Trudno uwierzyć, iż minęło już prawie ćwierć wieku od telefonicznej rozmowy Martina Edwardsa z Alexem Fergusonem, podczas której dyrektor Manchesteru United zaproponował Szkotowi objęcie stanowiska menadżera Czerwonych Diabłów.
Jak dziś doskonale wiemy Alexander zgodził się bez chwili wahania, bowiem praca na Old Trafford była jednym z jego największych marzeń, jednak mało kto zdaje sobie sprawę, iż naprawdę niewiele brakowało, a państwo Fergusonowie w listopadzie 1986 roku zrezygnowaliby z przenosin do Manchesteru i pozostali w Aberdeen. Jeśli nie znacie przyczyny dla której utalentowany menadżer o mały włos nie odłożył swoich marzeń na bok, czytajcie dalej, odpowiedź znajdziecie na pewno.
Jeżeli natomiast powyższa anegdota jest wam doskonale znana, po prostu omińcie fragment tekstu z nią związany, skupiając się na lekturze pozostałych ciekawostek i cytatów, bowiem pewien pan z miasta nad rzeką Irwell, będący jednym z bliższych przyjaciół Fergusona, zdecydował się z okazji jubileuszu ujawnić kilka nieznanych wcześniej faktów z życia pochodzącego z Glasgow wybitnego człowieka.
Mam nadzieję, że dla każdego znajdzie się coś odpowiedniego, zatem rozsiądźcie się wygodnie i zaczynamy jedną z ostatnich podróży z cyklu \'to już 25 lat\'...
Podczas, gdy pozostali mieszkańcy Szkocji przygotowywali się do obchodów Hogmanay (powitanie Nowego Roku), przedstawiciele klasy robotniczej z Govan w Glasgow, Alexander i Elizabeth Ferguson, w dniu 31 grudnia 1941 roku witali właśnie na świecie swojego nowonarodzonego synka, który urodził się w ich mieszkanku w kamienicy przy Govan Road 667. Nic dziwnego, iż swojemu potomkowi Ferguson senior, nadał imię Alexander. Dziwi natomiast fakt, że żadne z rodziców nie pomyślało wówczas o dodaniu przydomka ‘Wielki’. Cóż, mądry człowiek po fakcie...
- Jeśli coś jest warte zrobienia, to warto zrobić to dobrze – ulubione powiedzenie, pedantycznie wręcz punktualnego Alexandra Beatona Fergusona, głęboko zapadło w pamięć jego pierworodnemu synowi. Co więcej, odcisnęło piętno na umyśle młodego wówczas Alexa Chapmana, do tego stopnia, iż każdą rozpoczętą rzecz starał się zrobić najlepiej jak tylko potrafił. Najlepszym tego dowodem jest zajęcie, któremu po lekcjach w szkole oddawał się Fergie. Otóż, natychmiast po końcowym dzwonku biegł on do Remington Rand, ogromnej firmy znajdującej się w pobliżu jego domu, gdzie pracował jako pomocnik wytwórcy narzędzi. Jak łatwo się domyślić, nie była to wymarzona praca dla młodego chłopca, lecz w myśl ojcowskiej zasady, Alex nie narzekał tylko dawał z siebie wszystko, co wkrótce zostało dostrzeżone i zaproponowano mu lepsze stanowisko.
Wracając jeszcze na chwilę do Fergusona seniora to wiele lat później, Alex jr. pytany o niego odpowiadał, że był on człowiekiem bardzo spokojnym, który uwielbiał czytać w ciszy i niezwykłym skupieniu. Jednak młody Ferguson w swoich wypowiedziach wspominał również o chwilach, kiedy gospodarz domu tracił cierpliwość i panowanie nad sobą, co z perspektywy pozostałych domowników przypominało erupcję wulkanu. Jak powiadają \'jaki ojciec taki syn\'.
Pora znów skupić się na postaci naszego jubilata. Podczas jednego ze strajków na początku lat sześćdziesiątych buntowniczy Alex spotkał przeuroczą młodą damę. Była to Cathy Holding, która wkrótce potem została panią Ferguson. Wyobrażacie to sobie? Zakochany Alex! I to jeszcze od pierwszego wejrzenia, a powiadają, iż taka miłość się nie zdarza! Z dala o swojej pracy i schadzek z panią Holding, Fergie na początku lat 60-tych promował swoje nazwisko jako środkowy napastnik w jednym z amatorskich klubów piłkarskich w Glasgow. Na swój pokład ostatecznie postanowiło wziąć go Dunfermline, a ten w sezonie 1965/66 pokazał, na co naprawdę go stać, zdobywając 45 bramek w 51 meczach.
Dokładnie 12 marca 1966 roku, \'Adonis\' Alex pojął za żonę przepiękną Cathy. Nowożeńcy zamieszkali w tzw. bliźniaku, usytuowanym w Simshill na południu Glasgow. Para młoda miała na koncie trzy i pół tysiąca funtów, co na tamte czasy było prawdziwą fortuną. W lutym 1972 roku, Cathy sprezentowała Alexowi bliźniaków – Darrena i Jasona, którzy dołączyli do ich pierworodnego syna Marka. Od tego momentu, pani Ferguson miała na wychowaniu trzech mini Fergich, którzy jak się okazało, charakter odziedziczyli po ojcu. Zdaje się, że tytuł szlachecki został przyznany nie tej połówce, co trzeba.
Jeśli chodzi o piłkarską karierę Fergusona, to swoją grą zaszczycił takie kluby jak: Queens Park, St. Johnstone, Dunfermline, Glasgow Rangers, Falkirk oraz Ayr United. Gdy w latach 1967-69 reprezentował barwy Rangersów, sugerowano, iż powinien otrzymać powołanie do reprezentacji Szkocji. Niestety Fergie musiał obejść się smakiem, występując jedynie w spotkaniu przedstawicieli ligi szkockiej i irlandzkiej w Belfaście, podczas którego zdobył jedną z bramek.
Buty na kołek postanowił odwiesić w 1974 roku, ostatni mecz rozgrywając w barwach Ayr. Wtedy Alexowi do głowy przyszedł dość nietypowy pomysł i wkrótce potem został on właścicielem pubu. Wykorzystał niemal wszystkie swoje oszczędności na zakup lokalu w rodzinnym Glasgow, jednak nigdy nie zgadniecie jak go nazwał... Otóż pub rozpoczął swoją egzystencję, pod wdzięczną nazwą ‘Fergie’s’. Ciekawe jak na to wpadł? (Pewnie spędził wiele bezsennych nocy, nim w końcu doznał olśnienia.)
Na szczęście Fergie bardzo szybko uświadomił sobie, że jego nowe dzieło przysparza więcej problemów, niż jest warte, w związku z czym, gdy tylko nadarzyła się okazja porzucił to w diabły. Otrzymawszy ofertę w lipcu roku 1974 od East Stirlingshire, nie zastanawiał się długo i został menadżerem niezbyt znanej drużyny. Widać już wtedy Fergusonowi szwankował wzrok, bowiem nie dostrzegł napisanego drobnym druczkiem ostrzeżenia u dołu strony, które mogło brzmieć mniej więcej w stylu: ‘W zespole jest ośmiu piłkarzy, a w dodatku żaden z nich nie jest bramkarzem…’
Nic więc dziwnego, że Ferguson opuścił East Stirling po zaledwie pięciu miesiącach i przeniósł się do St. Mirren, gdzie spędził kolejne, bardzo owocne, cztery sezony. W 1978 roku został trenerem Aberdeen i to właśnie w szkockiej stolicy oleju stał się jednym z najbardziej pożądanych młodych menadżerów w brytyjskim footballu. Po przełamaniu monopolu na tytuł mistrza kraju gigantów z Glasgow – Rangerów i Celticu, oraz triumfie w Pucharze Zdobywców Pucharów, Alex hurtowo odrzucał propozycję licznych angielskich klubów, w tym Arsenalu, Tottenhamu i Wolves. Wszystko za sprawą marzenia, jakim było prowadzenie Manchesteru United.
Niebywały sen Fergusona spełnił się 5 listopada 1986 roku, kiedy to dyrektor United Martin Edwards zadzwonił do Szkota, aby zapytać go, czy nie zechciałaby przejąć stanowiska menadżera, po opuszczającym właśnie Old Trafford Ronie Atkinsonie. Odpowiedź mogła być tylko jedna…
Jednak o mały włos, a największe marzenie Alexa wcale by się nie spełniło. Oczywiście wszystko za sprawką Cathy, bowiem ta gdy tylko dowiedziała się o propozycji Edwardsa, natychmiast zanegowała możliwość przenosin do Manchesteru i opuszczenia miasta, które dopiero co nauczyła się kochać. Ferguson już wtedy znany był ze swojej wysoko rozwiniętej sztuki perswazji, lecz i tak udała mu się rzecz niebywała – przekonał swoją ładniejszą połówkę, za co wszyscy jesteśmy mu dozgonnie wdzięczni.
Gdy szóstego listopada Fergie został oficjalnie nowym menadżerem United, okazało się, iż jego wynagrodzenie jest znacznie mniejsze od tego, które otrzymywał w Aberdeen. Szkot zgadzający się na obcięcie pensji? Cóż, jak być pionierem to we wszystkich dziedzinach życia... Przez pierwsze miesiące pobytu na Old Trafford, Alex był bardzo zdeterminowany, aby zaprowadzić porządek w klubie i znacznie ukrócić szampański styl życia swoich podopiecznych. Pośród jego działań mających na celu polepszenie budżetu United było m.in. zrezygnowanie z pobytów drużyny w pięciogwiazdkowych hotelach podczas spotkań wyjazdowych. Jednak Fergie bardzo szybko zrozumiał, iż jeśli chce ściągnąć do swojego składu największe gwiazdy, to na pewno nie zgodzą się one na noclegi w motelach XYZ.
Pomimo dość dobrych osiągnięć z nową drużyną, Ferguson podczas pierwszych dziesięciu lat pracy na Old Trafford dwa razy był bardzo bliski zrezygnowania z bycia menadżerem Czerwonych Diabłów. Po raz pierwszy, taką chęć wygłosił na początku sezonu 1993/94, kiedy to dowiedział się, że jego vis-a-vis z Arsenalu, George Graham zarabia za dwa razy więcej niż on. Druga sytuacja miała miejsce po zdobyciu dubletu w 1996 roku, a przyczyna wciąż pozostawała ta sama. Na szczęście włodarze United bardzo szybko zreflektowali się na czym polega ich błąd i zaproponowali Szkotowi odpowiednie wynagrodzenie.
Poza footballem i rodziną, Fergie ma jeszcze jedną miłość, którą są wyścigi konne – rozrywka królów. Podczas gonitw w Anglii można spotkać prawdziwą śmietankę towarzyską, milionerów i lordów, opijających sukcesy szampanem. Jednak nigdy nie spotkasz sir Alexa w takiej sytuacji, bowiem on po prostu nie cierpi tego typu schadzek w podobnym stopniu co szampana. Można wyciągnąć chłopca z Govan, ale nigdy nie wyciągnie się Govan z chłopca. Oprócz wyścigów, Ferguson jest również wielkim fanem sztuki oraz pewnego artysty z Salford, Harolda Rileya.
Podczas poszukiwania licznych ciekawostek na temat życia Fergusona, pan Paul Hince otrzymał od pewnego informatora wiadomość, że Alex nigdy nie je chleba i sera. Postanowił go o to zapytać, a pytanie skierowane do sekretnego informatora brzmiało: „Co więc Ferguson LUBI jeść”, na co ten odpowiedział: „Nie mam pojęcia, ale na pewno nie jest to chleb i ser”. Odbierzcie to jak tylko chcecie...
Powyższy autor, będący przy okazji dobrym przyjacielem naszego bohatera wspomina również, że słynna \'suszarka Fergusona\' nie jest żadnym chorym wymysłem, bowiem miał okazję doświadczyć jej na własnej skórze. Wprawdzie tylko raz, ale to wystarczyło. Gdy przekręcił jedną z wypowiedzi Szkota, która pojawiła się w gazecie, ten zadzwonił do niego, a po dziesięciu minutach wrzasków przez telefon, słuchawka trzymana przez dziennikarza zaczęła się topić. Podobno, pod koniec jednostronnej rozmowy trzeba było usunąć jej fragmenty z ucha nieszczęśnika z pomocą chirurga.
- Podczas szperania w karierze Fergusona na Old Trafford byłem tak bezczelny i lekceważący jak tylko mogłem. Jestem przekonany, że jeśli czytał moje wypociny to w kilku miejscach zanosił się śmiechem. Ponieważ jest pewna rzecz, której na pewno NIE WIECIE na jego temat. Otóż Fergie posiada wspaniałe poczucie humor, tak więc szczęśliwego 25-lecie Alexandrze Wielki - napisał Hince w swojej adnotacji przy powyższych ciekawostkach.
Na zakończenie jeszcze kilka cytatów, naszego krewkiego menadżera...
- Mówią, że to inteligentny facet, bo zna aż pięć języków, tak? Osobiście znam 15-letniego chłopaka z Wybrzeża Kości Słoniowej, który również zna tyle języków - wypowiedź na temat Arsene\'a Wengera z 1996 roku.
- Kiedy Włosi mówią mi, że to coś na talerzu to makaron, przegrzebuję się przez warstwę sosu, aby się upewnić. W końcu to oni wynaleźli zasłonę dymną - przed meczem z Interem Mediolan w 1999 roku na temat prowadzony przez włoskich trenerów gierek słownych.
- Dla mnie nie liczy się to co teraz. Moim największym wyzwaniem jest strącenie Liverpoolu z ich pieprzonej grzędy. I możecie to wydrukować - w odpowiedzi na pytanie zadane przez Alana Hansena w 2002 roku.
- Gdyby był nieco wyższy, byłby najlepszym środkowym obrońcą na Wyspach, a tak pozostaje mu gra na boku. Jego ojciec ma 190 cm wzrostu, więc sprawdziłbym mleczarza czy listonosza - odnośnie Neville\'a.
- Wynocha! Nie gadam, kur**, z wami. To zajebiście dobry gracz! Jesteście bandą pieprzonych idiotów i czym prędzej stąd spieprzajcie - tak powiedział do dziennikarzy, którzy krytykowali Juana Sebastiana Verona, po jego transferze na Old Trafford.
oraz na zakończenie...
- Nie do wiary. Nie do wiary. Piłka nożna! Cholera jasna! - wiadomo kiedy.
Pomysł na notkę oraz część materiałów pochodzi z serwisu MEN.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.