Trener Chelsea nie raz w swojej karierze pokazywał, że potrafi podjąć właściwą decyzję oraz w sposób znany tylko sobie przechytrzyć przeciwnika. Zrobił to w tym sezonie z Manchesterem United w drugim ligowym meczu pokonując Czerwone Diabły pewnie 3:1, definitywnie przekreślając szansę United na obronę tytułu. Co z resztą sam później przyznał: - Manchester United to Manchester United, matematycznie ma jeszcze szanse, jednak będzie o to niezwykle ciężko – powiedział po meczu na Stamford Bridge Mourinho, po czym dodał: - Obecnie tracą aż 14 punktów do Arsenalu, 13 do City i 12 do nas. Któraś z drużyn może zanotować spadek formy, ale nie wszystkie trzy. Myślę, że będą walczyć o miejsce w pierwszej czwórce i mogą to osiągnąć.
» Mourinho nie robił problemów Juanowi Macie z transferem do United
Po meczu doskonale znając sytuację klubu z Old Trafford Mou daje kolejny popis swoich umiejętności trenerskich i przewidywania ligowego bytu. Wyciąga do Davida Moyesa rękę oddając mu niepotrzebnego Juna Matę. Nie oznacza to, że Hiszpan jest kompletnie bez formy i nie wniesie nic pozytywnego w grę Red Devils. Wręcz przeciwnie. Mou chce, aby Manchester zaczął wygrywać, aby dzięki Macie, który po prostu nie pasuje do jego koncepcji gry urywał punkty jego rywalom w walce o mistrzostwo kraju. Portugalczyk jako jedyny trener ze stawki, czterech obecnie najlepszych drużyn w ligowej stawce ma dwumecz z mistrzem Anglii za sobą. Nie minął tydzień, a Mourinho już wdrąża w życie swój niecny plan, który w obecnej sytuacji kibic Manchesteru United musi przyjąć z pokorą i ucałowaniem ręki.
Warto od razu przyjrzeć się temu co Juan Mata ma Moyesowi do zaoferowania. Od trzech sezonów filigranowy piłkarz nie schodzi poniżej normy, która pozwoliła mu wyrobić cenę rynkową w wysokości 37 milionów funtów. Przez dwie premierowe dla niego edycje Premier League zgromadził nieosiągalną jak na obecnych pomocników Red Devils liczbę 25 asyst, dokładając do tego 20 trafień. Wynik jak na środkowego, bądź ofensywnie grającego prawego pomocnika wręcz imponujący.
Choć od momentu przyjścia Jose Mourinho do Chelsea, Mata stracił miejsce w pierwszym składzie, cały czas prezentuje swój wysoki poziom, bez owijania w bawełnę niebotyczny dla takiego grajka jakim jest Antonio Valencia, ale żeby nie rzucać słów na wiatr wystarczy po prostu porównać grę obu panów.
Tak Juan Mata grał podczas spotkania z Stoke City (90 minut), które ostatecznie jego drużyna przegrała 2:3. Ustawiony na skrzydle zawodnik pokazuje swoją uniwersalność i pole gry jakim operuje. 63 z 70 podań dochodzi celu, a jedno z nich stwarza nawet znakomitą sytuację bramkową. Mimo, że to nie był dobry mecz w wykonaniu podopiecznych Mourinho, Mata podkreśla swój przegląd pola i brak kurczowego przywiązania do pozycji. Co pozwoliłoby Moyesowi na zdecydowanie większe pole manewru.
Drugi obrazek przedstawia grę Antonio Valencii w spotkaniu przeciwko Chelsea. Nie dość, że Ekwadorczyk nie poszczycił się żadnym kluczowym podaniem to w dodatku nie zagrał żadnej piłki w pole karne rywala. Jak więc Hernandez, czy Welbeck mają dochodzić do pozycji strzeleckich? 47 piłek celnych z 53 to rzeczywiście dobry procent skuteczności, ale jak widać na załączonym obrazku większość z tych podań była krótkich bądź do tyłu.
Warto porównać także inną pozycję, na której często hasa Mistrz Świata i Europy, czyli pozycję typowego hiszpańskiego mediapunty (piłkarza łączącego formację pomocy z linią ataku).
Ostatni raz pełne 90 minut za plecami napastników Mata zagrał 1 grudnia w wygranym pojedynku z Southampton 3:1. W tym meczu Hiszpan wspierał oba skrzydła, co sprawiało ogromne problemy obrońcom Świętym. Wyciągał za sobą defensywnych pomocników z jednej flanki na drugą siejąc przy tym spustoszenie swoimi zabójczymi podaniami. Pięć wykreowanych szans, w tym jedna asysta mówi sama za siebie.
Patrząc na rozkład podań jakie serwuje pomocnik The Blues możemy być pewni, że w chwili obecnej żaden z piłkarzy Czerwonych Diabłów nie jest w stanie z nim konkurować. Ani skrzydłowi, ani tym bardziej cofnięci środkowi pomocnicy tacy jak: Fletcher, Carrick, Fellaini czy Cleverley, ani skrzydłowi: Valencia, Young, Nani.
Co ciekawe podczas wygranego meczu z Southampton hiszpański zawodnik był tym, którego najczęściej wybierali koledzy z zespołu podczas selekcji adresata swoich zagrań. To świadczy o tym, że Mata cały czas jest pod grą i ma wielką ochotę dźwigać zespół na swoich wąskich ramionach. Takie połączenie z wszędobylskim Roo oraz jak zawsze skutecznym RvP powinno usunąć piasek z zasypanego mechanizmu wciąż wielkiego klubu.
Jose Mourinho rzadko się myli i skoro chce za sprawą Maty uprzykrzyć życie rywali Moyes musi takie posunięcie zaakceptować. Sezon jest jeszcze do uratowania, a pomoc kreatywnego playera może okazać się w tym momencie zbawienna. Liverpool zaczyna kuśtykać, Everton jeszcze się nie ustabilizował, a Tottenham zmaga się ze swoimi problemami. Jednym słowem w walce o Big Four jeszcze wszystko jest możliwe.
Nadszedł czas na rekord transferowy klubu z ogromną tradycją historyczną. Nie ma z nami już wiecznie żującego gumę staruszka, który potrafił wyczarować niezwykłe talenty za kilka centów tak jakby w jego posiadaniu była magiczna różdżka znana nam z serii o Harrym Potterze czy innych fantastycznych powieści. David Moyes tak samo jak kibice United, musi szybko zapomnieć politykę prawdziwego mistrza, ponieważ czasy się zmieniły, obecny futbol powoli wypiera zespoły bez wielkich pieniędzy i spektakularnych transferów. Można się z tym pogodzić albo nie, ale następnego sezonu bez Manchesteru United w Champions League sobie nie wyobrażam.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.