Gill zaniepokojony pustkami na trybunach...

Jednakże czteromeczowa eskapada podopiecznych Sir Alexa Fergusona na Daleki Wschód jest znacznie lepiej postrzegana niż wyprawa Realu Madryt do Azji, która ma im przynieść dochód rzędu 3 milionów funtów. Na mecze Hiszpanów przychodzi mniej kibiców niż miało to miejsce podczas ostatniej wizyty cztery lata temu.

Na sobotni mecz z Hongkongiem nie stawiło się 8 tysięcy fanów podczas gdy Workers Stadium nie był zapełniony nawet w jednej trzeciej. Piłkarze United pokonali Hyundai Pekin 3-0.

"Oczywiście, że widownia ostatniej nocy była dużym rozczarowaniem. Stoją za tym różne czynniki, którym trzeba się przyjrzeć" – powiedział David Gill.

"Byliśmy jednak bardzo zadowoleni z widowni w Hongkongu i jesteśmy przekonani, że również na pozostałych dwóch meczach widzowie dopiszą. To co dzieje się na tym tournee wcale nie prowadzi do popularyzacji Manchesteru United."

Humor Davidowi Gillowi poprawiła pewnie wiadomość, że na jutrzejszy mecz z Kashima Antlers sprzedano 40 tysięcy wejściówek. Co ciekawe średnia cena biletów na spotkania w Chinach jest równa dwukrotnej wartości tygodniówek zwykłych pracowników.

"Nie mogę rozmawiać o innych klubach. Czytam jednak to co widzę. Nie przyjechaliśmy do tych krajów tylko po to, aby zarobić pieniądze i odjechać stąd. Spotykamy się z władzami, fanami i zachęcamy lokalne społeczności do rozwijania futbolu w regionie" – dodał Gill.

"Jesteśmy zadowoleni z przebiegu rzeczy. Staramy się utrzymać odpowiedni balans pomiędzy stroną komercyjną, i tą najistotniejszą – futbolową" – zakończył dyrektor wykonawczy United.