Ostatnie tygodnie na Old Trafford nie są zbyt szczęśliwe dla kibiców Manchesteru United, którzy od drużyny prowadzonej przez Louisa van Gaal nie otrzymują tego, czego oczekiwali.
Każdy, po krótkiej, ale burzliwej erze Moyesa, życzył sobie, aby jego ukochany zespół wrócił znów na właściwe tory i zaczął prezentować futbol, do jakiego przywykliśmy za czasów sir Alexa Fergusona. Tak się jednak nie stało. Dla niektórych było to dużym zaskoczeniem, dla niektórych już nie.
Dla osób, które od dłuższego czasu śledziły karierę holenderskiego trenera, słaby początek sezonu nie był niczym nowym. Tak było w Ajaxie, tak było w AZ, tak było też w Barcelonie czy Bayernie. Za każdym razem, Louis van Gaal zaczynał słabo, wręcz tragicznie, aby po chwili przejść do mocnej ofensywny i kroczyć dumnie po kolejne trofea. Wiadomo, iż wszyscy życzymy sobie, aby tak samo było tutaj, w Manchesterze. Jest tylko jedno (a może i więcej) ale...
Holender odnosił sukcesy ze swoimi drużynami, ale także ponosił ogromne klęski, które kończyły się niczym innym, jak wyrzuceniem LvG na zbity pysk. Tak było w Ajaxie, Barcelonie i Bayernie. Zaczynał słabo, radził sobie wyśmienicie, aby potem przekombinować i otrzymać dymisję na tacy.
Kiedy mowa o jego przygodzie w Bayernie, klubie, gdzie praca była dla niego spełnieniem marzeń, należy wspomnieć o kilku rzeczach.
Po pierwsze o wspaniałych osiągnięciach w pierwszym sezonie, kiedy to zdobył mistrzostwo Niemiec i Puchar Niemiec, a także dotarł do finału Ligi Mistrzów. I tego życzymy sobie także tutaj, w Manchesterze, no może poza Ligą Mistrzów, ale to z wiadomych przyczyn.
Po drugie o wykorzystaniu potencjału Arjena Robbena. Holender wcześniej nie potrafił wypalić w Chelsea i Realu Madryt, a pod wodzą LvG w Bayernie wyczyniał cuda. I tego życzymy sobie także tutaj, w Manchesterze, aby Van Gaal wydobył potencjał z niedocenianych piłkarzy.
Po trzecie o wprowadzeniu do drużyny młodych zawodników i stawianiu na nich w niemal każdym meczu. Mowa tutaj głównie o Thomasie Müllerze i Holgerze Badstuberze, których Holender przeniósł z rezerw do pierwszego składu. Piłkarze odwdzięczyli się mu wspaniałym występami, stając się gwiazdami zespołu (a także reprezentacji). I tego życzymy sobie także tutaj, w Manchesterze, żeby Louis stawiał na młodych, dodając im pewności siebie.
Po czwarte, piąte i szóste, nie można zapomnieć o wszystkich wpadkach, konfliktach i zwadach. O odejściu Marka van Bommela, o konflikcie z Franckiem Ribberym, sprzedaży Luki Toniego, sprzedaży Lucio itd. Tego nie życzymy sobie tutaj w Manchesterze.
Jednak to nie o tym miała być mowa. Moją uwagę zwrócił fakt, który pośrednio doprowadził do zwolnienia Louisa van Gaala z Monachium. Otóż przed rozpoczęciem kolejnego sezonu, z powodu zmęczenia MŚ i licznych kontuzji, w drużynie Bayernu brakowało doświadczonych środkowych obrońców. Wszyscy w klubie: zarząd, sztab szkoleniowy, kibice i piłkarze, domagali się, aby Van Gaal ściągnął do Bawarii przynajmniej jednego solidnego defensora.
Holender był jednak zbyt uparty, trzymając się sukcesu, jaki odniósł w pierwszym sezonie, kiedy to stawianie na młodzież okazało się strzałem w dziesiątkę. Louis pomyślał sobie, że skoro udało się raz, powinno też i drugi. Nie ściągnął żadnego obrońcy latem, ani też w zimowym okienku transferowym. Niestety, młodzi zawodnicy nie dali rady wejść z miejsca w za duże buty, a defensywa Bayernu wyglądała koszmarnie. Nigdy wcześniej Bawarczycy nie mieli tak wielu straconych bramek w lidze, w pewnym momencie zamykając nawet tabelę utraconych goli.
Czy postawienie na Patricka McNaira w sobotę nie przypomina wam czegoś...? Czy stawianie na Tyler Blacketta od początku sezonu, zamiast zakupu doświadczonego obrońcy nie jest podobne do powyższej sytuacji?
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.