Dwumecz z Athletikiem Bilbao nauczył mnie paru rzeczy na temat piłki nożnej, spowodował, że polubiłem Basków, ale także otworzył mi oczy na niektóre sprawy dziejące się w Manchesterze United. Otworzył na tyle, że zaczynam tracić (o ile już nie straciłem) cierpliwość do pewnego zawodnika. Uważam, że jego przyszłość w tej drużynie wisi na włosku.
Zawsze ceniłem Park Ji-sunga i byłem zadowolony, że taki doświadczony piłkarz jest częścią szerokiego składu. Potrafił zaistnieć w najważniejszych meczach, kiedy inni sobie zdecydowanie nie radzili. Nie przestawał biegać, odbierał piłki rywalom, pomagał kolegom w defensywie oraz przydawał się w ataku. Przecież to o nim mówiło się „big game player”, bo zawsze umiał w tych ważnych spotkaniach strzelić bramkę. Jednak w tym sezonie Koreańczyk jest cieniem samego siebie i w ogóle nie przypomina tego zawodnika z przeszłości czy – co boli najbardziej – z poprzedniego sezonu.
Można się zastanawiać co spowodowało taką obniżkę formy. Coraz rzadsza gra na boku? Po transferze Ashleya Younga, to właśnie Anglik z Nanim i Valencią są naszymi głównymi skrzydłowymi – z reguły jeden z nich jest zawsze kontuzjowany, a pozostała dwójka rozgrywa na zmianę świetne spotkania. Jeśli ktoś z nich musi odpocząć, to zwykle w jego miejsce wskakuje Ryan Giggs albo Danny Welbeck, Park Ji-sung jest o wiele rzadziej wykorzystywany do gry na boku. Być może Sir Alex Ferguson widząc, że Koreańczyk się starzeje, ma ochotę zrobić z niego środkowego pomocnika? Być może. Ale o ile w przypadku Giggsa zadziałało to perfekcyjnie, to wszystkie znaki pokazują, że Park się na tę pozycję po prostu nie nadaje.
Łatwo mu odebrać piłkę, jego ustawianie się na boisku uległo pogorszeniu, a jego ciągłe bieganie, którego kiedyś było skuteczne i przeszkadzało rywalom, dzisiaj przeszkadza jemu i kolegom z drużyny – chyba bym zgłupiał próbując zliczyć ile razy w trakcie meczu Koreańczyk się przewraca.
Statystyki nie zawsze mówią wszystko. Czasem są mocno naciągane. Ta, którą Wam zaraz przedstawię też nie jest do końca idealna, bo Park Ji-Sung nie był jedynym zawodnikiem, który przebywał na boisku w trakcie meczu, w koszulkach Manchesteru United biegało z nim jeszcze dziesięciu innych zawodników. Jednak…
Początek sezonu Park miał naprawdę dobry, wystąpił od pierwszej minuty w ośmiu spotkaniach, z których nie przegraliśmy ani jednego – sześć zwycięstw i dwa remisy: Benfica 1-1, Leeds 3-0, Norwich 2-0, Liverpool 1-1, Aldershot 3-0, Everton 1-0, Sunderland 1-0, Swansea 1-0.
Jednak później przyszedł ten gorszy okres. Okres, w którym Park zaczął irytować, w którym grał bardzo przeciętnie. Okres, który spowodował, że z każdym jego występem tracę cierpliwość i staję się nerwowy (a w trakcie meczu zwykłem być oazą spokoju). W kolejnych dziesięciu spotkaniach jakie Park Ji-sung rozegrał od pierwszej minuty, Manchester United przegrał aż osiem! Palace 1-2, Basel 1-2, Wigan 5-0, Blackburn 2-3, Newcastle 0-3, Liverpool 1-2, Stoke 2-0, Ajax 1-2, Athletic 2-3, Athletic 1-2.
Muszę przyznać, że nie wierzyłem własnym oczom. Wiedziałem, że mecze z Bazyleą i przeciwko Blackburn były tymi, w których Park grał w środku pomocy – zapamiętałem te spotkania przede wszystkim przez partnerów, z którymi grał: Giggs i Jones przeciwko Basel, Rafael przeciwko Blackburn. W środku pola wystąpił jeszcze w trzech innych spotkaniach: Palace (w środku z Gibsonem), Ajax (Cleverley) oraz Athletic na wyjeździe (Carrick). W meczach z tej pierwszej, "niepokonanej" grupy, w środku pola grał w trzech z nich, przeciwko Leeds i Aldershot (czyli dwa zespoły z niższych lig) oraz przeciwko Sunderlandowi (w meczu, który był nudny jak flaki z olejem).
Wiele osób zarzuca Sir Aleksowi Fergusonowi, że na starość zrobił się sentymentalny i zamiast kupić nowych zawodników woli stawiać na tych, którzy już trochę czasu spędzili na Old Trafford, nawet jeśli nie grają wybitnie. Jednak poprzednie wakacje pokazały, że Szkot potrafił pożegnać zasłużonych i niesamowicie solidnych: Johna O’Shea i Wesa Browna, żeby odmłodzić defensywę. Park Ji-sung wcale więc nie musi zostać na kolejny sezon. Nie potrafię znaleźć mu zespołu w Anglii, ponieważ jest on typem skrzydłowego z jakich się już w futbolu rezygnuje. Warto zaznaczyć, że Park ma 31 lat i wchodzi w wiek, w którym zaczyna się myśleć zaoszczędzeniu pieniędzy na okres po zakończeniu kariery. Na pewno skusiłoby się na niego wiele azjatyckich czy katarskich zespołów, być może nawet rosyjska Anży Machaczkała.
Mam wrażenie, że czas na pożegnanie. Ale jestem jednocześnie przekonany, że ma on wciąż na tyle umiejętności, żeby bardzo dobrze radzić sobie w innej lidze.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.