● Podoba mi się dojrzałość jaką coraz bardziej z meczu na mecz pokazuje nam Anderson. W takiej jedenastce jaka dziś rozpoczęła spotkanie był on jednym z bardziej doświadczonych zawodników i nie bez powodu ma kierować innymi, skoro za nim gra Jones i Evans, przed nim Welbeck, a obok niego biega Cleverley. To, razem z wreszcie w pełni przepracowanym okresem przygotowawczym, jest moim zdaniem klucz do wyśmienitego sezonu Brazylijczyka. Wiele teraz się od niego oczekuje, chyba jeszcze więcej po odejściu Scholesa na emeryturę. W każdym spotkaniu w tym sezonie udowadniał jak bez problemu może sobie poradzić z nową rolą w zespole. Chyba wszyscy się cieszymy, że Anderson powoli potwierdza, że potencjał jaki w nim drzemie da się naprawdę solidnie wykorzystywać. I osobiście mam nadzieję, że będzie strzelał jeszcze więcej bramek – zdecydowanie musi poprawić jakość swoich „cieszynek”.
● Po krytyce jaka spadła na Davida de Geę po dwóch spotkaniach w nowym klubie z niecierpliwością czekałem na jego pierwszy oficjalny mecz na Old Trafford. Spodziewałem się, że debiut przed wspierającą go ponad 70-tysięczną publicznością na pewno doda mu pewności siebie, a para młodych obrońców przed nim (a nie "stara" dwójka Ferdinand-Vidić) z pewnością „zdejmie” z niego trochę stresu. I tak też było. Od samego początku pisałem, że bramkarz Manchesteru United nie musi być wybitny na linii, ale najważniejsze, by był inteligentny, umiał czytać grę, mieć zaufanie u kolegów - po prostu grać jak dodatkowy zawodnik z tyłu, a nie "ten jedyny, który może łapać piłkę w ręce". U de Gei mogliśmy to właśnie zobaczyć – udowodnił dziś wszystkim, że gra nogami słusznie porównywana jest do tej, z jakiej słynął Edwin van der Sar, a jego wznowienia umożliwiają szybką akcję (jak przy bramce Andersona). Nie widzieliśmy, żeby Hiszpan był zestresowany grą dla United, jak starają się nam to przedstawiać zagraniczne media. Od samego początku spokój na twarzy, pewna gra i dobra komunikacja z rówieśnikami.
● Przyznam szczerze, że po pierwszej połowie to Danny Welbeck mógł się najszybciej według mnie spodziewać zmiany, ponieważ nie zaskakiwał, często gubił piłki – był po prostu nieprzydatny w ataku. Wynikało to też z niezdecydowania Naniego i niedokładności Rooneya, ale wiadome było, że jeśli już kogoś z tej trójki trzeba zmienić, to będzie to najprawdopodobniej 20-letni Anglik. Jednak Sir Alex Ferguson zaczekał ze zmianami, i słusznie. Danny Welbeck w drugiej połowie strzelił bramkę i zaliczył ładną asystę przy bramce Andersona. Ten chłopak ma przyszłość w tym klubie, co zapewne smuci Dimitara Berbatova, który po powrocie do zdrowia Javiera Hernándeza został czwartym w hierarchii napastnikiem na Old Trafford.
● Jestem podekscytowany tym, jak dobra gra Andersona pomaga w szybkim zgraniu się z zespołem Tomowi Cleverleyowi. 22-latek idealnie odnajduje się u boku starszego kolegi, z którym jak na razie doskonale się rozumie. Zdaję sobie sprawę, że to dopiero początek sezonu i nie można jeszcze zbyt wiele wnioskować, ale jeśli będzie im się dalej tak dobrze współpracować, to naprawdę możemy z nadzieją patrzeć w przyszłość – szczególnie, że jak już pisałem w którymś wpisie, środkowy pomocnik dopiero po paru latach gry w piłkę odpowiednio wykorzystuje zebrane wcześniej doświadczenie. Z nadzieją patrzę na współpracę między nimi, ale równie mocno kibicuję parze Cleverley-Welbeck. Po raz kolejny pokazali, że umieją przewidywać zachowanie tego drugiego, co tym razem doprowadziło do pierwszego gola w meczu.
● Szkoda mi Naniego, że przy grze Younga został trochę odsunięty na bok. Zdecydowanie częściej atakujemy lewym skrzydłem, dośrodkowania Younga są dokładniejsze, a kombinacje Evra-Young wyglądają lepiej niż Smalling-Nani. Nani wydawał się dziś trochę zagubiony i strasznie niedokładny w swoich zagraniach, choć zdecydowanie lepiej grało mu się pod koniec meczu, kiedy co chwilę męczyliśmy Tottenham rzutami rożnymi. Z początku podobne zdanie miałem na temat gry Rooneya, ale po pierwszym golu Anglik zaczął już grać jak nas do tego przyzwyczaił. Wracając jeszcze do Naniego – jestem przekonany, że niedługo znów zacznie błyszczeć formą (ej, ale on wcale tak źle nie gra!), grunt, że trzyma solidny poziom. Ale wiemy, że stać go na więcej.
● Dużo mówiło się o tym, że to Smalling powinien grać z Jonesem na środku obrony, a Evans powinien szukać miejsca na boku, jeśli w ogóle nie powinien zostać na ławce, żeby to Fabio zaczął jako prawy obrońca. Nie potrafię przestać myśleć o tym jak bardzo Phil Jones wygląda jak John Terry, przede wszystkim grą na boisku – a ma on dopiero 19 lat. Dopiero kilka razy grał z Evansem, ale w dzisiejszym meczu zachowywali się razem niczym Ferdinand i Vidić – doskonała komunikacja i czytania gry. Evans coraz bardziej wygląda na Evansa sprzed dwóch sezonów. Tęskni ktoś jeszcze za O’Shea i Brownem? Ja nie. Cieszę się, że będą grać w Sunderlandzie, a jeszcze bardziej się cieszę, że mamy w klubie takich utalentowanych młokosów, którzy wyłączyli z gry w ofensywie całkiem dobry przecież Tottenham.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.