LTMek: Takie chrzanienie trochę...
Fletcher jest waleczny, ma umiejętności, ale stwierdzenie, że ten zawodnik zmieniłby losy meczu z Barceloną jest po prostu śmieszne.
Owszem, zdarzyło mu się strzelić parę ważnych, kluczowych wręcz goli, ale geniusz z niego żaden.
Myślę, że Scholesowi mimo wszystko nie dorówna, bo jego rozgrywanie piłki nie stoi na światowym poziomie, nie stanie się też światową sławą...
Jest to solidny piłkarz, jednak wszelakie hiperbolizowanie jego osoby nie prowadzi do niczego innego, jak zrobienie z siebie błazna.
Nie przypominam sobie meczu z silnymi rywalami, w którym ten zawodnik był naprawdę wybitny. Jakoś też nie wiele słychać o jego magicznych podaniach (których nie ma)...
Makelele swego czasu był prawdziwym wzorem, jeśli chodzi o grę defensywnego pomocnika, rzadko się zdarza, bo Fletchera ktoś do niego porównywał...
Że niby niedoceniany?
Nie sądzę, szkot po prostu niczym specjalnym się nie wyróżnia.
Za chwilę usłyszę zarzuty, że przecież Fletcher nie jest nominalnym defensywnym pomocnikiem. O jego (braku) umiejętności rozgrywania już pisałem, co de facto skreśla go jako gwiazdę środka pola, co do grze na skrzydle, to myślę, że opinia na ten temat jest zbędna, wystarczy popatrzeć na elitę grającą na tej pozycji...
Sposób myślenia autora jest dość wąski, by nie powiedzieć płytki, w taki sposób możemy zrobić futbolowym geniuszem O'Shea czy Browna, chociaż żaden z nich wymiataczem zdecydowanie nie jest...
Z drugiej strony też nie rozumiem sensu pisania takich artykułów - samouwielbienie?
Prawda jest taka, że w tym sezonie nie dysponujemy silnym składem i tylko słabsza forma Chelsea i błędy Arsenalu mogą zapewnić nam mistrzostwo...
PS: Czekam na tekst zachwalający Berbatova ^^ (w końcu ma te 6 goli strzelonych, a to, że ostatniego strzelił w meczu z Liverpoolem pewnie nikomu nie przeszkadza, bo to kolejny "klasowy napastnik" przecież... ;/)