Wobec zbliżającego się odejścia Vidicia i Patrice'a Evry, a także umieszczeniem Anglika jako najważniejszego punktu drużyny Davida Moyesa, pozostawało kwestią czasu, kiedy Roo zostanie kapitanem.
Co więcej, Manchester United zrobił wszystko, żeby zatrzymać na Old Trafford swój numer 10 i podtrzymać go w dobrym humorze. Dwie poprzednie groźby ze strony piłkarza, podczas których szantażował on klub swoim odejściem, zakończyły się triumfem Anglika. Sprawę w oczach kibiców jeszcze bardziej zaognił fakt, że sir Alex Ferguson zaproponował Wayne'owi przedłużenie kontraktu, zamiast wyrzucić go z drużyny na zbity pysk.
Później, kiedy United coraz gorzej prezentowało się pod wodzą Moyesa, tym lepiej wyglądała sytuacja Rooneya.
Pogrzebanie swoich nadziei na grę w kwalifikacjach do LM sprawiło, że władze United, chociaż nieśmiało, zaczęły zdawać sobie sprawę, iż teraz dość trudno będzie im pozyskać klasowych piłkarzy, tak więc należy zrobić wszystko, aby zatrzymać obecnych. Za wszelką cenę. A to, w przypadku Rooneya oznaczało przekazanie mu opaski kapitana.
Kiedy więc w marcu podpisywał nowy kontrakt, wydawało się, że wszystko zmierza właśnie ku temu. Rooney wydawał się zwycięzcą.
Jednak przyjście Louisa van Gaala zmieniło rzeczywistość...
Holenderski szkoleniowiec przez całą swoją karierę nie tolerował malkontentów, rozprawiając się z nimi o wiele brutalniej niż sam sir Alex, który czasami postępował wręcz dziecinnie jak w przypadku Beckhama, Van Nistelrooya czy Keane'a. Van Gaal nigdy się z piłkarzami nie cackał.
I co więcej, jego pewniakiem do funkcji kapitana w reprezentacji był Robin van Persie.
Kiedy Holender podczas swojej pierwszej konferencji w roli menedżera United, odmówił wskazania przyszłego kapitana
Czerwonych Diabłów, wydawało się, że to świetny sposób na zmotywowanie Rooneya, mającego często problem z graniem na pełny gwizdek podczas przedsezonowych przygotowań.
Tak więc, czy Van Gaal kusi Wayne'a opaską kapitana, zmuszając go tym samym do ponadprogramowego wysiłku?
Jak się okazuje - nie.
Ostatniej nocy, drużyna United w składzie z Rooneyem, Matą, Evansem i Welbeckiem była prowadzona do boju przez Toma Cleverleya - najbardziej wyśmiewanego człowieka w składzie.
Zamiast wysyłać wiadomość do Roo, Louis wysłał ją do wszystkich piłkarzy:
przeszłość to przeszłość panowie. Nie obchodzi mnie, czy jesteście największym pośmiewiskiem w kraju, bowiem będę oceniał po tym, co sam widzę.
Musimy jednak przestrzegać się przed tym, żeby każdy ruch Van Gaala postrzegać jako mistrzowskie posunięcie, wszak Moyes w przypadku mianowania Cleverleya kapitanem, nawet na jedną noc, zostałby w mig zniszczony.
Niemniej, trzeba przyznać, że jest to sprytny ruch z psychologicznego punktu widzenia, aby publicznie pokazać wiarę w zawodnika, którego krytyka i presja miały ogromny wpływ na jego grę w ubiegłym sezonie.
Jak w tym przypadku mają się marzenia Rooneya o zostaniu kapitanem, to już inna bajka.
Może to przypadek, iż w meczu z Romą zdobył dwie bramki, a może po prostu wkład człowieka, który doskonale zdaje sobie sprawę, iż pod wodzą Van Gaala musi harować jak wół i walczyć niczym lew o swoje miejsce w składzie, zamiast zostawić wszystko swojej reputacji?
Jakby nie było, Louis sprawił, że nagle wszystkim zależy, aby w Manchesterze United chodziło przede wszystkim o futbol.
Zawiera się w tym wszechobecne narzekanie na komercyjne obowiązki i długie podróże, a także krytykowanie rozgrywania spotkania przy palącym słońcu w Denver, niemal w samo południe.
Zawiera publiczną krytykę zawodników, którzy nie byli w stanie utrzymać się przy piłce. Przedsezonowe przygotowania to poważna sprawa, a nie jakieś tam marketingowe gierki.
Nie można uniknąć wrażenia, że Van Gaal z zazdrością obserwuje Chelsea pod wodzą Jose Mourinho, która podróżuje po Europie Środkowej, podczas gdy jej rywale podbijają nowe rynki. Holender nie jest w stanie zrozumieć żadnego zabiegu, który niszczy piękno futbolu.
Trudno się więc dziwić, że tak niechętnie podchodzi do debaty odnośnie pojedynku Roo vs RvP w kwestii opaski kapitana.
Wszystko, co liczy się u Van Gaala, podopieczni Van Gaala zdobywają na boisku.
Źródło: Eurosport