Bar, spokojny, nie wadził nikomu,
Biafra najdziksze wymyślał swawole...
Jak się spotkali, podyskutować musieli, a co z tego wyszło, przeczytajcie sami:
Bar, mordo Ty moja, sprawa jest poważna... eksperyment pewien trzeba zrobić, badanie przeprowadzić, najlepiej na żywym organizmie.
Potrzebuję do tego ciebie, a także każdego, kto teraz czyta moje bazgroły. Kiedy skończycie czytać zaczęte właśnie zdanie, zamknijcie oczy i policzcie do 10, a kiedy otworzycie, czeka was inny świat - gotowi?
Otworzyliście już oczy? Prezentuję więc wam coś nowego, świat, gdzie nie ma sir Alexa Fergusona. Trudno jest się z tym pogodzić, ale to fakty. Człowiek, który przez ponad ćwierć wieku rządził Manchesterem United już nie jest jego menedżerem i nigdy ponownie nim nie będzie. Nie powróci cudownie z emerytury, ani też nie znajdzie następcy, który powtórzy jego dzieło. Był wyjątkowy. Słowo klucz? Był.
Po roku z Davidem Moyesem, nauczyliśmy się wielu rzeczy. Zapomnijmy o tym roku. Nie było tego.
Mamy rok 2015, na stanowisku menedżera Manchesteru United zasiada Louis van Gaal. Na dzień 3 marca zajmujemy czwartą pozycję w lidze, przegraliśmy tylko pięć ligowych spotkań w sezonie (z czego przynajmniej dwóch można było uniknąć, gdyby piłkarze lepiej realizowali założenia trenera), mamy trzecią najlepszą defensywę w Premier League i czwarty pod względem skuteczności atak w lidze - przypomnijmy, podobno najlepszej lidze świata.
Przed sezonem głównym założeniem sztabu szkoleniowego, samego Van Gaala, dyrektorów klubu, piłkarzy, ale także nas kibiców było wrócenie do Ligi Mistrzów i zajęcie przynajmniej czwartego miejsca w lidze. To nasz sukces. Wszystko co wyżej i więcej - mega dodatek, którego nikt raczej nie oczekiwał po pierwszym sezonie.
Na ten moment, mamy więc:
3 miejsce pod względem porażek, czyli mega +
3 miejsce pod względem defensywy, czyli mega +
4 miejsce pod względem ataku, czyli założenie spełnione.
4 miejsce w tabeli, czyli założenie spełnione.
Czy to faktycznie jest tragedia, o jakiej mówią kibice? Owszem, nie prezentujemy stylu, który od ponad ćwierć wieku kojarzył się z Manchesterem United, ale... pamiętacie, co pisałem na początku? Zapomnijcie o tym. Tego już nie będzie.
Nie będzie człowieka, który mając w składzie Wesa Browna, Michaela Carricka, Park Ji-Sunga, Andersona, czy Darrena Fletchera potrafił wygrywać Premier League i Ligę Mistrzów. Z całym szacunkiem dla wymienionych wyżej - to piłkarze na poziomie ligi angielskiej, ale na pewno nie na poziomie mistrzowskim.
Nie będzie człowieka, który atakował każdego sędziego za każdą jego decyzję, wywierał presję na rywalach i skakał przy linii bocznej. Nie będzie człowieka, który potrafił przywołać swojego podopiecznego w trakcie meczu i zrugać go za akcję sprzed chwili.
Nie będzie człowieka, który nie bał się wywalić z klubu największą gwiazdę, tylko dlatego, iż miał z nią zły kontakt/nie lubił jej/coś mu nie pasowało.
Można tak wymieniać długo. Mówiąc krótko - było, minęło, nie wróci.
Jak mawiał Ferguson, żaden piłkarz nie jest większy niż klub. Dodałby, iż żaden człowiek nie jest większy niż Manchester United. Nawet sir Alex. Dlatego musimy żyć dalej, już bez Szkota za sterami.
Teraz mamy Holendra. Można go lubić lub nie, ale szanować należy - posiada bowiem na swoim koncie osiągnięcia, które mu to gwarantują. Trzeba mu dać czasu. Tak samo jak Di Marii, bowiem nie wierzę, po prostu nie wierzę, iż piłkarz tej klasy w ciągu kilku miesięcy może zapomnieć, jak się gra w futbol. Ten sezon wielu określa jako przejściowy. Nie, on nie jest przejściowy - to czas, kiedy zaczynamy budowę. Pozbywamy się z klubu tych, którzy są za słabi, bowiem nie mamy już Fergusona, aby wyciągnąć ich na szczyt swoich możliwości. Kupujemy tych, którzy za kilka/kilkanaście miesięcy będą niszczyć każdy zespół świata, jeśli dostaną odpowiednią taktykę. Próbujemy różne ustawienia, aby znaleźć idealne.
Ten sezon da nam podwaliny, mam także nadzieję, iż da grę w Lidze Mistrzów oraz pozwoli na zdobycie Pucharu Anglii, aby kibice na Old Trafford znów poczuli smak sukcesu.
Dlatego nie żądajmy VAN GAAL OUT, tylko jeśli nie rozumiemy jego FILOZOFII, czy podejścia do futbolu. Na ten moment, nie broni go styl, ale bronią wyniki i liczby - można powiedzieć, iż Holender sam siebie broni.
Kiedy zaczną go także bronić piłkarze swoimi występami, poznamy nowy Manchester United.
Prawda bar?
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.