messengerUTD: Z piekła do nieba tak można podsumować dzisiejszy mecz.
Pierwsza odsłona wyglądała fatalnie w wykonaniu United.
Przegrywaliśmy z Blackpool 2-0 po grze nie przypominającej zupełnie tego co wymaga się od podopiecznych Fergusona a pomarańczowi miażdżyli nas nie patrząc na to z kim przyszło im grać.Druga cześć spotkania to majstersztyk w wykonaniu czerwonych diabłów.Naprawdę suszarka Szkota potrafi działać cuda.Ale tak naprawdę można ten dzisiejszy sukces zawdzięczać Giggsowi który mimo swojego wieku po wejściu na boisku stając się prawdziwym motorem napędowym sprawił że wszystko zaczęło się układać po naszej myśli.Szkoda tylko urazu Rafaela.Oby nic poważnego się Brazylijczykowi nie stało i w krótkim czasie wrócił na boisko.Gibson udowadnia,że nie powinien grać w podstawowym składzie.Wszedł Giggs i od razu United weszło w trans.Nie rozumiem też dlaczego as Chicharito grzeje ławę.Ten chłopak jest wspaniały,wykorzystuje idealnie szansę jaką jest granie na boisku. Wszyscy z dzisiejszego składu to Diabły z krwi i kości.Walczyli do końca,hart ducha,a nie wygrali jak to mówią " MU-hejterzy " fart. Żaden fart. Po pierwszych 45 minutach ciężko było liczyć, że United w tym meczu zdobędą choćby jeden pkt.
Ale ta determinacja w grze Diabłów w drugiej połowie, mogła i powinna się podobać. Świetne zmiany Giggsa i Chicharito.Berbatov Ty kocie! Cóż mogę rzec z 2:0 na 2:3 magia i poezja, tak swoją drogą cieszę się że zwycięską bramkę zdobyliśmy przed doliczonym, bo znów by było narzekanie że fart.Tak grają mistrzowie. Nawet kiedy im nie idzie, potrafią się podnieść i powalczyć o korzystny wynik.Haha łyso wam co ?Za to się kocha ten klub i nie żaden fart ! Współczuję każdemu następnemu klubowi który będzie na tym boisku grał bo jest straszne.Za to kibiców mają świetnych.Jedni śpią,drudzy(szacunek) oklaskiwali Rafaela przy jego znoszeniu.
Uwielbiam naszych kibiców.Są głośniejsi niż inne sektory(zajmowane przez kibiców rywali). Fergusona radość po bramce jest bezcenna.Uwielbiam patrzeć jak on się cieszy,a ja razem z nim..mimo,że gardła nie czuję.Co do przyśpiewki Andersona.Uwielbiam jak kibice ciągną to ostatnie zdanie i drą się ile pary w płucach " And he shits on Fabregas... ". Jestem ciekawa jak muszą czuć się piłkarze słysząc,że kilka tysięcy ludzi śpiewa do nich. No i jestem ciekawa jak wygląda ta "suszarka Fergusona" bo ona działa cuda jak nic. I co nie mogliśmy takim składem wyjść od 1 minut?Mecz wyglądałby całkiem inaczej..
Co się liczy? Nadal jesteśmy nie pokonani i mam nadzieję,że ten mecz da porządnego kopa w poślady naszym piłkarzom i to jest ten mecz na przełamanie złej passy wyjazdowej.
We'll never die beacause we're UNITED !!