Urugwajczycy pokonali Włochów 1-0 i wyszli z grupy. W kolejnej rundzie mundialu zmierzą się z Kolumbią. Przypominam o tym na wszelki wypadek, wszak po meczu dwóch byłych mistrzów świata wydarzenia czysto sportowe zeszły na moment na dalszy plan.
» Tym razem zaglądamy do konkurencji
Luis Suárez to piłkarz, którego kochać nie trudno. I człowiek, którego nie trudno znienawidzić. Na boisku czaruje dryblingami, asystami i golami, ale co jakiś czas wstąpi w niego diabeł i a to zagra ręką, a to kogoś ugryzie, a to kogoś obrazi. W meczu z Włochami postawił na wampiryzm i ukąsił Giorgio Chielliniego.
Przyznam szczerze, że gdy widzę Urugwajczyka w koszulce Liverpoolu, zawsze czuję ukłucie zazdrości. W kadrze United, trzeba uczciwie to przyznać, nie ma tak dobrego piłkarza jak Suárez. Jednak kiedy pomyślę sobie, że napastnik The Reds mógłby trafić na Old Trafford, to oblewają mnie zimne poty. Bo choć podziwiam Suáreza – piłkarza, Suáreza – człowieka nie lubię, nie rozumiem i uważam, że ma nierówno pod sufitem.
Kto nie podziwia umiejętności Urugwajczyka ten, krótko mówiąc, nie zna się na futbolu. To trochę taka sytuacja jak z Messim i Ronaldo. Jednego można lubić mniej, drugiego bardziej; można śmiać się z fryzur piłkarza Realu, czy wypominać przestępstwa podatkowe gwieździe Barcelony, ale jeżeli naprawdę kocha się tę dyscyplinę sportu, to nie sposób nie podziwiać ich piłkarskiej klasy.
Z drugiej strony powiedzieć, że Suárez wzbudza kontrowersje, to nic nie powiedzieć. To nie jest Mario Balotelli, który odpali fajerwerki w łazience, czy Joey Barton krytykujący wszystkich razem i każdego z osobna. Urugwajczyk posuwa się do brudnej gry na boisku i to jest absolutnie niedopuszczalne. Nasi rywale z Anfield wiele mu zawdzięczają, ale ich konkurenci także mają mu za co dziękować – gdyby nie szaleńczy atak na Ivanovica, to Suárez mógłby zagrać w kilku pierwszych meczach sezonu i, kto wie, być może przesądziłby o tym, że tytuł pojechałby do Liverpoolu?
Ja sam Suáreza potępić jednak nie potrafię. W tej chwili jest mi najzwyczajniej w świecie przykro. Suárez odesłał do domu Anglików, a za chwilę FIFA może odesłać do domu jego samego, bo skoro za ugryzienie obrońcy Chelsea zawieszono go na 10 meczów, to nie zdziwię się, jeżeli kark Chielliniego zostanie „wyceniony na podobną kwotę”. I, jako kibic, wcale się z tego powodu nie cieszę. Bo bez zawodników klasy Suáreza mundial jest uboższy. Będzie mi go brakowało tak samo jak Rooneya, czy wcześniej Falcao i Ibrahimovica. Poza tym skoro nawet Patrice Evra, którego Suárez obraził na tle rasowym, wybaczył Urugwajczykowi i oddał na niego swój głos w wyborach na najlepszego piłkarza Premier League, to kim ja jestem żeby go osądzać?
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.