Sir Alex Ferguson po raz kolejny stał się celem angielskich dziennikarzy, którzy za wszelką cenę chcieli go wyprowadzić z równowagi – tym razem w roli głównej córka Kenny’ego Dalglisha, Kelly Cates. Kelly, pracująca dla ITV, poleciała do Lizbony na mecz Benfiki z Manchesterem United. Przeprowadziła przedmeczowy wywiad z Sir Aleksem, w którym to Szkot powiedział, że mając przed sobą pojedynek z Chelsea musiał dać odpocząć niektórym zawodnikom i pozwolić na grę tym, którzy dotychczas grali mało. Zaznaczył, że obecność Andersa Lindegaarda w bramce jest spowodowana tylko niedzielnym meczem z Chelsea. Jednak angielskie media, jak zwykle szukające sensacji, musiały to rozegrać po swojemu.
Rozegrały to po swojemu już w sobotę, kiedy od rana w większości serwisów mogliśmy przeczytać, że David de Gea „został wyrzucony z bramki” United i to Anders Lindegaard wystąpi na Reebok Stadium od pierwszej minuty. Jak się później okazało, żądne rozgłosu media wywnioskowały to po słowach: „zagram wcześniej niż myślicie”, które Duńczyk wypowiedział w biegu, odpowiadając na krótkie pytanie dziennikarzy. Trzeba przyznać, że większość nas spodziewała się jego pierwszego w sezonie występu na Elland Road, a nie w Lizbonie, więc dziennikarze po raz kolejny udowodnili, że nie ma rzeczy, którą uwielbiają bardziej niż „niszczenie” nowych w ich kraju zawodników i szukania tanich sensacji. Oglądając mecz z Boltonem zauważyliście na pewno jak w pierwszych minutach spotkania co kilka minut realizator transmisji pokazywał nam de Geę. Dziennikarze ESPN przed meczem rozmawiali z podnieceniem o tym, że wielka presja ciąży teraz na de Gei, który „ewidentnie nie odnajduje się w United”, że możliwa będzie jakaś wpadka. Po meczu nie powiedzieli nic o Hiszpanie, który zaliczył bardzo dobry występ, tak samo Alan Shearer i Alan Hansen w studiu Match of The Day, którzy ostatnio dość chłodno wypowiadali się o występach 20-latka, po meczu na Reebok Stadium w ogóle nie wspomnieli, że zagrał już dużo lepiej.
Kiedy ogłoszono składy United i Benfiki, stacja Sky Sports News jako ‘Breaking News’ podała „David de Gea pominięty w wyjściowym składzie”! Każdy chyba zdawał sobie sprawę, że Sir Alex zdecyduje się trochę odświeżyć drużynę przed meczem z Chelsea, szczególnie, że w Lidze Mistrzów pozostaje jeszcze pięć, łatwych – nie oszukujmy się, spotkań, a mecz z Chelsea u siebie po prostu trzeba wygrać. I jeśli teraz przypomnimy sobie słowa Lindegaarda sprzed meczu z Boltonem, czy to naprawdę był ‘Breaking News’? Nie. Daniel Taylor, dziennikarz Guardiana napisał na Twitterze, że „oryginalnym planem było dać odpocząć de Gei przeciwko Boltonowi”. Kiedy mu odpisałem, że to nie był plan, a brednie wymyślone przez media, odpowiedział ironicznie, że fajnie czyta się coś takiego od osób, które „próbują zostać dziennikarzem”. Jednak takie dziennikarstwo jest naprawdę małe, rodem z polskiego Faktu.
Zdaję sobie sprawę z bardzo dobrego występu Duńczyka przeciwko Benfice. Muszę przyznać, że go lubię. Cenię przede wszystkim jego inteligencję, którą można zauważyć chociażby we wpisach na Twitterze lub czytając wywiady z nim. Wybronił bardzo trudne strzały, ma pewność siebie, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, ale – jestem pewien, że pomyśleliście w tej chwili o de Gei – wynika to też z tego, że bardzo dobrze umie język angielski, nie przychodził do klubu za duże pieniądze przez co nie ciążyła na nim presja i jest w klubie pół roku dłużej od Hiszpana. Dla mnie w dalszym ciągu bramkarzem numer 1 będzie de Gea, który – o czym przekonaliśmy się oglądając Lindegaarda przeciwko Benfice – już w wieku 20. lat jest nieoceniony jeśli chodzi o grę piłką, a Duńczykowi wiele do niego brakuje. Ok, możecie mówić, że świetnie broni strzały, bo naprawdę wychodziło mu to w środę, ale świetnie bronić potrafi też Kuszczak, a jak jego sytuacja teraz wygląda, to już dobrze wiemy. W tym aspekcie de Gea już się znacznie poprawił (swoją drogą, ma najwięcej obronionych strzałów w Premier League spośród wszystkich bramkarzy – 24), a jestem przekonany, że z każdym meczem będzie to wyglądało jeszcze lepiej, tylko musi po prostu grać regularnie. Bramka to nie jest pozycja, w której można zmieniać zawodników co kilka meczów. Zobaczcie na Arsenal w ostatnich latach, teraz ze Szczęsnym w bramce mają pewność, której im brakowało, kiedy Wenger bez przerwy rotował zawodnikami. Lindegaard będzie drugim bramkarzem, ale raczej będzie występować znacznie częściej niż Kuszczak występował jako zmiennik van der Sara.
I teraz powrócę do tematu córki Kenny’ego Dalglisha. Po dwóch godzinach od przedmeczowego wywiadu (w między czasie bardzo dobre spotkanie zaliczył Anders Lindegaard), przeprowadziła ona kolejny wywiad z Sir Aleksem Fergusonem. Zadała pytanie, czy Lindegaard spowodował, że będzie on miał dylemat z wyborem bramkarza na mecz z Chelsea. Po spokojnej odpowiedzi „nie, David zagra w niedzielę, to było porozumienie, które mieliśmy przed meczem, nic się nie zmieniło” spytał reporterkę czemu zadaje mu takie głupie pytania i powiedział, że doszukuje się bzdur, a angielskie media zrobiły już z tego sensację. Przeczytałem opinie ekspertów, że jego „złość” potwierdza, że sam ma problem z tym czy de Gea jest dobrym bramkarzem, że będzie mu teraz głupio na niego stawiać, kiedy dobrze zagrał Lindegaard, że ogólnie Ferguson popełnił błąd kupując Hiszpana. Szczerze? Obejrzałem chyba 20 razy ten fragment i ja nie widzę tam złości, widzę po prostu niezrozumienie na twarzy Sir Aleksa i lekki uśmiech. No bo jak można zrozumieć dziennikarkę, która usłyszała przed meczem, że to de Gea zagra z Chelsea, bo Szkot dał mu odpocząć, a po meczu zadaje to samo pytanie. Przed najważniejszym (jak na razie) meczem sezonu, menadżer Manchesteru United oszczędza Davida de Geę, tak jak innych bardzo ważnych zawodników: Rio Ferdinanda, Andersona, Ashleya Younga, Naniego i Javiera Hernándeza – lecz media próbują za wszelką cenę zrozumieć to inaczej. Naprawdę, nie dziwię się Sir Aleksowi, że mógł być podirytowany.
W meczu z Benfiką po raz kolejny nie zagrał Dimitar Berbatov, który po sześciu meczach w sezonie ma na koncie zaledwie 26 minut spędzonych na boisku. Jest to 22. wynik w zespole (gorszy – 19 minut – jest tylko Rafael da Silva). Czytam i słyszę, że to był błąd, że Berbatov został w zespole, że powinien był zostać sprzedany do PSG. Zastanawiam się czy ludzie, z których opinią chcę się zapoznać, znają się tak naprawdę na futbolu. Sezon to nie jest sprint. Sezon to jest maraton. Dobitnie świadczy o tym chociażby poprzedni rok, kiedy w pierwszej połowie Dimitar Berbatov był naszym najlepszym zawodnikiem, a Wayne Rooney nie istniał. Kiedy Rooney zaczął wracać do formy, Javier Hernández stawał się przy nim jeszcze lepszy, przez co lider klubowej klasyfikacji strzelców grzał ławę, a irytująco przeciętny do stycznia 2011 roku Rooney, stał się jednym z ważniejszych zawodników. Antonio Valencia, który opuścił większość sezonu nie był tak wielką stratą przy wspaniałej formie Naniego. Kiedy Ekwadorczyk wrócił w marcu do gry, nie tylko prezentował dobry poziom, ale wygryzł Naniego ze składu i jego kosztem rozpoczął na skrzydle finał Ligi Mistrzów. Michael Carrick (tak, wiem – bardzo nielubiany tutaj) do marca był przeciętny, ale na najważniejsze mecze sezonu odzyskał formę i był nieoceniony jeśli chodzi o decydujące pojedynki w lidze czy mecze z Chelsea i Schalke w Lidze Mistrzów. W piłce nożnej zdarzają się spadki formy i kontuzje. Nie chcę zapeszać, ale musimy się liczyć z tym, że w każdej chwili urazu może doznać Wayne Rooney albo Javier Hernández – mieć takich napastników na ławce jak Berbatov, Owen, Welbeck i Macheda to jest ogromny plus i kibice zamiast doszukiwać się najsłabszego lub tego w ogóle niepotrzebnego powinni się cieszyć, że w porównaniu do innych drużyn Manchester United może się taką ławką pochwalić. Szczególnie, że ani Berbatov, ani Owen na swoją rolę w zespole nie narzekają. W wakacje, Michaelowi Owenowi, który wiedział, że w najlepszym wypadku będzie zaledwie czwartym napastnikiem w klubie, został aoferowany nowy kontrakt – Owen się zgodził, a przecież nie chodzi tutaj o pieniądze, bo Anglik ma umowę typu ‘pay-as-you-play’, czyli zarabia proporcjonalnie do liczby występów w drużynie. I kilka tygodni po podpisaniu kontraktu z Owenem, do klubu wpłynęła oferta od PSG za Dimitara Berbatova. Jestem przekonany, że Szkot porozmawiał o tym z Bułgarem i powiedział mu, że pierwszą parą napastników jest Rooney z Hernándezem i zrozumie go jeśli będzie chciał odejść dla regularnej gry. Jednak Berbatov zdecydował się zostać i walczyć o miejsce w składzie, wiedząc, że w długim sezonie i tak przyjdzie czas na niego. Zamiast krytykować takich zawodników powinniśmy się cieszyć, że potrafią przyjąć taką rolę, a nie obrażać się i zrezygnować z treningów, składając w klubie prośbę o transfer – jak niektóre dzisiejsze „gwiazdy” futbolu nie potrafiące zrozumieć, że piłka nożna to sport drużynowy.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treść komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.