Gol Andera Herrery w środową noc w Brugii, nie był zwycięskim trafieniem z ostatniej minuty przeciwko Liverpoolowi lub Manchesterowi City, ale baskijski pomocnik nie zamierzał przepuścić okazji do świętowania bramki w bardzo entuzjastyczny sposób.
» Gol Andera Herrery w środową noc w Brugii, nie był zwycięskim trafieniem z ostatniej minuty przeciwko Liverpoolowi lub Manchesterowi City, ale baskijski pomocnik nie zamierzał przepuścić okazji do świętowania bramki w bardzo entuzjastyczny sposób. Jak twierdzi, piłkarze United są to winni swoim kibicom, którzy podróżują z nimi po świecie.
Po zdobyciu gola przeciwko drużynie, będącej niepokonaną w poprzednich dziesięciu europejskich meczach na własnym stadionie, Herrera ruszył w kierunku 2000 fanów Manchesteru United, którzy zjawili się na Jan Breydal Stadium i padając na kolana, posunął w ich stronę. Mokra murawa, będąca pozostałością po wcześniejszej ulewie, pomogła mu w tym ślizgu; pomogła także w zbliżeniu się do fanów United.
- Wydaje mi się, że kibice na to zasłużyli - wyznał Hiszpan chwilę po spotkaniu. - Wydają pieniądze, żeby podróżować za nami po całym świecie, zawsze mocno nas wspierając i poświęcając na to swój prywatny czas. Kiedy zdobywamy gole na wyjeździe, naszym obowiązkiem powinno być świętowanie razem z nimi.
Z każdym kolejnym zdaniem, Herrera był coraz bardziej radosny.
- Jestem bardzo szczęśliwy. Zakończyliśmy rozpoczętą w zeszłym sezonie misję, którą było dostanie się do Ligi Mistrzów - tłumaczył. - Jestem również szczęśliwy z tego powodu, że strzeliliśmy cztery gole. Musimy jednak iść krok po kroku, dlatego myślami jesteśmy już przy starciu ze Swansea, przeciwko której w ubiegłej kampanii nie zdobyliśmy punktów. Doskonale wiem, że gdy pojedziemy na mecz z nimi, będą tam także nasi fani z Belgii, którzy wrócili do Manchesteru i od razu pojadą do Walii.
Swansea City to jedna z drużyn, która dobrze żyje ze swoimi kibicami, mocno wspierając akcje wyjazdowe. W tym sezonie, zarząd klubu obiecał fanom, że nie zapłacą oni więcej niż 22 funty za bilet na jakikolwiek mecz ligowy z udziałem ich zespołu. To zadziwiające, że Herrera jest w stanie myśleć podobnie jak fan, podczas gdy większość współczesnych piłkarzy, nigdy nie była uczęszczającymi na spotkania kibicami. Posiadając talent od najmłodszych lat, woleli spędzać weekendy kopiąc piłkę niż oglądać mecze na stadionach, czy w telewizji. W przypadku Andera było inaczej.
- Byłem wielkim fanem swojego zespołu, oglądając mecze domowe i wyjazdowe - wyjaśnia. - Wiele podróżowałem między 14 i 17 rokiem życia. Dla fanów ważna jest więź z piłkarzami. Czuję, że kibice mnie wspierają, a to już dla mnie jest wystarczający powód, aby z nimi świętować. Również kiedyś byłem jednym z nich.
Fani United mocno narzekali w deszczowej Brugii, że zostawili swoje baskijskie flagi w domach. Chcieli przecież dobrze. Chcieli pokazać swoje uznanie dla Herrery, który pomimo tego, iż urodził się w Kraju Basków, spędził większość dzieciństwa w Saragossie, stolicy regionu Aragonia.
Ulubionym klubem Andera jest więc Real Zaragoza, a fani drużyny nadal postrzegają go jako jednego ze swoich. Ich ultrasi mają nawet flagę, na której widnieje on jako jeden z bohaterów.
- Chodziłem na wszystkie mecze Zaragozy - tłumaczy Hiszpan. - Najpiękniejszy moment mojego życia jako kibica miał miejsce w Montjuic: Real Zaragoza 3, Real Madryt 2 w finale Copa del Rey.
Piąte pod względem wielkości miasto w Hiszpanii - Saragossa to potężna metropolia, gdzie mieszka blisko 800 tys. mieszkańców i zazwyczaj nie było problemów, żeby 30 tys. z nich, pojawiało się na meczach ukochanej drużyny. Niestety, jeszcze za czasów pobytu Herrery, miasto i drużyna zaczęło podupadać, co przerażało go zarówno jako piłkarza, jak i kibica.
Kiedy pytałem go o to dwa lata temu, odpowiadał: - Grałem dla nich przez długi czas, aż do momentu, kiedy popadli w finansowe problemy i musieli mnie sprzedać do Athletic Bilbao za 10 milionów euro. Ludzie u władzy ściągają ten klub na dno. Możesz tak napisać. Wydrukować. To historyczna drużyna, na której zależy miejscowym. Swego czasu potrafiła pokonać Arsenal i Chelsea. Obecnie jest prowadzona przez ludzi, którzy nie rozumieją, czym jest Saragossa i nie lubią tego miejsca.
Herrera odchodził więc z niechęcią, trafiając w 2010 roku do swojego rodzinnego Bilbao, skąd cztery lata później miał przenieść się do Manchesteru.
Zaliczył udany pierwszy sezon w Anglii, a teraz przeciwko Brugii wyszedł w wyjściowym składzie pierwszy raz w tych rozgrywkach. Po nieudanym początku, zaprezentował się bardzo dobrze, nawet pomimo otrzymanej już w 13. minucie żółtej kartce.
- Przez pierwsze pięć czy dziesięć minut czułem się lekko poddenerwowany, ale później było już naprawdę dobrze - wyznaje, nie wiedząc, że menedżer chciał zmienić go już po chwili, gdy w krótkim odstępie czasu, zaliczył kilka strat i złapał żółtą kartkę. - Wkrótce zaczęliśmy kontrolować spotkanie i to mi pomogło.
Spotkanie rozpoczął jako przytrzymujący piłkę pomocnik - lub "podwójna szóstka" w systemie Van Gaala - w formacji 4-2-3-1 grając u boku Michaela Carricka, zanim po zmianie Adnana Januzaja, trafił na pozycję dziesiątki, tuż za plecami Wayne'a Rooneya.
- Czuję się dobrze zarówno jako "szóstka" i "dziesiątka" - tłumaczy, chociaż przez długi czas twierdził, iż najlepszym miejscem jest dla niego "ósemka", czyli taka sama rola, jaką miał jego idol, Andres Iniesta w Barcelonie. Jego były trener, Marcelo Bielsa, wystawiał go jako przytrzymującego piłką pomocnika, jednak cały czas powtarzał mu, że grając jako "10", może być "jednym z najlepszych na świecie".
Więc, co tak naprawdę woli sam Ander?
- Zawsze powtarzam, że zależy to od przeciwnika - mówił Herrera w Belgii. - Jeżeli stale na ciebie czekają, lepiej zagrać jako przytrzymujący pomocnik, ponieważ częściej jesteś pod piłką. Kiedy jednak przeciwnik atakuje, więcej luk między nimi znajdziesz grając jako "10". Chcę po prostu pomagać drużynie. Gdziekolwiek wystawi mnie menedżer, tam będę grał.
Jego wpływ na grę po przejściu do roli "10" był natychmiastowy, bowiem wpisał się na listę strzelców już trzy minuty po tej zmianie. Pozostałe trzy gole były autorstwa Wayne'a Rooneya.
- Wayne to nasz kapitan, nasz lider i wszyscy jesteśmy szczęśliwi razem z nim - wyjaśniał Ander. - Najważniejsze jednak, że zawsze myśli o zespole. Mógł wykonywać rzut karny, ale przekazał go Chicharito, gdyż doskonale wiedział, że dla niego również ważne jest zdobycie bramki. Jesteśmy bardzo dumni z naszego kapitana.
Rooney i Herrera będą teraz starali się utrzymać formę w fazie grupowej Ligi Mistrzów, mierząc się z PSV Eindhoven, CSKA Moskwą oraz Wolfsburgiem. Manchester United po losowaniu jest bardzo dobrej myśli, licząc, iż uda się dalej awansować z pierwszego miejsca, nawet pomimo trafienia do grupy z drugiego koszyka, za PSV. Fani United niekoniecznie będą zadowoleni, gdyż ich drużyna znów będzie grała przeciwko zespołom, z którymi mierzyła się już w tej dekadzie.
Uzyskanie wizy do Moskwy na mecz z CSKA jest kosztowne i skomplikowane, podczas gdy wielu odważnych kibiców liczyło na podróż do Astany w Kazachstanie lub przynajmniej do miast, gdzie United wcześniej nie grało: Sewilli, Malmo, Monchengladbach, Gentu, St. Petersburga czy Tel Awiwu. Zamiast tego, czeka ich wycieczka do Wolfsburga i miasta zdominowanego przez produkcję samochodów.
Niestety, Saragossa znajduje się bardzo daleko od europejskich rozgrywek.
- Chciałbym, bardzo bym tego chciał, żeby tak się stało - wyznaje Ander zapytany o europejskie puchary dla Zaragozy. - Mam nadzieję, że teraz jesteśmy na dobrej drodze, żeby po siedmiu czy ośmiu latach, wreszcie powrócić. To moja drużyna, zawsze będę ich wspierał. Chciałbym, żeby w przyszłości zagrali w Lidze Mistrzów.
Obecnie, Ander Herrera skupia się na swojej przyszłości w Manchesterze United. Jest bardzo zadowolony ze swojego życia tutaj. Oczywiście, byłby bardziej, gdyby występował w czerwonej koszulce regularnie.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.