Dwóch piłkarzy zaliczyło swój debiut w Premier League w barwach Manchesteru United przeciwko Boltonowi Wanderers na Old Trafford w dniu 10 sierpnia 2003 roku, czyli ponad dekadę temu. Jednym z nich był niesamowity portugalski skrzydłowy, który zdobył trzy razy mistrzostwo kraju, jeden Puchar Anglii, dwa Puchary Ligi oraz jeden triumf w Lidze Mistrzów podczas swoich sześciu cudownych sezonów w Manchesterze. Drugim był...Eric Djebma-Djemba.
Nie wydaje się być przesadą stwierdzenie, iż dwaj panowie poszli od tamtego momentu zupełnie różnymi ścieżkami, lecz spoglądając na Cristiano Ronaldo w poprzednich sezonach i jego częste wypowiedzi odnośnie tego, że nie jest szczęśliwy w Realu Madryt oraz rozmawiając z Kameruńczykiem, trudno okeślić, który z nich jest szczęśliwszy.
Djemba-Djemba został zakupiony przez sir Alexa Ferguona roku jako 22-letni obiecujący pomocnik z Nantes za 3,5 miliona funtów. Było to latem 2003 roku, lecz on sam pamięta to, jakby to było wczoraj. \"To było fantastyczne. Stałem tuż obok Cristiano Ronaldo, a to był nasz pierwszy mecz w lidze - wspomina swoje wejście na murawę w 67. minucie za Ole Gunnara Solskjaera. - Wyszliśmy wspólnie w spotkaniu z Boltonem i było to cudowne, gdyż wygraliśmy 4:0. Po spotkaniu, w sztani nie mogłem przestać się cieszyć\".
Podczas gdy w kolejnym spotkaniu z Newcastle United, Ronaldo został na ławce, Eric zaliczył swój debiut od pierwszej minuty, wychodząc na boisko wraz z takimi graczami jak Paul Scholes, Ruud van Nistelrooy, Rio Ferdinand, Ryan Giggs, Roy Keane czy Solskjaer. United wygrało 2:1. Djemba-Djemba w tamtym czasie był częstym wyborem Fergusona, rozgrywając 13 spotkań, zanim w styczniu pojechał na Puchar Narodów Afryki. Oczywiście, do tego momentu wpisywał się także na listę strzelców, raz podczas meczu Ligi Mistrzów z Panathinaikosem Ateny i raz w spotkaniu Pucharu Ligi przeciwko Leeds United.
32-letni piłkarz, grający obecnie dla Partizanu Belgrad pamięta szczególnie drugą z tych bramek. \"O mój Boże, pamiętacie to jeszcze! To było takie wspaniałe. W swoim domu mam nawet zdjęcie zrobione chwilę po strzeleniu gola przeciwko Leeds United w Carling Cup. Był już doliczony czas gry, a ja zdobyłem bramkę po wrzutce z rzutu rożnego. Wciąż mam w głowie obrazek z chwili, gdy po meczu udałem się do szatni. Był tam Alex Ferguson. Uśmiechał się. Stał w okularach, z z wielkim uśmiechem na twarzy. Był tak szczęśliwy\".
Być może w tamtym dniu sir Alex był uśmiechnięty, ale w wydanej niedawno autobiografii przyznał, że kilka z jego transferów z tamtego czasu nie było zbyt udanych. \"Kléberson, Eric Djemba-Djemba oraz David Bellion byli nowymi twarzami w drużynie... Nie można unikać prawdy o tamtych czasach. Podążaliśmy ścieżką w której kupowaliśmy sprawdzonych piłkarzy, mających spełniać nasze standardy od samego początku... Djemba-Djemba grał na dość przyzwoitym poziomie we Francji. To były łatwe i oczywiste transfery. Lubię jednak powalczyć o gracza do samego końca, gdyż wiem wtedy, że nabyłem coś wartościowego\".
Jednak Ferguson nie mógł zaprzeczyć, że Eric posiadał wspaniały charakter, nawet jeśli na boisku nie szło mu zbyt dobrze. \"Djemba-Djemba, kolejny wspaniały chłopak, został prawie zniszczony przez prasę tylko dlatego, iż nie był wielkim transferem. Zawsze uwielbiali głośne nazwiska i robili mnóstwo niemiłych rzeczy wokół graczy z niższym rankingiem uznania [w ich oczach, red.]. Eric przykuł naszą uwagę jako potencjalny, światowej klasy pomocnik. Poleciałem obejrzeć go do Francji i radził sobie naprawdę nieźle. Doskonale czytał grę, potrafił rozbijać ataki rywali i był dostępny za 4 miliony euro\".
Sprowadzony został jako następca Roya Keane\'a, podpisał pięcioletni kontrakt z klubem, jednak opuścił klub jeszcze przed Irlandczykiem, sprzedany do Aston Villi w styczniu 2005 roku za 1,35 miliona funtów.
W CV Kameruńczyka, chociaż spędził on na Old Trafford trzy lata, znajdziemy zaledwie 13 ligowych występów. W sumie w barwach United miał ich 35. Przez kolejne osiem lat prowadził koczowniczy tryb życia z przystankami w Aston Villi, (z wypożyczeniem do Burnley), Qatar Sports Club, duńskim Odense oraz Hapoelu Tel Aviv w Izraelu, zanim trafił do Partizanu.
Co więc stało się w United? \"Nie byłem wybierany do składu w wielu spotkaniach, co zaczęło robić się uciążliwe - tłumaczy Eric. - Roy Keane wrócił po kontuzji, chciałem grać częściej, więc poszedłem do staruszka. Powiedział \'Nie ma problemu, jeśli masz inną drużynę, gdzie będziesz mógł grać częściej, droga wolna\'\".
Jednak dla Djemby-Djemby, urodzonego w kameruńskiej wiosce Douala, dojście do Teatru Marzeń jest postrzegane jako udana historia. \"To było duże osiągnięcie. Nawet jeśli pochodzisz z normalnej rodziny, życie a Afryce czasami może być trudne. Mam dziesięcioro rodzeństwa, byłem dziewiątym dzieckiem w rodzinie, a mieliśmy tylko 4 pokoje. Podczas swojego pierwszego treningu w Carrington, pomyślałem...nie, musiałem się uszczypnąć. Trenowałem z Van Nistelrooyem, Giggsem - o tak, Ryan Giggs jest niesamowitym piłkarzem, fantastycznym Keanem, Paulem Scholsem. To było coś!\".
Jak widać, pierwszy dzień treningów go zachwycił. O swoim koledze debiutancie, Eric mówi, że od początku było wiadomo, jaką drogę Ronaldo obierze. \"Na treningu, a miał przecież tylko 17 lat, był jak sportowy samochód. Był tak szybki. Musiałem kopać go po kostkach, aby odebrać mu piłkę. Biegał jakby przed chwilą coś ukradł, jak złodziej\".
Pierwszy sezon z Djembą-Djembą na pokładzie, United zakończyło triumfem w Pucharze Anglii, co zresztą jest ich ostatnią wygraną w tych rozgrywkach. Eric wystąpił raz, wchodząc z ławki rezerwowych w meczu ćwierćfinałowym z Fulham na Old Trafford. Finałowe spotkanie z Milwall (3:0) przesiedział na ławce, ale i tak otrzymał medal, który dołączył później do złotego krążka za triumf w Pucharze Narodów Afryki. Kameruńczyk czuł wdzięczność, iż Ferguson wybrał go wówczas jako rezerwowego. \"Och, nie jestem zawiedziony, przecież zgarnęliśmy tytuł. Jak dla mnie, to chodzi tutaj o zespół. Nie zagrałem w finale, ale przecież grałem wcześniej\".
Przeprowadzka do Villi, prowdzonej przez Davida O\'Leary\'ego, w styczniu 2005 roku nie była już tak miłym doświadczeniem. \"Jeśli przenosisz się z United do Villi liczysz na sporą liczbę meczów - przyznaje. - Jednak po zaledwie czterech meczach doznałem kontuzji, a po powrocie, nie umiałem dogadać się już z trenerem. Nie zgadzaliśmy się w wielu kwestiach. Nie mam miłych wspomnień z Davidem O\'Learym. Nie dał mi drugiej szansy\".
Djemba-Djemba zaliczył zaledwie cztery występy w lidze na przestrzeni 18 miesięcy, a jego ostatnim meczem było wejście z ławki rezerwowych w starciu z Arsenalem na początku sezonu 2006/07 na nowym Emirates Stadium. Było to już pod wodzą Martina O\'Neilla, który zastąpił O\'Leary\'ego, lecz mosty zostały spalone raz na zawsze po wywiadzie udzielonym podczas Pucharu Narodów Afryki w 2006 roku.
\"Powiedziałem w wywiadzie, że nie rozumiem Davida O\'Leary\'ego i tego, dlaczego nie daje mi szans na występ - tłumaczy Kameruńczyk. - Kiedy wróciłem, nie spodobało mu się to. Powiedział mi, że nie akceptuje czegoś takiego, ja wyznałem, że powiedziałem to, co myślę i już więcej nie zagrałem\".
Bardziej radosnym okresem było wypożyczenie do Burnley od stycznia 2007 roku aż do końca sezonu. \"Menadżerem był Steve Cotterill. Bardzo miło wspominam współpracę z nim, gdyż był wspaniałym facetem. Zawsze mi powtarzał: \'Jeśli tylko będziesz ciężko pracował, będziesz grał\'\".
Było to zaledwie dwa lata po odejściu z United, lecz Eric przyznaje, że nie miał problemów z motywacją do gry w niższych ligach. \"Życie nie jest skomplikowane. Manchester United to wspaniała drużyna i każdy chciałby dla niej grać. Jednak jeśli nie dają ci szansy na występy, a ty masz okazję, żeby występować dla drużyny, która cię chce, powinieneś odejść i cieszyć się grą. To właśnie futbol\".
Taka filozofia zawiodła Kameruńczyka do klubu Qatar SC, gdzie spędził sezon 2007/08, a później do duńskiego Odense. \"Zostałem tam cztery lata i zagrałem ponad 100 spotkań. O mój Boże, tak bardzo uwielbiam tamten czas - wspomina. - Cieszyłem się z każdego występu, każdego roku graliśmy w Lidze Europejskiej, a trzy lata z rzędu nie mogliśmy wywalczyć mistrzostwa kraju, zawsze będąc drudzy\".
Podczas pierwszego sezonu, wiele ekspertów duńskiej piłki nożnej prognozowało, iż zgarnie on nagrodę dla Najlepszego Gracza Roku. Niestety, w głosowaniu zajął drugie miejsce, ale podczas rozdania nagród czekał na niego bonus.
\"Nagrodę miał wręczyć Ferguson, który przybył na specjalne zaproszenie Petera Schmeichela, pracującego dla duńskiej telewizji. Gdy tylko go zobaczyłem, od razu się ucieszyłem. Zrobiliśmy sobie nawet wspólne zdjęcie. Cały czas był uśmiechnięty i nieustannie żartowaliśmy - jest zabawnym dziadkiem, zresztą sami wiecie\".
Co sądzi o swoim ostatnim przystanku? \"Bardzo mi się podoba. Partizan ma drużynę na bardzo wysokim poziomie, co roku występuje w Lidze Mistrzów lub Lidze Europejskiej\".
Obecnie Kameruńczyk, będący po rozwodzie i mający czwórkę dzieci, ma nadzieję, że uda mu się grać aż do 36 roku życia. \"Chcę grać, dopóki nie będę czuł, że nie mam więcej siły. Nie żałuję niczego w swojej karierze. W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że to tylko futbol, a o wszystkim decyduje Bóg. Byłem szczęśliwy mogąc grać w Manchesterze United, szczęśliwy wygrywając trofea, szczęśliwy z tego, jak mnie tam traktowano. Nie żałuję też swojego przejścia do Aston Villi. Tak po prostu chciał Bóg, tyle. Kiedy jesteś młody możesz popełniać błędy, których potem żałujesz. Nie dotyczy to jednak mnie. Mogłem tam zostać dłużej, gdybym tylko chciał, ale to nic miłego rozegrać jeden czy dwa mecze w pięć lat\".
Jego spełnieniem marzeń był transfer do Manchesteru United, gdzie powędrował za nim dziecięcy przydomek - Cantona, nadany mu jeszcze w rodzinnej wiosce Doula. \"Tak, Manchester United był spełnieniem moich marzeń - podsumowuje. - Moim bohaterem był Eric Cantona. Wszyscy w moim kraju nazywali mnie Cantoną. Kiedy wrócę, znów będą mnie tak wołać\".
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.