jaratkow: Komentarz zedytowany przez usera dnia 23.04.2014 07:56Kiedy poinformowano, że następcą Sir Aleksa ma być Moyes nie tyle się cieszyłem, co... odrobinę się uspokoiłem. Choć liczyłem się z tym, że kiedyś SAF odejdzie, to gdy nagle - z dnia na dzień - ogłosił przejście na emeryturę byłem wściekły..Uważałem, że należało przygotować Klub na tak poważną zmianę. Dziś, po 10 miesiącach wiem, że tamte nerwy były uzasadnione. Moje "uspokojenie" nie trwało długo. Moyes, w którym upatrywałem kolejnego trenera "na lata" rozpoczął najgorzej jak mógł - zdemolował sztab szkoleniowy i... z kretesem przegrał swój pierwszy w United okres transferowy. Potem były już tylko "rekordy" sporadycznie przeplatane meczami, w których piłkarze przypominali światu, że wciąż potrafią grać w piłkę. Dziś jeszcze zbyt wcześnie by jednoznacznie stwierdzić czym spowoduwana była ta "huśtawka formy" u piłkarzy: jakimś konfliktem graczy z tregerem i jego ekipą czy "tylko" błędami popełnianymi przez trenera i jego ekipę w doborze metod treningowych i taktyki meczowej. Sorry: taktyki meczowej za kadencji Moyesa żadnej raczej nie stosowano... Jakże częste i
zazwyczaj durne opowiastki na konferencjach prasowych uzupełniały ten bodaj najbardziej wstydliwy okres
w historii Manchesteru United.
Dziś R. Keane, który wybitny jako piłkarz nic nawet przeciętnego nie osiągnął po opuszczeniu szatni na Old Trafford krytykuje klub i piłkarzy. Może ma rację, że nie sam Moyes ponosi odpowiedzialność za to co stało się przez ostatnich 10 miesięcy z United. Ale jestem święcie przekonany, że trener dostałby więcej czasu gdyby w tym co robił można było dostrzec choćby najmniejsze symptomy zmian. Zmian na lepsze oczywiście. Tymczasem wzrastał chaos, rosła ilość zawodników United rozglądających się za nowymi pracodawcami. Trudno też było wierzyć w transferowe plany Moyesa. Wystarczyło, że "ktoś gdzieś" zagrał wybitny mecz a już trafiał na listę zachcianek trenera. Miał chłop "parcie na sukces"... tylko nie miał zielonego pojęcia jak go osiągnąć. Nie chcę bronić ludzi, którzy zdecydowali o zwolnieniu Moyesa - nie zamierzam też "kopać leżącego" trenera. Ale rozumiem, że klubowi Bossowie wybrali ryzyko zatrudnienia nowego trenera (który przecież nie będzie gwarantował sukcesu) zamiast brnięcia w układ, który nie tylko gwarancji, ale już nawet nadziei nie był w stanie dać.