Jak zdrowie?
-Dobrze, dziękuję. Czuję się świetnie, jestem do dyspozycji trenera. Potrzebowałem tylko krótkiego odpoczynku w okresie świąteczno-noworocznym, żeby pozbierać się po zapaleniu migdałków. Nie ma powodów do niepokoju.
To musiało być frustrujące - zachorować w momencie, kiedy w zespole jest plaga kontuzji…
- Nie byłem tym zachwycony, ale, na szczęście, zastępujący nas piłkarze odwalili kawał dobrej roboty. Myślę, że mieliśmy najwięcej kontuzjowanych piłkarzy w lidze. W każdym razie, żaden z zespołów nie stracił zawodników kalibru Nemanji Vidica, czy Darrena Fletchera na tak długi czas. Ale ciągle jesteśmy silni, ciągle walczymy o pierwsze miejsce, a teraz do zdrowia powraca kilku chłopaków, co będzie miało olbrzymie znaczenie w kontekście walki o tytuł.
Jak bardzo strata ważnych graczy i ciągłe zmiany wpłynęły na waszą formę?
- Nikt nie mógł przewidzieć tej fali urazów. Na początku sezonu mieliśmy szeroką kadrę i graliśmy naprawdę dobrze. Kontuzje sprawiły, że przydarzyły nam się jedna, czy dwie wpadki, ale ciągle trzymamy się razem i odnieśliśmy sporo dobrych rezultatów.
Jesteś zadowolony z częstotliwości swoich występów w tym sezonie?
- Poza tym, że na przełomie września i października przytrafił mi się mały uraz, nie miałem dłuższych przerw w grze. Jestem zadowolony z tego jak się sprawy mają - w tym sezonie grałem w kilku meczach z wielkimi drużynami, generalnie, kiedy nie byłem kontuzjowany to przeważnie grałem. Mam nadzieję, że już do końca sezonu będę zdrowy i nic nie przeszkodzi mi w regularnej grze.
Jak podsumowałbyś ostatni miesiąc?
- Raz było lepiej, raz gorzej. W niezwykle intensywnym okresie świątecznym, wygraliśmy z QPR, Fulham i Wigan. Później jednak przyszło załamanie formy - ponieśliśmy porażki z Blackburn i Newcastle. W końcu wygraliśmy z City w Pucharze Anglii. Ten sukces przyszedł w dobrym momencie-podniósł nas na duchu. I bardzo dobrze, bo przed nami kilka trudnych spotkań.
Czy ostatnie zwycięstwo z City będzie miało jakiś wpływ na walkę o mistrzostwo?
- Nie sądzę. Pomogło nam ono odbudować wiarę w siebie w momencie, w którym wielu w nas zwątpiło. Nie załamaliśmy się tylko wyszliśmy na murawę i pokonaliśmy City na ich własnym stadionie, chociaż w drugiej połowie musieliśmy się nieźle napracować. Tym zwycięstwem pokazaliśmy charakter.
Zwłaszcza, że przystępowaliście do tego spotkania z przegranej pozycji, z dwiema porażkami w dwóch ostatnich meczach…
- Dokładnie. To był świetny wynik. Zresztą, nawet gdybyśmy grali w innych rozgrywkach i z innym rywalem, to musielibyśmy wygrać. Wszyscy spodziewali się naszych zwycięstw z Newcastle i Blackburn, bo dobrze prezentowaliśmy się w poprzednich trzech meczach. Kiedy przegraliśmy, spadła na nas lawina krytyki. Byliśmy zdeterminowani nie tylko żeby wygrać, ale również, żeby pokazać światu, że ciągle potrafimy grać w piłkę na najwyższym poziomie. I myślę, że w pierwszej połowie pokazaliśmy to.
Czy ostatnia krytyka była krzywdząca? Przecież United ma więcej punktów niż w ubiegłym roku na tym etapie rozgrywek.
- Potrafię ją zrozumieć, bo w tabeli ligowej jesteśmy za City, a oczekiwania - tak kibiców jak i nasze - są większe. Gdy nie jesteśmy na szczycie, wszyscy pytają: dlaczego? Zresztą zupełnie słusznie. Nawet jeżeli uzbieralibyśmy teraz więcej punktów, niż w zeszłym sezonie, nie będzie to miało znaczenia. Liczy się tylko zwycięstwo w lidze.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.