Wydawałoby się, że Paolo Di Canio ma ważniejsze rzeczy na głowie, niż przesiadywanie na konferencjach prasowych, zwłaszcza po tak beznadziejnym sezonie Sunderlandu. Tymczasem w ostatnim tygodniu najpierw przez prawie półtora godziny tłumaczył reporterom czemu ostatnio ukarał siedmiu swoich piłkarzy karami przynajmniej dwóch tygodniówek, by po ostatnim meczu sezonu przez dwadzieścia pięć minut opowiadać o występku Phila Bardsley'a - zawodnik został sfotografowany we wtorkową noc leżąc na podłodze kasyna obsypany banknotami.
- Jakie mają oni poczucie odpowiedzialności?! - grzmiał na konferencji prasowej włoski szkoleniowiec. - Myślałem, że w Swindon, w League Two, piłkarze są aroganccy, ale, niestety, pod względem dyscypliny trafiłem tutaj do dużo gorszego środowiska. (...) Może sobie myślą, że chcą być gangsterami. Ale jakiego rodzaju mentalność chcemy tu zbudować?!
Jedni spóźniali się dwadzieścia minut na ustalone na szesnastą zajęcia, po innych widać było, że są wczorajsi. O Bardsley'u Di Canio powiedział, że piłkarz w trakcie treningu nie był w stanie zrozumieć co do niego trener mówi. Regularnie przez zawodników opuszczane były sesje zdjęciowe, sponsorskie czy zwykłe podpisywanie pamiątek klubowych. Kontuzjowani nie zjawiali się na zabiegach i wyłączali komórki. Jeden z piłkarzy symulował ból brzucha, by na konsultacji lekarskiej w ogóle się nie stawić wyłączając telefon komórkowy i uniemożliwiając kontakt z nim.
Czytaj dalej na KrótkaPiłka.pl