Brazylijczyk nie potrafił wykorzystać swojego potencjału z którym przybył na Old Trafford w 2007 roku, a David Moyes w przeciwieństwie do sir Alexa Fergusona dość szybko zrozumiał, że "wielki sezon" Andersona może nigdy nie nadejść.
Tak, to kolejna notka dotycząca Andersona. Tak, znów nie będzie o nim wiele miłego napisane, ale mam nadzieję, że po zakończeniu lektury, zrozumiecie sami dlaczego. A i jeszcze jedno, to nie jest atak w kierunku sir Alexa, każdemu przecież zdarzają się błędne decyzje...
Dwa lata po odejściu Roya Keane'a kibice Manchesteru United byli zachwyceni. Występ Andersona na Emirates Stadium pokazał, że wreszcie doczekali się zadziornego środkowego pomocnika, który będzie w stanie zastąpić Irlandczyka, będącego talizmanem Czerwonych Diabłów przez dwanaście lat.
Podopieczni sir Alexa Fergusona zremisowali z Arsenalem 2:2 w listopadzie 2007 roku, a Brazylijczyk opuścił plac gry po 76 minutach w których całkowicie zdominował środek pola, a przecież w drużynie przeciwnika grali tacy zawodnicy jak Cesc Fábregas oraz Mathieu Flamini.
Jak się okazuje, sezon 2007/08 był najlepszym okresem spośród siedmiu pełnych rozczarowań lat spędzonych na Old Trafford, a przygoda z United może zakończyć się już niebawem, bowiem oferta Fiorentiny wydaje się być bardzo poważna. Anderson stał się symbolem wiary sir Alexa w piłkarzy, ale także jego łatwowierności i chęci udowodnienia, że Boss błędów nie popełnia. Teraz David Moyes stoi przed trudną próbą - musi załatać środek pola jednego z najbogatszych klubów na świecie, który kuleje od odejścia Keane'a w 2005 roku.
26 lat Brazylijczyk skończy dopiero w kwietniu i do tej pory wciąż wszyscy żyli nadzieją, że będzie on głównym motorem napędowym mistrzów Anglii. Że to od niego budować się będzie zespół, a on bez problemów rozbijać będzie ataki przeciwników, swoimi podaniami raz za razem przecinać będzie defensywę rywali, dokładając do tego kilkudziesięciometrowe biegi, aby zakończyć to, co chwilę wcześniej zaczął. Jednak...
Tamten debiutancki sezon, Anderson zakończył z 24 ligowymi występami, z czego aż 16 z nich zaczynał od pierwszej minuty. Są to bardzo dobre liczby jak na United, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, iż w tamtej kampanii rozegrał w sumie 38 spotkań we wszystkich rozgrywkach, a sezon podsumował wejściem w 119 minucie finału Ligi Mistrzów przeciwko Chelsea. Były gracz FC Porto wykorzystał szósty rzut karny i stał się posiadaczem medalu za triumf w LM w wieku zaledwie 20 lat.
Anderson dołączył do United poprzedniego lata, po zaledwie dwóch sezonach w portugalskim klubie, a Fergusona do transferu przekonał jego brat Martin, słowami, które wspominał później Fergie w swojej autobiografii: "Powiedział do mnie: Alex, on jest lepszy niż Rooney".
Jak przyznaje Ferguson, było to spore wyróżnienie. Brazylijczyk, który otrzymał Złotą Piłkę dla najlepszego piłkarza Mistrzostw Świata U-17 w 2005 roku, nigdy nie zbliżył się tak naprawdę do poziomu na który zasługiwał.
Lata nieustannych rozczarowań możemy podsumować krótko: 70 występów w Premier League, pięć bramek i siedem asyst, co jest bardzo marnym wynikiem jak na pomocnika określanego mianem "box-to-box", którym to Anderson miał zostać. I po jego bardzo dobrym występie na Emirates wszystko na to wskazywało. Zamiast tego, zaczęły się przytyki na temat jego wagi, a on sam zatrzymał się na powtarzaniu, iż kolejna kampania będzie "definiującą dla jego kariery", po której "wszyscy go zapamiętamy".
We wrześniu, Anderson ponownie zabrał głos: - Myślę, że jest to dla mnie wielki sezon. Nie chcę jednak mówić tego zbyt często, a następnie złapać kolejną kontuzję. Często udawało mi się dobrze zaczynać sezon, rozegrać sześć lub siedem spotkań i doznawać urazu. Powiem wam na koniec kampanii, czy to był dla mnie wielki sezon.
Zaledwie dwa miesiące później mogliśmy usłyszeć: - Każdy piłkarz chce grać w każdym meczu. Jestem taki sam. Mam zaledwie 25 lat, ale nie mogę sobie pozwolić na kolejny rok nic nie robienia, brak spotkań. Potrzebuję gry. Nie można się jednak tego domagać, należy być cierpliwym i gdy dostanie się swoją szansę, wykorzystać ją. Klub zawsze traktował mnie dobrze i jestem tutaj bardzo szczęśliwy, ale jeśli będę musiał odejść, zrobię to. Jednak wcześniej, zrobię wszystko, co w mojej mocy dla United.
United owszem, było bardzo miłe i traktowało go dobrze, oferując mu świeżutki kontrakt w 2010 roku, mający zatrzymać go na Old Trafford przez najbliższe cztery i pół roku. Jednak to, co działo się w szatni było zupełnie inną bajką, która wyszła na jaw za sprawą żartów piłkarzy. Podczas przedsezonowego tournee, Rio Ferdinand kręcił swój pamiętnik z podróży. Możemy w nim znaleźć fragment, jak Anglik wraz z Patricem Evrą żartują sobie z apetytu Andersona, wymyślając, jak Francuz będzie dostarczał kolejne hamburgery Brazylijczykowi.
Teraz, piłkarza, któremu kontrakt kończy się w 2015 roku chce kupić Fiorentina. Daniele Pradè, dyrektor sportowy włoskiego klubu przyznał: - Anderson jest typem zawodnika, który lubimy w Fiorentinie i którego obserwujemy, ale ten opis pasuje także do wielu innych graczy.
W tym roku, Ando pojawiał się na murawie tylko osiem razy we wszystkich rozgrywkach, a ostatni raz miał miejsce w wygranym spotkaniu 2:0 ze Stoke City w Capital One Cup.
Jeśli chodzi o poważne rozgrywki, jakimi bez wątpienia jest Premier League, Moyes wystawił Brazylijczyka do gry tylko dwa razy, co sprawiło, że jego licznik zatrzymał się na 104 meczach. W swoich 70 spotkaniach w lidze angielskiej, Anderson był zmieniany aż 51 razy, co oznacza, że pełne 90 minut zagrał tylko 19 razy. To jest około dwóch i pół meczów, przypadających na każdy z siedmiu sezonów spędzonych w klubie. A to tylko jedna ze statystyk, pokazująca, dlaczego Moyes lekką ręką pozbywa się Andersona z United....
Źródło: The Guardian
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.