Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Schmeichel dla DevilPage.pl: Szatnia jak Las Vegas

» 21 maja 2012, 07:50 - Autor: matheo - źródło: DevilPage.pl
Peter Schmeichel w drugiej części wywiadu dla DevilPage.pl opowiada o sir Alexie Fergusonie i jego słynnej „suszarce”, wspomina swoje najbardziej pamiętne trofea, a także wyjawia, dlaczego nie gra już rekreacyjnie w piłkę nożną.
Schmeichel dla DevilPage.pl: Szatnia jak Las Vegas
» Peter Schmeichel w drugiej części wywiadu dla DevilPage.pl opowiada o sir Alexie Fergusonie i jego słynnej „suszarce”, wspomina swoje najbardziej pamiętne trofea, a także wyjawia, dlaczego nie gra już w piłkę nożną.
Przeczytaj pierwszą część wywiadu z Peterem Schmeichelem »

DevilPage.pl: Manchester United w tym sezonie odpadł bardzo wcześnie z Ligi Mistrzów i roztrwonił ośmiopunktową przewagę w Premier League. Pojawiają się głosy, że po 26 latach pracy sir Alexa Fergusona na Old Trafford przydałby się powiew świeżości. Czy to zatem czas na zmiany?
Peter Schmeichel: - Nie, absolutnie nie. Ferguson buduje drużynę, która będzie konkurencyjna przez wiele, wiele lat. Już w tym sezonie to pokazaliśmy, choć nikt po nas tego nie oczekiwał. Patrzymy na to przez pryzmat tego, co się stało. Ale tak długo jak sir Alex będzie entuzjastycznie nastawiony do pracy, powinien zostać na stanowisku menadżera. Dokonuje poprawek w składzie wraz ze sztabem szkoleniowym. Umiejętnie dzieli obowiązki pośród swoich asystentów, więc nie widzę powodów, dla których miałby odchodzić.

Mam taką szansę, więc nie mogę nie zapytać o słynną „suszarkę” sir Alexa Fergusona. Czy kiedykolwiek jej doświadczyłeś?
- Chodzi ci o suszarkę do włosów? Czy Ferguson jej używa? Nigdy o tym nie słyszałem, on prawie nie ma włosów (śmiech).

- Ten facet jest bardzo, bardzo ambitny, chce wygrywać każde spotkanie. Kiedy był młodszy, to był bardziej temperamentny niż teraz. Przypominam sobie wywiad z sir Alexem po finale Pucharu Szkocji, w którym jego Aberdeen pokonało Rangersów 1:0. Ferguson po meczu był naprawdę wściekły. Grzmiał, że styl w jakim wygrali musi mieć swoje konsekwencje, a przecież oni dopiero co sięgnęli po trofeum! Co prawda nie przeklinał, ale niewiele brakowało. To było niedorzeczne, ale taka jest jego natura. Nie zamieniłbym tego na nic innego na tym świecie.

- Ferguson zawsze poświęca się tobie w stu procentach, uczy cię jak być zwycięzcą. Jeśli nie jesteś takim typem zawodnika, to albo nim się staniesz, albo nie będzie dla ciebie miejsca w jego drużynie. Sir Alex wymaga od zawodników bardzo dużo. Dobrzy i silni piłkarze potrafią z tym żyć.

- Wielu moich kolegów miało fajną karierę, ale ich szczytowym osiągnięciem był przegrany finał na Wembley U Fergusona tego nie ma. Okey, masz też przegrane finały, ale jest ich mniej niż zwycięskich. Ja przegrałem jeden. Pozostali jego piłkarze mają podobne statystyki. Wygrałem wszystkie rozgrywki, w których brałem udział. W Manchesterze United będzie tak dalej, bo to część tego, kim sir Alex Ferguson jest i jakie ma wymagania.

- Ferguson zawsze w szatni miał piłkarzy do których zwracał się częściej niż do pozostałych. Ja byłem jednym z nich, ale wiedział, że mnie nie złamie. Czasami wychodził z siebie, lecz dawał ci też prawo do obrony. Kiedy wyrzucił z siebie całą tę złość, to nigdy więcej o tym nie wspominał.

- Pamiętam, że przegraliśmy mecz z Newcastle United 0:5, a później z Southampton 2:6. W dwóch meczach straciliśmy więc 11 bramek, a tyle zazwyczaj puszczaliśmy w trakcie całego sezonu. Delikatnie mówiąc, sir Alex nie był zadowolony (śmiech). Siedzieliśmy w The Dell [dawny stadion Southampton – przyp. red.], w najmniejszej szatni jaką tylko znam, a ja byłem na końcu tego całego łańcucha. Zostałem totalnie zbesztany, każdy to słyszał. Pół godziny później jesteśmy jednak w autobusie i gramy w karty. Tak to już jest, trzeba to zrozumieć. Niektórzy piłkarze tego nie rozumieją i odchodzą. Reszta z nas zostaje i czuje, że jest coraz lepsza. Obecnie sir Alex Ferguson już nie jest taki.

Mówi, że przez lata złagodniał...
- Cóż, ma więcej doświadczenia. Trzeba pamiętać, że ponowne zdobycie tytułu mistrza Anglii zajęło Manchesterowi United 25 lat. To ogrom czasu jak na taki wielki klub. Presja ciążąca na Fergusonie, by dostarczał sukcesy, była ogromna. Powiedziałbym jednak, że nie było to ciśnienie z zewnątrz, a presja, którą wywierał na sobie. Kiedy zdobędziesz pierwszy, drugi i trzeci puchar, to trochę się uspokajasz, ale masz ochotę na kolejne.

- Świat się zmienił. Do Manchesteru United przyszli inni piłkarze, młodzi, inaczej wychowani. To totalnie inny świat niż kilkanaście lat temu. Ferguson daje sobie z tym radę. Złagodniał, ale i nabrał doświadczenia. Jest nadal popularny na treningu tak samo jak 20 lat temu, a piłkarze... tak samo się go boją.

Co można zrobić, aby poradzić sobie z tak dużą presją jak w Manchesterze United?
- To jest naturalne, albo to coś masz, albo tego nie masz. Jeśli nakręcają cię zwycięstwa, to presja nie ma znaczenia. To część talentu. Widziałem ludzi którzy pukali do drzwi pierwszego składu, a później odchodzili po kilku latach, bo mieli dość. Byli też piłkarze, którzy nie potrafili sobie poradzić i trzymać poziomu przez cały sezon, bo to ich przerastało. Byli świetni we wrześniu czy listopadzie, ale w marcu już tak nie grali. Oni nie zostawali długo w kubie. Niezwykle ważne jest, aby mieć coś niezwiązanego z piłką.

Coś jak hobby?
- Tak, hobby nie jest złe.

Co zatem Ty robiłeś, aby się odstresować?
- Mój ojciec był muzykiem, więc odkąd byłem dzieckiem, grałem na instrumentach. David Seaman [były bramkarz Arsenalu i reprezentacji Anglii – przyp. red.] był z kolei zapalonym wędkarzem. Będąc piłkarzem potrzebujesz takich rzeczy. Każdy tydzień wygląda bowiem tak samo. W czasie weekendu jesteś w autobusie, hotelu. Dzień meczowy to ta sama rutyna, którą wykonujesz sezon po sezonie. Jeśli nie masz czegoś innego, jakiejś odskoczni, to jak przetrwasz?

- Miałem też młodą rodzinę, o którą musiałem się troszczyć. A wielu moich kolegów czekało z założeniem rodziny do zakończenia piłkarskiej kariery. Musisz mieć coś innego od piłki. Starałem się też, aby nie mieć znajomych wyłącznie związanych z piłką. Moi najlepsi przyjaciele byli poza futbolem. Kiedy byliśmy razem, nie rozmawialiśmy o piłce.

Czy grasz jeszcze w piłkę dla relaksu?
- Zagrałem mój ostatni mecz przed mistrzostwami świata w 2006 roku w meczu Soccer Aid na Old Trafford. To był mecz Anglia kontra Reszta Świata, w którym wzięło udział 5-6 zawodowych piłkarzy i celebryci. Miałem grać tylko 45 minut. W ostatniej minucie I połowy, ktoś kopnął mnie w palec, a ja złamałem go w trzech miejscach. To była tylko i wyłącznie moja wina. Mój umysł reagował szybko, a ciało za tym nie nadążało, więc reakcje były spóźnione. Powrót do pełni zdrowia zajął mi sześć miesięcy. Uznałem więc, że nie jest to tego warte.

Czyli nie uprawiasz już żadnego sportu?
- Golf i tylko golf! Jestem już w tym wieku (śmiech).

Jakie było najbardziej pamiętne trofeum w Twojej karierze. Czy było to mistrzostwo Europy z Danią w 1992 roku, czy Potrójna Korona z Manchesterem United?
- Muszę zacząć od jednego z najrzadziej wymienianych, czyli pierwszego mistrzostwa Danii z Broendby. Byliśmy wtedy naprawdę dobrzy, wygraliśmy na kilka kolejek przed końcem sezonu. Później mamy pierwszy tytuł z Manchesterem United po 25 latach. Manchester po tym tytule już nigdy nie był tym samym miejscem. Do tego momentu zawsze mieliśmy uczucie, że już prawie jesteśmy mistrzami, ale nie przekraczaliśmy pewnej granicy. Tak było w moim pierwszym sezonie na Old Trafford, kiedy przegraliśmy tytuł w ostatnich dwóch tygodniach. Zdobycie mistrzostwa sezon później było więc niesamowite i wszystko odmieniło. Ostatnie triumfy z Manchesterem United, to oczywiście Potrójna Korona. Wygranie trzech trofeów było niesamowite, niewiarygodne. Nie mówię, że się nie powtórzy, ale to wymaga wielu umiejętności, wielu świetnych piłkarzy, a limit szczęścia trzeba pomnożyć przez 25. Przypomnijmy sobie finał Ligi Mistrzów. Mieliśmy niewiarygodne szczęście, to się mogło zdarzyć tylko raz. To trzy klubowe trofea. Z reprezentacją Danii jest to oczywiście mistrzostwo Europy.

Czy sądzisz, że Anglia ma szansę na zwycięstwo w EURO 2012?
- Anglicy są w trudnej sytuacji. Dwa tygodnie temu zatrudnili Roya Hodgsona, który kilka dni temu wybrał sztab szkoleniowy. Znalazł się tam Gary Neville i sądzę, że to rozsądny ruch, będzie bardzo lubiany wśród piłkarzy. Największym problemem Anglików jest brak Wayne'a Rooneya w pierwszych dwóch meczach, które są niezwykle ważne. Hodgson musi znaleźć kogoś, kto będzie grał równie dobrze i zastąpi Rooneya. Nie wiem jak to zrobi, nie wiem czy ktokolwiek w Anglii to wie.

Możesz się z nami podzielić jakąś zabawną historią z szatni?
- Nic nie wydostaje się z szatni! Musisz dbać o swoje miejsce pracy. Kiedy pracujesz, to przez większość dni wszystko idzie dobrze. Są jednak takie, kiedy nagle coś się dzieje. Nie dzielisz się tym z całym światem, prawda? Praca normalnego człowieka nie jest opisywana w mediach, nie pracuje on w świetle kamer. W przypadku piłkarzy tak jest. Nawet małe rzeczy, które wydostaną się, zostaną powtórzone 50 tysięcy razy i przekręcone. Mówiłem już wcześniej. Kiedy stoisz na czele klubu, nie chcesz mieć dodatkowych problemów. Zgadasz się więc na pewne zasady. Cokolwiek zdarzy się w szatni, to tam zostaje. Dzieje się tam wiele dobrego, ale to musi tam pozostać. Inaczej wymyka się to spod kontroli. To jest jak z Las Vegas.

Na koniec wyprostujmy jeszcze jedną sprawę. Czy to prawda, że miałeś szansę na grę w reprezentacji Polski? Jest w tym choć ziarno prawdy?
- Absolutnie nie.

Ale masz polskie korzenie. Czy potrafisz coś powiedzieć po polsku?
- Nie, nic! Dzień dobry, dziękuję (śmiech).

Rozmawiał: Mateusz Rychlak (DevilPage.pl)


TAGI


« Poprzedni news
"Eden wiele razy zmieniał swoje zdanie"
Następny news »
Cztery kluby walczą o Hazarda

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (11)


Durandir: Peter był moim pierwszym piłkarskim idolem. Niesamowity bramkarz i świetny człowiek.
» 21 maja 2012, 21:50 #3
Akwinata: O_o to jest półtorej strony A4 - to jest dużo czytania?
» 21 maja 2012, 18:28 #2
przemekk28: Wow pytanie niesamowite, małe szanse na wygraną, ale mimo to wyślę. A wywiad bardzo fajny.
» 21 maja 2012, 17:11 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.