nie wiem czy pamiętacie. W ataku Marschall i Pavel Kuka.
» 12 października 2015, 00:01 #12
Martin: Brama była Szjonberga! Żeby nie skłamać..
» 12 października 2015, 00:04 #11
UrbannLegend: To było śmieszne do czasu 5 678 976 657 560 powtórzenia.
» 13 października 2015, 02:32 #10
DjTED: To był ten Turek?
» 11 października 2015, 22:58 #9
DjTED: 4 sytuacje w plecy dla Polski... ten koleś do ekstraklapy sie nie nadaje
» 12 października 2015, 00:03 #8
Martin: Robert najlepsza 9 na świecie, ale to jest kot. Brać go do United, podobno od małego kibicuje!
» 11 października 2015, 21:29 #7
Martin: Mówcie co chcecie, ale Lewy jest genialny, szkoda, że nie gra u nas. Zawsze był, z roku na rok coraz lepszy, powoli na szczyt, ale ostatnie tygodnie to poezja i to czysta.
» 11 października 2015, 21:43 #6
Martin: Póki co nie porównuj Martiala do Lewego, to tak samo jak porównać skarpetę do buta, albo krokieta do rolady.
» 12 października 2015, 00:13 #5
MU1212: Bez Fergusona Premier League straciła blask i będzie mi brakować jego suszarek i wskazywania na zegarek że powinien być koniec meczu :(
» 11 października 2015, 18:50 #4
Szerszenix: Sir Alex tłumaczył w którymś ze swoich wywiadów, że wskazywaniem na zegarek dawał znać swoim zawodnikom, że teraz mają czas, żeby wykazać się kreatywnością i poszaleć, luźniej potraktować założenia taktyczne, czyt. Fergie Time.
» 11 października 2015, 20:23 #3
ProviCFC: Chyba kibicom wszystkich klubów brakuje tego pana, w świecie futbolu. Najlepszy trener jakiego było mi dane oglądać:)
» 11 października 2015, 10:30 #2
pawelisto2: I to się nazywa szacunek. Herb Chelsea, nick podyktowany Chelsea i piszesz kulturalnie na forum Manchesteru, jednak można.
Szkoda, że jeszcze większa część społeczeństwa nie rozumie co to szacunek.
» 11 października 2015, 10:57 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.