Rio Ferdinand chciałby, by bramkowy pat na Selhurst Park zaowocował sukcesem na San Siro. Diabły wróciły z Londynu z jednym punktem, w praktyce oznaczającym pogrzebanie szans na dogonienie Chelsea i walkę o mistrzostwo Anglii.
Drużyna dziś rano wylatuje do Mediolanu, by zmierzyć się z zespołem AC Milan w rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Na Old Trafford gracze Sir Alexa ulegli 0:1. "Włoska robota" będzie zatem wyjątkowo trudna. Sam szkocki manager podkreśla, że aby odrobić stratę i wyeliminować rosso-nerich, jego drużyna będzie musiała wznieść się na poziom jedenastki z 1999 roku, która pokonała Juventus na Delle Alpi 3:2.
"Musimy skoncentrować się na Milanie" - powiedział Rio Ferdinand po bezbramkowym remisie z Crystal Palace, który w konsekwencji oddalił od Manchesteru United wizję skutecznej pogoni za Chelsea. Strata wynosi w tej chwili osiem punktów, a jeśli The Blues pokonają w zaległym meczu drużynę West Bromwich Albion, ponownie wzrośnie do 11 oczek, czyli stanu sprzed kilku tygodni.
"Jesteśmy po prostu przygniębiemi. Przyjechaliśmy do Londynu by wygrać, co nam się niestety nie udało, nie daliśmy nawet rady strzelić gola. Wyszliśmy na boisko z zamiarem stwarzania sobie sytuacji i zdobywania bramek, ale nie zdołaliśmy tego zrobić." - kontynuuje Rio.
"Mieliśmy kilka okazji i być może gdybyśmy mieli lepszy dzień, to wszystko potoczyłoby się inaczej, ale tak się nie stało. Taka jest piłka - raz jest lepiej, raz gorzej."
"Crystal Palace niczym nas nie zaskoczyło, spodziewaliśmy się dokładnie tego, co zagrali - czyli twardego meczu walki."
"Czasem gdy gra się w dziesiątkę, w drużynie wyzwala się dodatkowy duch, motywacja. Tak stało się w tym przypadku - rywale wiedzieli, że muszą grać uważnie w obronie i nie dawać nam dostępu do własnej bramki. Stworzyliśmy więcej sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy. Jesteśmy bardzo rozczarowani."
"Staraliśmy się zrobić wszystko, co się tylko dało by wygrać, ale remis oznacza że cały ten wysiłek w zasadzie poszedł na marne." - zakończył przygnębiony obrońca United.
Nie czas na płacz nad rozlanym mlekiem - Diabły muszą się spiąć i skupić na meczu z Milanem, by jutro na San Siro odrobić jednobramkową stratę z Old Trafford.
Sześć lat temu United zremisowało (dość szczęśliwie zresztą) z Juventusem na własnym stadionie, by w turyńskim rewanżu wygrać 3:2. Początek nie zapowiadał jednak sukcesu gości - dwie szybkie bramki Filippo Inzaghiego dały Starej Damie prowadzenie 2:0 już po 10 minutach meczu. Ale upór i charakter drużyny Manchesteru United, a przede wszystkim niesamowita forma "diabelskich bliĽniąt" Cole'a i Yorke'a pozwoliły piłkarzom Sir Alexa odrobić stratę z nawiązką. Czerwone Diabły awansowały do finału w Barcelonie, gdzie czekał już monachijski Bayern. Resztę historii wszyscy znamy i na pewno nie mielibyśmy nic przeciwko powtórce z rozrywki. Co prawda tu stawką jest "zaledwie" awans do ćwierćfinału, ale pokonanie Milanu na ich boisku to zadanie niezmiernie trudne, wymagające wzniesienia się na te same wyżyny, co w 1999 roku w Turynie.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.