Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Lizbona 2005 czy Bazylea 2011?

» 9 grudnia 2011, 23:12 - Autor: mJagiela - źródło:
Po środowym rozczarowaniu w Szwajcarii można było usłyszeć i przeczytać o porównaniach aktualnego Manchesteru United, do Manchesteru United sprzed sześciu lat, który również skończył swoją przygodę z Ligą Mistrzów na fazie grupowej. Co prawda w lutym Czerwone Diabły wracają do akcji w europejskich pucharach, sześć lat temu nie zagrali nawet w Pucharze UEFA, ale uważam to za marne pocieszenie – wręcz przeciwnie, jest to jeszcze większe upokorzenie. Porównania drużyny z 2005 i 2011 roku są bez sensu, z prostego powodu – aktualna drużyna jest o wiele lepsza. I właśnie to – mimo że przygoda w rozgrywkach na Kontynencie będzie kontynuowana – powoduje, że to tegoroczna katastrofa w Lidze Mistrzów jest według mnie gorsza do przyjęcia. Ale nie oznacza, że czeka nas straszna przyszłość.
Lizbona 2005 czy Bazylea 2011?
»
Cofnijmy się o kilka lat. Nikt wtedy nie oczekiwał, że Manchester United osiągnie sukces w Europie. Byliśmy drużyną słabą, z którą nikt się nie liczył. W rewanżowym spotkaniu z Porto z 2004 roku w składzie United zagrał m.in. John O’Shea, Darren Fletcher (ogromna różnica między ich ówczesnymi a aktualnymi umiejętnościami) i Eric Djemba-Djemba. Rok później odpadliśmy na San Siro, a w spotkaniu zagrał Mickael Silvestre i Quinton Fortune. Byli to zawodnicy przeciętni, uzupełnieni niesprawdzającym się bramkarzem, jednym skrzydłowym, wydającym się już na skończonego, oraz drugim, obiecującym i nieefektywnym, a w ataku grała maszynka do strzelania goli, która jednak żyła z podań kolegów. Drużyna była wypalona i potrzebowała wstrząsu.

I nadszedł on w grudniu 2005 roku. Po pięciu spotkaniach zdecydowanie poniżej jakości Manchesteru United, drużyna Sir Aleksa Fergusona pojechała do Lizbony po zwycięstwo. Nie udało się. Bolało, ale szybko przeszło, bo zdaliśmy sobie sprawę, że byliśmy za słabi, żeby podbić Europę. Do wiadomości przyjął sobie to także Ferguson. Bardzo szybko chciał podbudować drużynę na duchu i z Pucharu Ligi Angielskiej ustanowił priorytet – żeby, po sezonie bez żadnego trofeum i smutnym odpadnięciu z Ligi Mistrzów, piłkarze zaczęli na nowo wierzyć w swoje umiejętności. Nikt nie miał w planach wygarnięcia tytułu ligowego Chelsea, bo było to wtedy niemożliwe, ale regularność i dobry poziom pozwalały United na pewny marsz po wicemistrzostwo.

Po szybkim zakończeniu przygody z Ligą Mistrzów zrozumiano, że zmiany są potrzebne, a triumf w Pucharze Ligi i wicemistrzostwo Anglii nie rozsypał drużyny. Podziękowano Ruudowi van Nistelrooyowi, Alana Smitha (po powrocie do zdrowia) przywrócono na stałe do ataku, a pomoc, w której grywał John O’Shea i Kieran Richardson, wzmocniono Michaelem Carrickiem i… zdrowym Paulem Scholesem, który drugą połowę sezonu 05/06 opuścił z powodu kontuzji. W tamtym czasie nasza gra za dużo opierała się na van Nistelrooyu, Ferguson dojrzał też do decyzji, że liderami muszą zostać - gotowi już - Ronaldo i Rooney.

Każdy wie, że sezon 2005/06 wstrząsnął Manchesterem United i pozwolił odpowiednim osobom przejrzeć na oczy. Sir Alex Ferguson wyciągnął wtedy wnioski, dokonał słusznych ruchów na rynku transferowym zarówno zimą (bo o kupnie Vidicia i Evry zapomnieć nie możemy), jak i latem, które w mniejszym lub większym stopniu powtarzał w następnych sezonach. Wypalona drużyna zmieniła się w drużynę głodną zwycięstw – cztery mistrzostwa Anglii i trzy finały Ligi Mistrzów w ciągu pięciu lat są świetnym osiągnięciem.

Te właśnie osiągnięcia i przyzwyczajenie do sukcesów spowodowały, że środową klęskę w Bazylei jest moim zdaniem trudniej zrozumieć. Nikt - po ostatnich sezonach, po losowaniu grup Ligi Mistrzów - nie spodziewał się takiego rozstrzygnięcia.

Porażka na pewno znowu „otworzy oczy” Fergusonowi, może nie zimą (ciężko jest w tym okresie zrobić dobry, spektakularny – a takiego się od Szkota teraz oczekuje – transfer), ale w nowy sezon na pewno wejdziemy z kimś, kto nada Manchesterowi United nową jakość. Możecie na Fergusona narzekać, mówić, że już jest stary (tak jak sześć lat temu), ale taka kompromitacja naprawdę otwiera oczy – dokładnie jak po tej ostatniej kompromitacji.

Jak będzie wyglądała druga połówka sezonu? Wszystkie siły skupimy zapewne na Premier League, a Puchar Anglii i Liga Europejska to osobna sprawa, o której moim zdaniem zadecyduje mecz z Manchesterem City, 8 stycznia 2012 roku. Jeśli United pokona ekipę Manciniego, to w walce o trofeum będzie miało jednego (poważnego) rywala mniej, i być może wreszcie, po ośmiu latach przerwy, zostanie końcowym zwycięzcą tych rozgrywek. Taka szansa może spowodować, że na Ligę Europejską Ferguson spojrzy wtedy z przymrużeniem oka. Jeśli jednak City po raz kolejny pokona United, to zostajemy w dwóch rozgrywkach – wtedy spodziewam się walki na całego zarówno w lidze, jak i w Europa League. Bo po prostu nie wyobrażam się trzech miesięcy "gry na serio" zaledwie raz na tydzień.

David de Gea, Chris Smalling, Phil Jones, Rafael i Fabio da Silva, Tom Cleverley, Anderson, Danny Welbeck, Javier Hernandez – to są zawodnicy, którzy te pół roku z pewnością wykorzystają najlepiej jak mogą. Tak jak Rooney, Ronaldo, Vidić i Evra w roku 2006. Będą regularnie grać, będą się ze sobą zgrywać, będą nabierać doświadczenia, a od nowego sezonu zaczną być widoczne efekty. Od sezonu 2012/13, który – jak 2006/07 – może nam zaprezentować zupełnie inny Manchester United niż ten, jaki znaliśmy wcześniej. Bo przecież w piłce nożnej zmiany są potrzebne cały czas, a co kilka lat drużynę trzeba przebudować. Najważniejsze, że przebudową w naszym klubie zajmuje się człowiek, który w przeszłości udowadniał, że wychodzi mu to całkiem przyzwoicie.


TAGI


« Poprzedni news
Diabelski kalendarz adwentowy: 9 grudnia
Następny news »
Ferguson: Patrzę na Mourinho i widzę siebie

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (44)


grandes: Bardzo słaby "felieton" słabe argumenty i twój "wywód" rzeczywiście jest niespójny i niekonsekwentny ( o błędach językowych nie wspominając).
» 12 grudnia 2011, 19:38 #16
mJagiela: Proszę nie karmić trolla.

Nie odpowiadajcie na ten żałosny bełkot Krzycha.
» 11 grudnia 2011, 23:50 #15
tom90: Ta porażka wpłynie na cały zespół i SAF'a. Jestem strasznie ciekawy czy dojdzie do jakiejś rewolucji w letnim okienku transferowym.
» 11 grudnia 2011, 23:17 #14
mJagiela: "(...) jednym skrzydłowym, wydającym się już na skończonego".

"Wydającym się" robi różnicę.
» 10 grudnia 2011, 19:53 #13
LTMek: Jeśli autor sądzi,że Silvestre był przeciętnym piłkarzem,to ciekaw jestem jak dziś nazywa np. Carricka ^^
» 10 grudnia 2011, 18:24 #12
mJagiela: Silvestre przez większość czasu był bardzo przeciętnym obrońcą - miał lepsze okresy, ale wtedy był przeciętny.

Carricka uwielbiam i uważam, że jest najbardziej niedocenianym piłkarzem United w ostatnim dziesięcioleciu. Ale to już nie mój problem, że inni nie potrafią zauważyć jak gra. Nie przejmuję się tym.
» 10 grudnia 2011, 19:54 #11
Wuj3k: A po co sie przejmowac, wazne ze Ferguson to widzi i nie ma opcji zeby z Carrickiem staly sie rzeczy, jakich wiekszosc 'fanow' mu zyczy.
» 11 grudnia 2011, 00:29 #10
przemekk28: Oby tak było, jak na końcu tekstu, oby ..
» 10 grudnia 2011, 18:18 #9
Klimaa: Każdy z nas uczy się całe życie, nawet Ferguson w tym wieku i z takim bagażem doświadczenia nauczył się czegoś teraz. Kompromitacja w LM na pewno otworzy mu oczy, środek pola musi być wzmocniony by taka sytuacja się nie powtórzyła. Bądź co bądź mamy naprawdę fajny skład, z wieloma świetnymi młodymi piłkarzami. Gdy tylko nabiorą więcej doświadczenia będą decydować o losach United.
» 10 grudnia 2011, 16:11 #8
wrobel1992: Mam nadzieję, że United kolejny raz podniesie się kolan i wyjdzie z tego kryzysu silniejsze!
» 10 grudnia 2011, 14:29 #7
Pomarancz: Mam nadzieje że będzie powtórka z historii bo dobrze pamiętam jak odpadaliśmy w fazie grupowej tamtego dnia, to było przykre i przeżywanie tego po raz drugi boli tak samo. Mam nadzieje że znowu się podniesiemy dwa razy mocniejsi i oprócz dojścia do finału go jeszcze wygramy !
» 10 grudnia 2011, 13:53 #6
mJagiela: Tak, i idź na stadion Legii ubrany w szalik, koszulkę i czapkę United.

PS. Blog jest od pisania na tego typu tematy, więc nie mów mi, żebym "przestał płakać". Dziękuję.
» 10 grudnia 2011, 14:45 #5
Olo: Ja bym poszedł :P
» 10 grudnia 2011, 14:48 #4
mJagiela: Nie jest to możliwe, tak sobie po prostu wejść na sektor gości...

Może jeszcze z Fergusonem na ławce można usiąść?
» 11 grudnia 2011, 12:01 #3
ZuczekUnited: Również zdaje mi sie ze historia zatoczy koło :)
» 10 grudnia 2011, 11:51 #2
Olo: " Najważniejsze, że przebudową w naszym klubie zajmuje się człowiek, który w przeszłości udowadniał, że wychodzi mu to całkiem przyzwoicie."

Ach to zdanie! :D
» 10 grudnia 2011, 09:26 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.