badbull: Yaankes, nie przesadzasz trochę? Jasne, że gra United pozostawia wiele do życzenia, nie wygląda tak, jak choćby we wrześniu. Ale nie ma powodów do paniki. Zespół wciąż nie zaznał porażki, w lidze nie wygrał tylko dwóch spotkań - remis ze Stoke na Britannia Stadium (gdzie punkty traciły już w tym sezonie Chelsea i Liverpool) i także remis z Liverpoolem na Anfield Road (gdzie przez ostatnie trzy sezony przełykaliśmy gorzkie pigułki porażek i to dość wysokich, a remis w kontekście składu, jaki wystawił Ferguson wydaje się jeszcze cenniejszy). Za to u siebie Diabły przeciwników niszczą, czasami wręcz zmiatają z powierzchni ziemi. 4 spotkania (z całkiem imponującym zestawem przeciwników: Tottenham, Arsenal, Chelsea, Norwich), 4 zwycięstwa i bilans bramek 16:3. Chyba nie jest tak tragicznie? I to wszystko przy nieustannych roszadach wymuszonych kontuzjami (zwłaszcza w obronie) i innymi zdarzeniami losowymi (sprawa Rooneya).
Dwa remisy w LM? Martwią, ale warto pamiętać o dwóch rzeczach:
1.Ferguson nie pierwszy raz rozgrywki grupowe traktuje dość ulgowe, urządzając sobie niezliczone eksperymenty.
2. Tak się pechowo złożyło, że spotkania w LM sąsiadują z trudnymi przeprawami w Premier League (szczytem jest wczorajsze otoczone dwoma klasykami: z Liverpoolem i City).
Nawet mimo słabego początku, zdziwiłbym się, gdyby MU nie wygrał tej grupy.
Co do spotkania z Otelulem, nie widziałem go (tu, gdzie jestem, internet nie należy do najszybszych), ale ocenianie spotkania jako słabego tylko dlatego, że obie bramki padły po rzutach karnych jest lekko śmieszne. Przecież gdyby nie zagranie ręką kapitana Galati (swoją drogą, czy za coś takiego nie należy się czerwona kartka?), Hernandez miałby przed sobą tylko bramkę i strzegącego jej golkipera. Sytuacja wyglądała na 99-procentowego gola. Druga sytuacja to ewidentny faul na Rooneyu, więc trudno narzekać, że United dostali karnego.
Jeszcze słówko o City przed derbami. Jakoś nie drżę przed tą ich kosmiczną defensywą. Zdobyli zaledwie dwie bramki więcej w lidze, ale zestaw przeciwników raczej nie powala. Dość powiedzieć, że jedynym rywalem z czołówki, z jakim przyszło im się dotychczas mierzyć, był Tottenham. Nawet Everton, Fulham czy Aston Villa ciężko porównać do Arsenalu, Chelsea i Liverpoolu, z którymi mierzyli się United.
A jak do tego dodamy, że już jedne derby w tym sezonie padły łupem Diabłów, a także fakt, iż u siebie konsekwentnie pokonują City od paru lat, nie mówiąc już o tym, że od półtora roku na własnym boisku są niepokonani notując w międzyczasie zaledwie jeden remis, to chyba można uznać, że Twoja panika jest cokolwiek nieuzasadniona.
Pozdrawiam.