Manchester United na Świętych zakończył swoją serię bez porażki w Premier League, ulegając ekipie z Southampton 0:1. Zobaczmy, czego dowiedzieliśmy się po tym spotkaniu.
» Może pora zmienić system?
1. Pora na zmiany w taktyce
3-5-2, które Van Gaal wprowadził w United w tym sezonie często było krytykowane, głównie za sprawą faktu, iż piłkarze nie do końca rozumieli, czego oczekuje od nich trener w tym systemie.
Podczas meczu z Southampton, ponownie było tak samo: Czerwone Diabły często znajdowały się w posiadaniu piłki, jednak nic konstruktywnego z tego nie wynikało.
Nie ma wątpliwości, że filozofia Van Gaala została zbudowana na dekadach doświadczeń i jest oparta na piłkarskiej wiedzy, ale tym razem, jego system nie tylko nie pomaga piłkarzom, ale wręcz im przeszkadza. Formacja 3-5-2 wymaga szybkości i kreatywności, czyli czegoś, co na Old Trafford, pomimo ogromnych wydatków, nadal jest towarem deficytowym. Kończy się to tym, iż piłkarze trafiają na przypadkowe pozycje.
Angel Di Maria, będący najbardziej kreatywny w środku pola, przeciwko Świętym grał w ataku, podczas gdy naturalny napastnik, Wayne Rooney, operował w pomocy. Złożona z trzech obrońców defensywa nie radziła sobie zbyt dobrze przeciwko atakowi Southampton, nie oferując żadnego wsparcia wahadłowym.
Biorąc pod uwagę bogactwo pomocników, Van Gaal powinien zacząć wyciągać wszystko co najlepsze z posiadanych piłkarzy, a nie z systemu.
2. Nic nie wnoszące zmiany
Jeśli wyjściowa jedenastka była zadziwiająca to co powiedzieć o zmianach, dokonanych w trakcie meczu przez Van Gaala? Skończyło się na tym, iż najbardziej ofensywnym graczem był Wayne Rooney. Ander Herrera w miejsce Robina van Persiego, a Marouane Fellaini w miejsce Angela Di Marii? Przy Jamesie Wilsonie na ławce? I Radamelu Falcao w domu...
Niemniej, Belg wywiązał się ze swojego zadania jako gracz ofensywny, lecz co z tego, skoro piłek otrzymywał tyle, co Liverpool mistrzostw Anglii w ostatniej dekadzie. Van Gaal przyznał, iż Falcao został w domu, bowiem należało mieć zabezpieczenie dla Luke'a Shawa i Daleya Blinda na ławce. Było to spore ryzyko, które tym razem się nie opłaciło.
3. Angel poczuł magię angielskiego futbolu
Pierwszy mecz Angela Di Marii po wyleczeniu urazu miał pomóc United, dodając drużynie ofensywnej siły, tak bardzo brakującej w ostatnich tygodniach.
Jednak boiskowe wydarzenia pogrzebały takie oczekiwania. Celność Argentyńczyka w strzałach na bramkę to 0%, a celność podań to jedynie 60%.
Czasami statystyki nie oddają tego, co działo się na boisku, jednak nie w tym przypadku. Były gracz Realu Madryt zaliczył koszmarny mecz, w czym nie pomógł mu na pewno fakt grania w ataku.
W tym sezonie, Di Maria zaliczył już wiele pozycji - od drugiego napastnika do wahadłowego i chociaż być może jest za wcześnie, aby nazywać to problemem to fakt, że tak utalentowany piłkarz nie ma określonej roli w zespole, może martwić.
4. United muszą się szybko otrząsnąć
Trwająca 10 spotkań seria bez porażki została zakończona, co zbiegło się ze spadkiem na czwarte miejsce w tabeli, zaledwie punkt przed Arsenalem i tylko trzy oczka przed Tottenhamem Hotspur. Co jednak martwi bardziej to fakt, że w ostatnich pięciu meczach, podopieczni Van Gaala zdobyli zaledwie sześć punktów.
Nie pomaga także fakt, iż w trzech ostatnich spotkaniach, zdobyli tylko jedną bramkę. To już powinno martwić. Zwłaszcza napastników.
Przeciwnicy są szczęśliwi, bowiem wiedzą, że wystarczy zablokować środek pola i czekać, bowiem brak tempa i szybkości w drużynie Van Gaala ostatecznie sprawi, iż Rooney i Mata wrócą się po piłkę, zostawiając napastnika (lub napastników) samemu sobie.
Wszystkie z czterech najbliższych spotkań United - wyjazd na QPR, domowa potyczka z Leicester, wyjazd na West Ham i mecz u siebie z Burnley - na papierze wyglądają na wygrane, lecz konieczna jest zmiana systemu.
5. Niemniej, nie ma powodów do paniki
Niedzielny wynik oznacza, iż Manchester United ma bilans o jedną bramkę gorszy niż w ubiegłym sezonie na tym samym etapie rozgrywek. Spowodowało to falę krytyki Van Gaala wśród fanów i dziennikarzy, którzy zaczęli się zastanawiać, czy takich samych rezultatów nie osiągnąłby David Moyes, gdyby zostawiono go na stołku.
Wprawdzie liczby nie są za dobre, a gra United nie porwała jeszcze fanów w tym sezonie, porównanie to jest kompletnie absurdalne, bowiem należy pamiętać, iż nadal jesteśmy w TOP 4 i wykazujemy poprawę względem ubiegłej kampanii.
Czerwone Diabły były w niedzielę tragiczne, jednak mogły i powinny, zdobyć wyrównującego gola w ostatnich 15 minutach, kiedy to Juan Mata zmarnował dwie wyborne okazje.
Jest to dowód, iż ten skład jest dobry i utalentowany, potrafiący odwrócić losy spotkania. Co jednak ważniejsze, Louis van Gaal bywa niezadowolony z postawy piłkarzy nawet po wygranej, podczas gdy David Moyes szukał pocieszenia i dobrych punktów przy porażkach. Już to wystarczy, żeby nie czuć tęsknoty za ostatnim sezonem i poprzednim trenerem.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.