Nadchodzący sezon piłkarze Manchesteru United rozpoczną od wyjazdowego spotkania z Evertonem z powodu Igrzysk Olimpijskich jakie już za miesiąc rozpoczną się w Londynie. Old Trafford będzie gospodarzem siedmiu meczów turnieju panów i dwóch spotkań rozgrywek kobiecych. Klub poprosił osoby zajmujące się układaniem terminarza Premier League o rozegranie pierwszego spotkania w roli gościa, ponieważ po bardzo aktywnym turnieju olimpijskim murawa Old Trafford będzie wymagała niezliczonych poprawek i regeneracji. Zupełnie jak skład Czerwonych Diabłów, który poprawek wymaga – lecz prace nad usunięciem szkodników nie muszą czekać, jak w przypadku murawy, do 8 sierpnia.
Od dłuższego czasu nie tyle szkodnikiem, co jakąś biegającą wiewiórką, szczurem czy kotem był w Manchesterze United Tomasz Kuszczak. Każdy wiedział o jego obecności, każdy wiedział, że zaraz się go pozbędą (nawet jego najwięksi zwolennicy pogodzili się z tym już dwa, trzy sezony temu), ale on tak sobie krążył i krążył. Choć refleks na boisku ma całkiem dobry, co jest jego największą zaletą, to dość dużo czasu minęło zanim przyjął do wiadomości, że nie ma żadnych szans zostać podstawowym bramkarzem Manchesteru United. Komentarze jakie wygłaszał co sezon, że van der Sar odchodzi, a on zostaje numerem jeden, stawały się coraz bardziej komiczne. W końcu van der Sar odszedł, a w jego miejsce przyszedł David de Gea. Kuszczak został numerem jeden, ale do odstrzału.
Na polskich serwisach internetowych można przeczytać wiele opinii na temat Polaka. Jak zwykle do głosu dochodzi banda małolatów, nie mająca na co dzień żadnych oporów przed krytyką jednego z najwybitniejszych trenerów w historii piłki nożnej, mówiąca, że to jak zwykle wina sir Aleksa Fergusona, bo nie lubi Polaków i stara się zniszczyć Kuszczakowi karierę. To był jeden z największych zarzutów w kierunku Szkota w sezonie 2009/10, kiedy Edwin van der Sar opuszczał sporo meczów z powodu kontuzji i choroby żony, a pierwszy szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności przez dłuższy okres dostał Ben Foster. Można było przeczytać, że faworyzuje on Anglików (mimo że jest Szkotem) i chce znaleźć im bramkarza do kadry (mimo że sam nienawidzi piłki reprezentacyjnej). Kto jak kto, ale sir Alex Ferguson reprezentację Anglii ma naprawdę gdzieś. Wojownikom sprzed monitora nie przetłumaczysz – idealnie odnaleźliby się na dachu fabryki czekolady Wedel w Warszawie, gdzie z Maciejem Kurzajewskim i, gościem wyjątkowym, Arturem Barcisiem mogliby sobie spokojnie porozmawiać o piłce.
Nie powinno dziwić, że Kuszczak ma taki kredyt zaufania, ponieważ polska piłka jest na marnym poziomie i każdy, nawet najdrobniejszy sukces Polaka za granicą trzeba podkręcać – w momencie transferu do Manchesteru United nieważne stało się to, że pierwszym bramkarzem jest Edwin van der Sar, ważne było, że w Skarbie Kibica przed sezonem w składzie będzie widniało nazwisko Polaka i będzie mógł on nabijać statystyki Polaków występujących w Lidze Mistrzów. Kredyt zaufania tylko z racji tego, że ktoś jest Polakiem jest śmieszny, i o ile da się jeszcze w jakimś stopniu zrozumieć zwykłego niedzielnego kibica trzymającego kciuki za Polaka, to od sześciu lat zastanawiam się co wszyscy zwolennicy Kuszczaka w nim tak naprawdę widzą.
Patrząc na niego widzę dobrze zbudowanego bramkarza, którego zaletą jest jedynie refleks – cecha przydatna w ligowych średniakach, którzy większość meczu spędzają na własnej połowie i mają dziurawą obronę, przez co bramkarz ma dużo okazji żeby się wykazać. To tyle jeśli chodzi o zalety. Widzę więcej wad, które nie mogą mieć miejsca u bramkarza walczącego o bluzę z numerem jeden w czołowym europejskim klubie. Niezdecydowanie, kiepskie stałe fragmenty gry, tragiczna gra nogami, brak pewności siebie i brak charakteru na boisku powodują, że nie ma mowy, żeby taki bramkarz został podstawowym bramkarzem czołowej drużyny w Europie. Słyszę, że gdyby sir Alex Ferguson zdecydowanie postawił na niego, nie rotując składem i zapewniając go, że jest numerem jeden, to z czasem Kuszczak by tej pewności nabrał. Po co więc Szkot wydał kilkanaście milionów funtów na Davida de Geę, skoro i tak zakończył sezon bez żadnego trofeum? Mógł wziąć na słówko Bena Amosa i powiedzieć mu, że jest podstawowym bramkarzem, a ten po kilku miesiącach dołączyłby do grona najlepszych europejskich golkiperów, bo „regularna gra czyni cuda”. Właśnie tu jest problem z krytyką – sir Alex Ferguson potrafi ocenić potencjał jak mało kto. Z kibicami Manchesteru United z innego kraju niż Polska dało się obiektywnie porozmawiać o sytuacji w bramce – mówili co według nich byłoby najlepsze dla klubu, z polskimi fanami było o wiele ciężej, bo zdecydowanej większości włączał się „szalony patriotyzm”.
Można odnieść wrażenie, że Kuszczak przespał całą swoją karierę. W wieku 30 lat ma rozegranych mniej spotkań w seniorskiej piłce niż 21-letni David de Gea, którego przybycia na Old Trafford nie mógł zrozumieć. Trzy lata bez gry w Berlinie, dwa sezony w West Bromwich, ale tylko jeden grając regularnie, i w końcu sześć lat w Manchesterze jako drugi, później trzeci, aż w końcu czwarty bramkarz. Niby ma dopiero (jak na bramkarza) 30 lat, niby na Wikipedii ma wpisane sześć lat w Manchesterze United, ale…
Mając 30 lat nie jesteś już w stanie się zmienić jako piłkarz, prawie wszystkie złe zachowania na boisku stały się nawykiem i ciężko będzie nad nimi skutecznie popracować. Kuszczak nie jest bramkarzem, który wszędzie sobie poradzi, gdzieś jest poprzeczka. Ostatnie sześć sezonów spędził zdecydowanie nad nią. Być może dlatego ten upadek boli. Bo jest to dość bolesny upadek – Brighton & Hove Albion. Gdyby całą karierę spędził na swoim poziomie, taki transfer byłby krokiem w tył, który ma pozwolić na dwa kroki w przód. Zamieniając Manchester United na Brighton zrobił pięć kroków w tył, których tak naprawdę mógł się spodziewać, ale o których myśleć nie chciał. Teraz to już jednak nieważne. Jak powiedział Marcin Grzywacz, Brighton to bardzo ładne miasto z długim molo.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.